W "niewoli"

146 17 0
                                    

Jack był zły jak osa zbudzona przez jakiegoś kretyna walącego kijem w gniazdo (jak taka osa się zachowuje wiedział z pierwszej ręki; kiedyś zawadził laską o gniazdo). Jakim prawem Strażnicy mieli czelność go uśpić?! To była podła pułapka, ale kto mógł donieść gdzie są? Chyba, że... Nie, Matka Natura nie mogłaby ich wydać. Mogła?

- Jaaaack! - ciemność rozproszyła się i została zastąpiona przez stłumione, delikatne światło i gęstą kremową mgłę, przypominającą trochę watę cukrową. Chłopak poczuł zapach fig i mlecznej czekolady.

- Natalia? - Jack zamrugał ze zdziwieniem. Z kłębów słodkiej mgły wyłoniła się Nat w bladożółtej sukience do kolan. Prowadziła za rękę małą dziewczynkę z brązowymi włosami i oczami. Emma?! Przecież jego młodsza siostra nie żyła od wieków.

- Cześć, Jack - Natalia uśmiechnęła się przyjaźnie. Coś ewidentnie było nie tak - Tęskniłeś?

Jack zmarszczył czoło. W jej głosie było coś takiego... Skąd ta ciężkość w głowie? Chyba, że...

- Wszystko w porządku, Jack? - mała wyglądała na zatroskaną.

- Niezła próba, Sandmanie - warknął Jack potrząsając głową, by pozbyć się uczucia ciężkości. Natalia i Emma zbladły i cofnęły się lekko. - Na moją siostrę jeszcze bym się nabrał. Ale Natalia przywitałby się ze mną słowami "Cześć, baranie", lub czymś podobnym. Więc zapytam tylko raz. Gdzie prawdziwa Natka?

----------------------------------

Znów była na przystani, w Starym Dubrowniku, ale... jakby większym. Przepadły motorówki i restauracje. Stari Grad wyglądał jak warowny port. Na maszcie, na murach powiewała czarna flaga z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami.

- W mordę - szepnęła Natalia łapiąc się za głowę. Wtedy dopiero stwierdziła, że jej wygląd także uległ zmianie. Miała na sobie czarne spodnie, czarne kozaki z złocistymi klamerkami, białą koszulę, ciemnofioletową bandanę na czole, skórzany pas z ciężką, ozdobną klamrą na biodrach i złote kółka w uszach.

- Buenos noches, piękna damo - rozległ się znajomy, wyluzowany głos. Na jednej z beczek, stojących nieopodal dziewczyny siedział Jack w podobnym przyodziewku i ze swoim słynnym kretyńskim uśmieszkiem na połowie twarzy.

- Cześć, baranie - Natalia uśmiechnęła się wyzywająco i oparła ręce na biodrach - To twoja sprawka? Ta cała imprezka?

- Jeśli chcesz, może być - Jack jednym, zgrabnym skokiem znalazł się przy niej. Oczywiście, nadal szczerzył się jak idiota. Czuła jego miętowy oddech.

- A niech cię diabli - westchnęła dziewczyna i już przymierzali się do pocałunku, gdy Natalia poczuła potworny ból w brzuchu.

Zawyła i wtedy ktoś oblał ją zimną wodą. Nie pomogło, czemukolwiek to miało służyć. Dziewczyna dalej wyła z bólu, miotała się i młóciła pięściami na prawo i lewo. Łzy pociekły jej zza zaciśniętych powiek.

Ktoś złapał ją za nadgarstki i przycisnął do czegoś miękkiego, chyba materaca. Wtedy postanowiła zrobić użytek z nóg; zaczęła kopać na oślep, jak młody kangur.

- Do diaska; chuda devochka, a silna jak tur! Gorzej niż Aster po napoju energetycznym! - usłyszała męski głos z ciężkim, rosyjskim akcentem. Natalia natychmiast go rozpoznała. Kozak! - Piasek, zrób coś, proszę.

- Jak ten złoty kurdupel znów mnie uśpi, to tak go kopnę, że na miesiąc uśnie - zagroziła Nat, sycząc przez zaciśnięte zęby. Uścisk na jej nadgarstkach zelżał, by całkowicie zniknąć. Ktoś w pośpiechu opuścił pokój, w którym się znajdowała i zakluczył drzwi. No tak. Nie ufali jej; była wrogiem.

Natalia usiadła, posykując z bólu. Ktoś wcześniej ułożył ją w miękkim łóżku z puchową pierzyną i całkiem milutkie jaśki. Miała na sobie gruby, fioletowy szlafrok, szare pludry i luźny t-shirt w tym samym kolorze. Na brzuchu i głowie miała szorstkie bandaże. Na szczęście, to drugie zranienie nie było aż tak duże i dziewczyna miała tylko ogolony bok głowy i to nie całkiem.

Pokój, w którym ją zamknęli, był wyrzeźbiony w białym, krystalicznie czystym lodzie i miał tylko jedno okno zamiast jednej ściany. Gładkie, chłodne jak marmur ściany pokrywały delikatne, szronowe wzory. Paprocie i płatki śniegu tworzyły kwiaty, zwierzęta, a nawet całe krajobrazy z najdrobniejszymi szczegółami. Meble z kolei były wykonane z ciemnego drewna i ozdobione gwiazdkowymi motywami np. choinkami, cukrowymi laskami, paczuszkami, ostrokrzewami itp. Co ciekawsze, pomieszczenie było ciepłe i przytulne.

- Ciekawostka - mruknęła Nat dotykając w zamyśleniu nieogolonego boku głowy i namacała kilka wsuwek. Och, jak miło z ich strony.

Natka nauczyła się otwierać zamki przy użyciu spinek już jako małe dziecko, gdyż jej rodzice mieli zwyczaj zamykania kredensu z łakociami. W ciągu 17 lat swojego życia, Natalia doszła do takiej wprawy, że gdyby pokazać jej sejf zrobiony z tej samej stali co Titanic, istniało dużo prawdopodobieństwo, że dałaby radę go otworzyć właśnie przy użyciu wsuwki do włosów.

- Już prawie, prawie... O! - zamek ustąpił z cichym kliknięciem. Zadowolona Nat wystawiła głowę na korytarz i stanęła oko w oko z potężnym, gęsto owłosionym stworzeniem uzbrojonym w młot bojowy. Para groźnych oczu spojrzała na Natkę. Dziewczyna uśmiechnęła się i schowała się w pokoju.

- A to klops z powidłami - mruknęła ciemnowłosa łapiąc się za głowę.

Wierzę w ciebie | RoBTFD fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz