12

88 3 1
                                    

Niedziela rano. Za oknem świeci słońce i słychać śpiew ptaków. W takie poranki lubię się budzić.
Nagle przypominam sobie wczorajszy dzień. W nocy znów śnił mi się James. To było nie znośne. Nagle usłyszałam wibracje telefonu. Na wyświetlaczu widniał numer Andreasa:

Hej piękna ;*
Jak się spało? Mam nadzieję, że dobrze. Śniłem o Tobie.
Może masz ochotę wybrać się ze mną nad Jezioro Liver?

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Szkoda tylko, że on o mnie śnił, a ja zupełnie o kimś innym i to było złe. Nawet bardzo złe.

Witaj
Spało mi się wyjątkowo dobrze, a Tobie? Jeżeli oczywiście chcesz się jeszcze ze mną zobaczyć to możemy jechać, nie mam nic przeciwko.

Gdy odpisałam na sms postanowiłam, że zejdę na dół i zrobię śniadanie.
James jeszcze spał. Postanowiłam, że zaparze mu kawy, postawi go to na nogi. Na śniadanie przygotowałam naleśniki z syropem klonowym.

Nakryłam stół dla trzech osób, matka jeszcze nie wróciła. Poszłam na górę po Wiktora. Zapukałam do jego drzwi. Cisza. Pociągnełam za klamkę a gdy ustaliła zauważyłam, że łóżko jest idealnie zaścielone. Poszłam zobaczyć jeszcze do łazienki lecz tam również go nie spotkałam.

Na dole obudziłam Jamesa na śniadanie. Popatrzył się na mnie zaspanym wzorkiem i powiedział, że zaraz przyjdzie. Udałam się do stołu nalałam nam kawy do filiżanek.

- Cóż tak pięknie pachnie - usłyszałam ochrypły głos Jamesa.

- Naleśniki i kawa, wypij lepiej się poczujesz bo wczoraj chyba za dużo wypiłeś - posyłam mu uśmiech. To dziwne uczucie, że kiedyś uważałam go za wroga a dziś tak normalnie jem z nim śniadanie i rozmawiamy.

- Dziękuję, jesteś boska. No cóż muszę przyznać Ci rację, za dużo wypiłem, do tego mam słabą głowę. Zaraz, zaraz skąd wiesz, że byłem pijany? - popatrzył na mnie zaciekawionym wzrokiem.

- To Ty nic nie pamiętasz?

- No.. Wstyd się przyznać, ale kompletną mam pustkę w głowie - w tym momencie przejechał swoją dłonią po włosach ten ruch wywoływał we mnie nieznane uczucie.

- No to żałuj, ale może i lepiej, że nie pamiętasz przynajmniej nie musi Ci być wstyd - chichocze na co on podnosi wzrok z nad talerza.

- Aż takie głupoty robiłem?

- Raczej mówiłeś, ale było minęło. Byłeś pijany, każdemu się może zdarzyć. Nie wiesz może gdzie jest Wiktor? - musiałam zmienić temat bo zaraz zaczął by mnie wypytywać co takiego mówił.

- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.

#######
James

Cholera nie pamiętam nic z tamtego wieczoru.. Po co ja piłem przecież wiem, że nie potrafię pić i zawsze się to dla mnie kończy. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia co nagadałem do Marlene, ale pewnie nic dobrego skoro zmieniła temat, wiem, że to było celowe.

Kawa którą zaparzyła Marlene była wyśmienita. Postawiła mnie na nogi a tego było mi trzeba. Naleśniki też były smaczne. Pamiętam gdy pierwszy raz zobaczyłem Marlene, wyczytałem w jej spojrzeniu, że mnie nie znosi, że nie chcę mojej obecności. Nie mogę przestać o niej myśleć, boję się, że jej to wczoraj powiedziałem. Dlaczego wciąż siedzi mi ona w głowie? Może dlatego, że jest taka krucha i trzeba ją otoczyć opieką? Nie wiem, nie mam pojęcia.

- Dziś ja pozmywam naczynia. Dziękuję za śniadanie i przepraszam za wczoraj - popatrzyłem na Marlene a gdy na jej twarzy dostrzegłem uśmiech to go odwzajemniłem. Była taka słodka w tej swojej niewinności.

- Już nie przepraszaj, bo nic złego nie zrobiłeś.

----------------
Jak się wam podoba ten rozdział? 😀 😀
Czekam na komentarze i opinie 😛😛😛😍😍😍😍

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 13, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie doskonałaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz