Rozdział 36.

257 19 5
                                    

Siedziałam w bibliotece czytając jakieś nudne romansidło o prawdziwej miłości i przeznaczeniu. Gdy tylko weszłam do tego pomieszczenia, wzięłam po prostu pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać starając się nie myśleć o tym wszystkim. Sophie poszła na jakąś imprezę, a ja zostałam sama. Po kilku minutach bibliotekarka powiadomiła mnie, że za chwilę muszą zamykać, więc niechętnie wróciłam do siebie wpatrując się tępo w ścianę przy moim łóżku. Nie miałam siły iść na żadną imprezę wiedząc, że mogę zobaczyć na niej Luke'a na, którego widok prawie zwróciłam pizze, którą zjadłam na kolację. Głuchą ciszę przerwało pukanie do drzwi. Wstałam i je otworzyłam, nie spodziewałam się żadnych gości o tej porze.
-Hej.- do pokoju wszedł blondyn zamykając za sobą drzwi jak najciszej potrafił.
-Co ty tu robisz?- warknęłam gestykulując przy tym dziwnie rękami. A mogłam go od razu stąd wykopać.
-Wróciłem.- tak, jak na inteligentną osobę nie wpadłeś na to, że może wiem o tym od wczoraj?
-Hmm, a pamiętasz może ten dzień, gdy zostawiłeś mi w skrzynce ten słodki list na którym jasno do zrozumienia dałeś mi, że chcesz abym dała ci szansę, a gdy poszłam do ciebie, aby z tobą porozmawiać to dowiedziałam się od twojej mamy, że przeprowadziłeś się do Kalifornii?- na koniec wysiliłam się jedynie na krótki uśmiech po czym zwyczajnie odwróciłam głowę w drugą stronę cały czas unikając jego wzroku.
-Ale zmądrzałem Brooklyn i wróciłem.- podszedł bliżej mnie, więc i ja się cofnęłam. Już nie miałam nawet ochoty rzucać się na niego i od razu go całować, po prostu moja kolacja zatrzymała mi się w gardle.
-Wyjdź.- powiedziałam beznamiętnie. Spojrzał się na mnie jak na idiotkę.
-Powiedziałam żebyś wyszedł!- tym razem podniosłam głos popychając go w stronę drzwi. Po raz ostatni na mnie zerknął i w końcu opuścił pokój zostawiając mnie samą, całą roztrzęsioną.

-Nie wiem do którego pokoju go przydzielili, nawet jeszcze go nie widziałem, więc jestem po prostu zaskoczony.- powiedział Calum cały czas rozglądając się po sali gimnastycznej. W zeszłym roku w-f również mieliśmy z nim, więc jego reakcja nie była nawet dziwna. Tęsknił za swoim przyjacielem, chociaż jakiś kontakt chyba mieli.
Zaczęłam bieg z opuszczoną głową, a gdy tylko ją uniosłam poczułam na sobie czyjś palący wzrok- Hemmings. Siedział na ławce rozmawiając o czymś z trenerem, a Hood na jego widok prawie chyba zemdlał.
-Clark dodatkowe dwa okrążenia.- oczywiście za to, że na chwilę przystanęłam musiałam zostać ukarana przez nauczycielkę. Tak, jestem na studiach, a nadal mam w-f. Wybrałam sobie to zajęcie bo w zamian była jedynie edukacja dla bezpieczeństwa z czym wiąże się całkiem sporo nauki.
Po przebiegnięciu w sumie siedmiu kółek usiadłam na ławce, a po chwili obok mnie pojawił się Calum.
-Słyszałem, że go wczoraj wygoniłaś.- szturchnął mnie w ramię, a na jego słowa po prostu przekręciłam oczami.
-Był pijany, w dodatku nie ma prawa do przychodzenia do mojego pokoju po ciszy nocnej, a tym bardziej bez zgody swojej kochanej dziewczyny, która raczej go ogranicza.- wytłumaczyłam.
-Naprawdę? Masz problem z Arzayleą? Wow, jak na laskę, której niby na mnie nie zależy masz problem z dziewczyną, którą naprawdę kocham.- Luke stanął przede mną, gdyż okazało się, że chciał podsłuchiwać naszą rozmowę.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now