rozdział 31

867 63 11
                                    

Tris

Bładzę wzrokiem po sali treningowej. Czuję, jak Lena przeszywa mnie wzrokiem i gdyby wzrok mógłby zabijać, już dawno byłabym martwa.

-Dzisiaj nie będziecie walczyć- mówi Tobias. Stoi na środku sali treningowej, ręce ma skrzyżowane na piersi, brwi z marszczone, mięśnie napięte.

Zauważam szareg noży i tarcze. Będziemy rzucać nożami. Ciekawe, czy inni również się zorientowali.

-A co noże mają wspólnego z odwagą?- pyta Mira. Ona zauważyła.

-Nie zawsze jest dostęp do broni- odpowiada spokojnie- lepiej jest umieć rzucać zwykłym nożem do masła i umieć się obronić, niż uciekać gdzie pieprz rośnie z krzykiem.

Dziewczyna nie zadaje więcej pytań. Każdy podchodzi na swoje stanowisko i bierze trzy noże. Dwa wsadzam do tylnej kieszeni, trzecim wykonuję kilka płynnych ruchów, po czym rzucam nożem, które obraca się w powietrzu i uderza w środek tarczy. Mira gromi mnie wzrokiem. Patrzę prosto w jej oczy, pokazując tym swoją siłę. Odwraca wzrok pierwsza, co oznacza wygraną po mojej stronie.

Przerwa na lunch. Wszyscy idą prosto na stołówkę i ustawiają się w kolejce. Nagle Lena odciąga mnie w bok.

-Gdzieś ty znowu wczoraj zniknęła?- pyta zdenerwowana- szukałam cię.

-Byłam w sali treningowej- odpowiadam- możemy już iść na stołówkę? Zaraz skończą się najsmaczniejsze muffiny.

-Całą noc?- unosi brew.

-Nie można trenować po nocy?- odpowiadam pytaniem.

-To dlaczego pachniesz męskimi perfumami? Nie mówiłaś mi, że masz chłopaka- odsuwa się. Co mam jej odpowiedzieć? Nie przewidziałam takiego pytania.

-Bo nie mam.

-Ty nie robisz numerków z pierwszym lepszym- krzyżuje ramiona na piersi- nie jesteś taka.

-Możemy o tym nie rozmawiać? Nie mam chłopaka i nie zrobiłam numerku z jakimś nieustraszonym. A zapach męskich perfum to nie wiem, skąd się wziął- mówię to tak spokojnie, że gdybym nie znała prawdy, uwierzyłabym samej sobie.

-Mam nadzieję, że nie kłamiesz.

Wchodzimy do stołówki. Podchodzę do jedzenia i biorę lunch, po czym siadam do stolika. Spoglądam przez ramię Ali i patrzę na Tobiasa, który posyła mi ciepły uśmiech, po czym znów robi zimne spojrzenie i wraca do jedzenia.

-To kiedy idziemy zrobić sobie kolczyk w pępku?- dopytuje Lena- miałyśmy go sobie zrobić już kilka dni temu.

-Ja w ogóle nie mówiłam, że chcę jakiś kawałek metalu w pępku- odpowiadam i upijam herbatę. Dziewczyna przewraca oczami.

-No weź- Lena przechyla głowę i mówi błagalnyn tonem- sama go sobię nie zrobię.

-To nie rób- wzruszam ramionami, a dziewczyna robi naburmuszoną minę.

-Sześć- do stolika siada Ali. Ma poważny wyraz twarzy- musimy pogadać.

-O czym?- pytam z pełnymi ustami.

-O czymś bardzo ważnym.

-To po treningu...- zaczynam.

-Nie, teraz- ucina ostro. Przewracam oczami i wstaję ze stołu. Ali prowadzi mnie przez ciąg korytarzy, zauważam wyjście. Dziewczyna pchnięciem otwiera drzwi i idzie kilkaset metrów. Dochodzimy na ślepą uliczkę.

-O czym chciałaś porozmawiać- odzywam się w końcu- jak się spóźnimy na trening, Cztery da nam popalić.

-Mogę cię o coś zapytać?- ma spokojny, ale napięty ton. Jej oczy wykazują zakłopotanie.

-Pytaj- odpowiadam beztrosko.

-Jak masz na nazwisko?- obracam gwałtownie głowę w jej stronę, marszcząc brwi.

-Co to za pytanie?

-Odpowiedz- mówi surowo.

-Nigdy go nie znałam- patrzę na nią spod byka- nie wiem, jak nazywali się moi rodzice, a nigdy nie brałam nazwiska moich prawnych opiekunów. A teraz powiedz, o co ci chodzi do jasnej cholery.

-Jakoś ci nie wierzę- podchodzi bliżej- chciałam potrenować wczoraj w sali treningowej, kiedy już moi rodzice wrócili do domu.

-I?- unoszę brwi, ale czuję jak napięcie we mnie wzrasta.

-Widziałam, jak do sali wchodził Cztery, więc weszłam po cichu. Zobaczyłam, że rozmawia z tobą, a resztę to chyba już wiesz- krzyżuje ręce na piersi. Otwieram szeroko oczy i rozdziawiam usta. Ali widziała nas.

-Co zamierzasz z tym zrobić?- pytam spokojnie, ale rośnie we mnie strach, że wszystko się wydało.

-Chcę poznać prawdę- podchodzi bliżej, patrzy w moje oczy. Nie jestem w stanie nic zrobić.

-A jak ci ją powiem, to co zamierzasz z tym zrobić?

-Może jestem prawą, ale tajemnic potrafię dochować. Dlatego stamtąd odeszłam.

-Tylko nie wiem, jak zareagujesz, kiedy ci wszystko powiem- kiwa lekko głową. Już jest spokojna.

-Dlaczego całowałaś się z Cztery?

-Bo to mój chłopak- odpowiadam skrępowana.

-Pomogłaś mu zapomnieć o Tris?

Może pozwolę jej tak o tym myśleć? Po nowicjacie wszyscy będą musieli tak myśleć. Że pomogłam mu zapomnieć. Że po czterech latach Tobias znalazł sobie kogoś nowego.

-Tak- odpowiadam pewnie. Dziewczyna tylko kręci głową.

-Nie kłam. Po za tym za krótko bylibyście razem. Musielibyście już mieć romans przed nowicjatem. Gadaj prawdę- syczy z dużym naciskiem na ostatnie zdanie. Mam wrażenie, że jestem w pudle i za każdym razem, kiedy skłamię, pudło się zmniejsza, aż moje ciało zostanie zmiażdżone i zmienione w krwawą miazgę.

-To jest jedna z tajemnic przywódców. Waży ona o moje życie i losy kilku osób- odpowiadam spokojnie- i jeśli to ci powiem, będziesz musiała trzymać buzie na kłódkę. Nie będziesz mogła to powiedzieć nawet Finnowi.

-Obiecuję- odpowiada- przysięgam na swój honor.

Kiedy myślę, że zaraz powiem wszystko Ali czuję gule w gardle. Mam ochotę uciec stąd jak najdalej.

Biorę głęboki wdech i wydech. Sięgam ręką do skrawku kołnierza i odchylam go ukazując tym tatuaż na obojczyku. Dziewczynie wszystkie kolory z twarzy odpływają jak farba z mokrego płótna, albo makijaż na deszczu.

-J-Je-Jesteś Tris Prior- zatykam jej usta ręką, licząc, że nikt nie usłyszał.

-Teraz wróćmy na trening. Po nim przyjdź na peron. Odpowiem na wszystkie twoje pytania. Ale teraz musimy iść na trening- dziewczyna kiwa głową. Nadal mocno zszokowana. Puszczam ją i idziemy do nieustraszoności, a zaraz potem do sali treningowej.

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz