Nie odzywał się do mnie od kilku dni. Zaczynałem się naprawdę martwić. Ponownie wybrałem jego numer z tą samą nadzieją co wcześniej. Ciągle tylko sygnał...
- Tak?
- Yas, całe szczęście.- Odezwałem się z ulgą. Teraz czas na wybuch.- Tak?! Takie spokojne „tak"?! Nie odzywasz się, wiesz jak się o ciebie martwiłem?! Co się stało?
- Hajime, my chyba... nie powinniśmy. Nie będę mógł dać ci tyle szczęścia ile bym chciał. Będąc przy mnie narażasz się jedynie na niebezpieczeństwo.
- Nie rozumiem dlaczego?! Wytłumacz mi!
- Nie mogę...- W jego głosie słychać było smutek.
- Yas, kocham cię.- Nie wierzę, że to mówię.- Nie zostawiaj mnie, proszę.- Mój głos zaczął drżeć.
Cisza po drugiej stronie stawała się coraz gorsza. Moje serce zaczęło bić w szalonym rytmie. Bałem się tego co powie, a może taka jest jego odpowiedź? Było coraz gorzej.
- Spotkajmy się.- Ulżyło mi.- Masz teraz czas?
- Oczywiście
- Niedługo u ciebie będę.
Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, rozłączył się. Stałem z walącym sercem w piersi. Obawiałem się tego spotkania. Nie znałem go ani długo, ani dobrze, ale przez czas naszej rozłąki zrozumiałem jak bardzo mi na nim zależy.
Z niepokojem czekałem na jego przybycie. Nerwowo chodziłem po domu bez celu. Dlaczego go tak długo nie ma?! Zerknąłem na zegar. Minęły dwie minuty odkąd się rozłączyliśmy. Chyba naprawdę zaczynam wariować. Ucieszyłem się, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Przyszedł, w końcu. Ruszyłem w stronę wejścia. Walenie nie ustawało. Czyżby to jednak nie był on? O co chodzi?! Otworzyłem drzwi z lekkim niepokojem. Poczułem jak zostaje przyciągnięty i wciśnięty w czyjeś ciało. Ten zapach.
- N-nie mogę od-oddychać.- Uścisk był naprawdę mocny.
- Przepraszam.
Yaso odkleił się ode mnie i spojrzał przestraszonym wzrokiem.
- O co chodzi?- Spojrzałem na niego spod łba.
- Nic, bałem się, nieważne.
- O co się bałeś?
- Nieważne, chodźmy do mnie.- Powiedział z uśmiechem.
- Do ciebie?!
Nie mogłem w to uwierzyć! Nawet nie pomyślałem, że mógłby mnie zaprosić do swojej rezydencji. Dotąd był on trochę jak zamek z bajki nie osiągalny dla takiego kopciuszka jak ja. Wewnątrz zacząłem cieszyć się jak dziecko.
- Tak. Chodźmy.
Drogę pokonaliśmy w ciszy. Im bliżej celu, tym coraz bardziej to wszystko wydawało mi się nierealne. Dom z zewnątrz prezentował się niezwykle okazale. Pokonałem bramę z sercem w gardle. Kiedy dwuskrzydłowe drzwi rezydencji otworzyły się przede mną, moje serce na moment stanęło. Nie spodziewałem się takiego widoku. Hol wyłożony był jasnobrązową posadzką, na jego końcu znajdowały się kręcone schody z ozdobną balustradą. Rozchodziły się stąd korytarze prowadzące do różnych pomieszczeń i części domu.
- Oprowadzę cię.- Powiedział przywdziewając onieśmielający uśmiech.- Nie zwracaj uwagi na resztę. Kaoru na pewno będzie nieprzyjemny i niemiły, Shirai nie wiadomo, lecz również szykował bym się na niemiłe słowa. Jednak Murai na pewno ucieszy się, gdy cię zobaczy.
CZYTASZ
Równonoc
WerwolfNowe miasto, nowi znajomi- czysta karta. Wszystko wydaje się układać po myśli Hajime. Jednak to miasto skrywa położone w środku lasu skrywa swoją własną tajemnicę. Mieszkańcy co roku zbierają się w jednym miejscu by świętować Nocy Kupały. Tańce, śpi...