Rozdział I

515 36 8
                                    

Lea
Dziś już jest niedziela. Matka z ojcem jak zwykle się kłócą, a moje uszy już tego nie wytrzymują.

-Jebana dziwko!!- ojciec krzyknął, ja podniosłam się z miejsca i w kilka sekund znalazłam się przed mamą, broniąc ją przed ciosem. Ręka ojca znalazła się na moim policzku, ale czułam jakby tylko go dotknął. Mama wstrzymała powietrze, a ja zacisnęłam pięści, że w ogóle chciał ją uderzyć. Pieprzony kutas. Wdech i wydech, wdech i wydech Lea. Nie chcesz zabić swojego ojca. Nie chcesz. Chcesz Lea. Zrób to. Moja wilcza strona jak zwykle chciała przejąć nade mną kontrolę, jednak miałam już opanowaną przemianę. Moją kotwicą okazała się złość. A raczej dzika furia. Po drugiej przemianie udało mi się opanować, kiedy jeszcze byłam z nimi. Oddałam ojcu z pięści, a on upadł nie przytomny na podłogę. Prychnęłam.

-Pieprzony pijak. Grace?!- zawołałam moją młodszą siostrę, która od razu pojawiła się w kuchni.

-Tak? LEA COŚ TY MU ZROBIŁA?!!?- mała krzyknęła przerażona.

-Tylko walnęłam. Pakuj się. Pojedziemy do babci. - powiedziałam zimno do siostry, a ta spojrzała na mamę. Moja rodzicielka kiwnęła głową w jej stronę, a Grace pobiegła na górę i zaczęła się pakować. Westchnęłam.

-W porządku mamo?-zapytałam, a ona mnie przytuliła.

-Kiedy znajdziesz stado? Musisz je skompletować i powiedzieć Grace że też jest taka jak ty.... jak ojciec...-powiedziała, a łzy zaczęły spływać z jej oczu.

-Uspokój się. Znajdę i skompletuje ich. Grace jest jeszcze za młoda..-potarłam jej ramiona.

-A może wróć do Derek'a, Scott'a i reszty?- zapytała.

-Nie. To nie jest możliwe. Nie wrócę do Beacon Hills.- warknęłam i poszłam na górę. Spakowałam większość rzeczy i poszłam do pokoju Grace. Miała w ręce mój stary pamiętnik j czytała go.

-Fajna lektura szkolna. Jaki tytuł? Z życia Lei Moore? -zapytałam a ona aż podskoczyła że strachu.

-Przepraszam. Znalazłam go na strychu...- spuściła wzrok, a ja westchnęłam.

-Kim jest Erica i Styles? Scott i Derek? I ta reszta?- zapytała zainteresowana.

-Kiedyś ci opowiem. Narazie nie. A teraz oddaj mi to.- powiedziałam, a ona oddała mi pamiętnik.

-Jedziemy?- zapytałam, a ona pokiwała twierdząco głową i wstała zbiegając na dół.

*********
-Cześć babciu- przytuliłam starszą kobietę, która wcale nie wyglądała na swój wiek. Wyglądała na max. 40 lat. Takie zalety istoty nadprzyrodzonej.

-Cześć kochanie!! Ale wyrosłyście!-kobieta krzyknęła szczęśliwa.

-Wchodzcie, wchodzcie. Co tak stoicie? Lea! Pomóż mamie! Ja zaraz zrobię coś do jedzenia!- powiedziała i zabrała Graca do kuchni.

-Babciu, ja podziekuje. Przejdę się do lasu.- powiedziałam i zaniosłam wszystkie bagaże na piętro.

-No dobrze dziecko. Ale uważaj dobrze?- zapytała kobieta, a ja przytakując wyszłam z domu pędząc w stronę ciemnego lasu który mnie wychował i który tak kocham.

**********************************
Hej!Jak się podoba rozdział?😘😋

CZYTASZ= ZOSTAWIASZ ŚLAD! 💞💕

Wilkokrwista Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz