- -Zuzia? Zuzia do jasnej cholery! Zuzia obudź się!- w tle słyszałam tylko takie dźwięki. Tylko tyle pamiętam, pozniej, film sie urywa, a ja budzę sie na jakiejś szarej sali. Szarej sali... Widzę. Pustkę. Całkowita cholerna pustkę. To mnie dobija. Chcę stamtąd uciec. Leze przypieta pasami do łóżka i próbuje sie z nich sprytnie wyrwać. Niestety tylko pogarszam sytuacje a pasy zaciskają sie mocniej.
- -Wypuśccie mnie! Teraz! W tym momencie! Pomocy!- krzyczę. To na nic. Nikt na to nie reaguje. Jestem zupełnie sama- sama z moim szarym, pustym pokojem.. Ale, zacznijmy od początku. Nazywam sie Zuzia. Uczęszczam do 1 klasy liceum profil humanistyczny. W szkole idzie mi całkiem dobrze. Czy raczej szło... Miałam chłopaka, miałam przyjaciół.. Rodzine.. Wszystko straciłam, przez swoj idiotyzm. Wszystko rozprysło sie jak bańka na wietrze. To mnie dobija, nie umiem sobie z tym poradzić. Byłam taka szczesliwa dziewczyna.. Wszystko zaczęło sie 1 września: