Rozdział 3

503 37 64
                                    


Oto i nowy rozdział. Chcę przeprosić, że nie pojawił się wczoraj, ale tyle się działo, że po prostu wyleciało mi z głowy. :< Dlatego robię to dzisiaj z rana. :D Zapraszam do komentowania. 


*Saeron*

Po zakończonej zmianie zamykałam klub jak co noc. Tym razem nie byłam sama. Stał przy mnie wpatrzony co wyprawiam Woohyun. Nie wiem czemu tak bardzo chciał mnie odprowadzić. Wyglądało mi na to, że mnie podrywał, lecz nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli. W końcu mógł być mordercą. Dodatkowo uświadomiłam sobie, że zgodziłam się z nim wracać, a on może przecież mnie zabić. Zaraz zza rogu mógł wyskoczyć Sunggyu i razem mnie jeszcze uprowadzą. Nie umiałam z nerwów dobrze domknąć drzwi i się z nimi szarpałam. W pewnym momencie, on zbliżył się do mnie.

- Może ci pomóc? – Zapytał.

Ja nie potrafiłam nic powiedzieć, tylko odsunęłam się, by ustąpić mu miejsca. Patrzyłam uważnie jak bez problemu wyżywa się na tych wrotach i domyka je, po czym przekręcił kluczyk. Widocznie miał nie tylko ładną buzię, ale był także silny.

- Dziękuję. – Wyszeptałam.

- Nie masz za co. Jesteś dziewczyną. Potrzebujesz silnego chłopaka do pomocy. To naturalne.

Znalazł się szowinista. – Pomyślałam sobie. Zrobiłam troszkę poirytowaną minę, której miał on nie ujrzeć, los jednak chciał by było inaczej.

- Coś powiedziałem nie tak? - Powiedział przerażony troszkę.

Ja schowałam klucze do torebki udając, że nie wiem o co mu chodzi i ruszyłam w stronę domu, a on równocześnie ze mną.

- Czyli uraziłem cię? – Dopytywał.

- Nie, to nie tak.

- To jak?

- Po prostu normalnie potrafię je zamknąć, tylko się stresowałam.

- Moją obecnością? – Nie rozumiałam, czemu się uśmiechał pytając oto.

- Nie. Ostatniego wieczoru... - Nie mogłam mu przecież powiedzieć, że panicznie się ich boję. Nie powinno się okazywać strachu. – Nie ważne.

- Widzę, że nie chcesz dużo mówić. Jesteś zamknięta w sobie zgaduję?

- Troszkę. – Zaczynała mnie męczyć powoli ta rozmowa.

- Ja cię otworzę. – Powiedział to tak, jakby znalazł sobie nowy cel w życiu.

- Podziękuję. Radzę sobie świetnie.

- Mieszkasz sama? – Nagła zmiana tematu. Pewnie chce wiedzieć, kto będzie mnie szukał po śmierci.

- Z współlokatorkami.

- To twoje przyjaciółki?

- Nie mam pojęcia. Jesteśmy obcymi osobami, choć zdarza nam się o siebie troszczyć.

- Czyli są osobami, które martwiłyby się, jakbyś nie wróciła do domu? – O proszę, jaki szybki.

- A no tak. Bardzo. Wczoraj się martwiły małym spóźnieniem.

- To dobrze.

Chyba jednak nie dla niego. Założyć się mogłam, że już planował, jak mnie poćwiartuje. A może chciał mnie przedtem zgwałcić i dlatego wyglądał jakby miał zamiar mnie poderwać? Na szczęście byliśmy już pod moją kamienicą, bo moja głowa, już pisała same czarne scenariusze.

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz