Rozdział 4

490 35 34
                                    


Zapraszam już na czwarty rozdział i jak zwykle liczę na opinie na jego temat. :D Dziękuję również tym, co je wyrażają i czytają te opowiadanie.

*Saeron*

Dzień rozpoczął się bardzo nieprzyjemnie. Wstałam uświadamiając sobie, która jest godzina. Miałam wstać wcześniej niż zwykle, żeby wyszykować się na wyjście z Jiminem. W końcu chciałam chłopakowi pomóc i kupić parę ciuszków. Jak zwykle zawodziłam. Byłam wściekła na siebie i zaczęłam biegać jak oszalała po pokoju w celu znalezienia czegoś do ubrania. Zrozumiałam, że już dawno powinnam była zrobić pranie. Na szczęście znalazłam ciuchy, które się nadawały. Jasno różowa spódniczka i biała bluzeczka wydawały się słodkim połączniem. Lubiłam takie stroje. Niestety dużo ich ze sobą nie mogłam wziąć z dawnego domu.

Wzięłam więc moje ciuszki i udałam się z nimi do łazienki. Nie przejmowałam się już, że Jimin zobaczy mnie w pidżamie. Przez kilka jego słów, naprawdę zaczęłam go odbierać jako braciszka. To może wydawać się śmieszne. Jednak brakowało mi rodziny. Miło było poczuć, że ktoś chce nią być.

Postarałam się pospieszyć jak tylko potrafiłam, lecz wszystko było mi przeciwne. Z kranu długo nie chciała polecieć ciepła woda, jakby bojler się zaciął. Nie potrafiłam znaleźć tuszu do rzęs i ostatecznie pożyczyłam sobie od Riyeon. Na końcu rozdarłam jeszcze rajstopy przy zakładaniu i musiałam spróbować ubrać kolejne w pokoju.

Kiedy już byłam gotowa, nie wiedziałam, gdzie jest braciszek. Postanowiłam, że zapukam do pokoju naszej Jimin, bo pewnie w nim przebywa. Ale nawet wtedy panowała cisza. Nacisnęłam klamkę i zobaczyłam, że leży on na jej łóżku z słuchawkami na uszach. Podeszłam więc bliżej i nachyliłam mu się tuż nad twarzą mówiąc „Gotowy?! ", niestety nie dane było mi dokończyć tego słowa. Otóż chłopak wystraszył się widocznie mnie, bo prawie zleciał z miejsca na którym się znajdował.

- Co ty robisz? – Oburzył się ściągając słuchawki. – Chcesz, żebym miał zawał?

- Ja prawie miałam zawał, jak zobaczyłam, która jest godzina. Czemu mnie nie obudziłeś? – Rzekłam dając mu kuksańca w ramię.

- Auć! – Krzyknął masując uderzone miejsce. – Bo nie lubię kogoś budzić ze snu. A ty zostawiłaś na noc telefon w kuchni.

- Co to ma do rzeczy?

- Dzwonił jakiś kochaś do ciebie.

- Jaki?

- Jakby się przedstawił, to powiedziałbym ci. Był to nieznany numer, a oddzwonić też nie masz jak.

- Jak to nie mam jak?

- Bo przypadkiem go skasowałem. – Dodał pod nosem, żebym ledwo to zrozumiała.

- Dlaczego?

- Przypadkiem! Nie znasz znaczenia tego słowa? Kazał i tak ci nic nie mówić, a ja jestem taki dobry i ci mówię.

- Co mi za pożytek z tego, że ktoś dzwonił, skoro nie mam pojęcia kto to? – Zdenerwowałam się troszkę.

Po jakimś czasie zebraliśmy się wreszcie do wyjścia. On niestety nie mógł nic innego ubrać, niż to co miał, więc jedynie dałam mu jakiś luźny t-shirt, który pasował na niego. Kiedy wychodziliśmy poprosił mnie, abym szła z nim pod rękę, bo Jimin zawsze tak robiła. Bez wahania zgodziłam się na taki układ. Dodatkowo idąc podskakiwaliśmy, jak małe dzieciaczki. Bawiła mnie ta sytuacja. Czułam się przy nim swobodnie. Ile bym dała, żeby tak iść z moim prawdziwym rodzeństwem...

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz