Jest kolejny rozdział! Pisany w bólach i mękach X.x Przez pewien czas nie miałam weny, później doszła nauka na egzaminy, wyjazd służbowy i totalny brak czasu. Ale w kilka dni się uwinęłam i jest oto kolejna część przygód Arielki, która da Wam odpowiedź na pewne pytanie związane z Zackiem i przyprawi Was o chęć mordu mnie XD Dużo się dzieje, a będzie się działo jeszcze więcej. Zapraszam do czytania i komentowania ;D Fajnie by było wiedzieć, czy podobają się Wam dalsze losy Arielki :*
_______________________________________________________________
Powrót do domu był ciężki. Zack dzwonił do mnie cały czas, a ja po prostu nie odbierałem. Nie czułem wielkiej potrzeby rozmowy z nim. Szczególnie z nim... No ale w końcu zlitowałem się, odebrałem telefon i umówiliśmy się na spotkanie wieczorem u mnie w domu. Jednak jedna kwestia bardzo mnie ciekawiła. Głos Zacka drżał przy rozmowie, był strasznie niepewny i zdenerwowany. Nie pamiętałem u niego podobnego zachowania. To było... dziwne. Tak, to raczej dobre określenie.
Trochę poczekałem na Zacka, ale gdy tylko go zobaczyłem, nieco się przestraszyłem. Chłopak był blady jak ściana, ręce trzęsły mu się, kiedy rozwiązywał buty i myślałem, że się przewróci, idąc do salonu. Jego stan bardzo mnie zaniepokoił, ale postanowiłem na razie to przemilczeć i czekać, aż sam mi cokolwiek powie. Doskonale było widać, że te myśli gryzą go od środka, ale on sam nie chciał nic powiedzieć. Siedział obok mnie na kanapie i wpatrywał się w mój tatuaż w milczeniu. Ta sytuacja coraz bardziej mnie denerwowała, ale w końcu brunet postanowił zacząć mówić.
- Ariel, ja... ja chciałbym, żebyś mnie w końcu wysłuchał... - zaczął niepewnie, zaciskając dłonie na kubku z sokiem malinowym, który mu podałem chwilę wcześniej.
- Ja ci w ogóle nie przerywam. To ty milczysz. - wytknąłem dość wrednie, na co chłopak uśmiechnął się krzywo.
- To nie czas na żarty... - mruknął cicho i upił łyk soku, unikając jak ognia kontaktu wzrokowego ze mną. Trochę mnie to wkurzało, ale wiedziałem, że oznacza to dość poważną rozmowę. Nie miałem na to ochoty, bo wiedziałem, że chodzi o to wytłumaczenie jego zachowania, ale chyba czas mu dać szansę po ponad roku. Dlatego wziąłem głęboki oddech i odstawiłem na stolik szklankę z sokiem.
- Dobra, mów. Ale streść to do piętnastu zdań. - nakazałem, wwiercając się wzrokiem w niego.Minęła dość długa chwila, nim Zack zaczął cokolwiek mówić (chyba nawet przestał oddychać wtedy).
- Bo ja... Ariel, ja wtedy nie wiedziałem co robić. To było tak nagłe. Nikomu nie mogłem powiedzieć i byłem zagubiony! - zaczął nawijać jak najęty, a ja nie rozumiałem ani słowa z tego bełkotu.
- Hej, hej! Wrzuć na luz! - przerwałem mu - Weź może, no wiesz, tak od początku mi zacznij tłumaczyć, a nie od dupy strony... Nic nie rozumiem.I znowu cisza. Próbował zebrać jakoś myśli, wbijając wzrok w stolik, który nie chciał mu nijak pomóc w tym, jakby na złość. Nie pozostało mi nic innego. Musiałem czekać, aż albo sam się namyśli, albo uzyska wskazówkę od mebla, niestety ten na złość nic nie mówił.
- Ariel, ja... Bo ja wtedy okłamałem cię. - wyznał cicho po chwili, przysuwając się bliżej mnie - To nie tak, że cię nie kochałem. Kochałem. Bardzo...
- Więc... w czym był cały problem? - dopytywałem zniecierpliwiony, chcąc w końcu poznać prawdę. Ale Zack znów zamilkł, unikając mojego wzroku, jednak w końcu się przełamał.
- Bo... bo zostałem zmuszony. - wyznał nagle, podnosząc na mnie wzrok - Przez pewną dziewczynę. Nie miałem wyboru... Była córką faceta, który był szefem mojego ojca. Groziła, że jeżeli nie będę z nią, mój ojciec straci pracę. A tego bardzo nie chciałem. Kazała mi cię tak potraktować, co było dla mnie okropne! Ale jednak nie chciałem, by ojciec stracił robotę. Ariel, przepraszam za to... Naprawdę przepraszam.
CZYTASZ
"Only you, my love"
Ficção AdolescenteChłopak jest przystojny, ma bogatych rodziców, mieszka sam, jest najlepszy w sporcie, dziewczęta aż mdleją na jego widok, inteligentny, samodzielny. Więc dlaczego tak bardzo nienawidzi swojego życia? A dlatego, że ma na imię Ariel i zdecydowanie wol...