Miami, cztery lata po tragedii. Isabelle:
Dojeżdżałam właśnie do ulicy, na której znajdował się mój dom, kiedy zobaczyłam wielkie płomienie ognia. Ostro zahamowałam i wybiegłam z samochodu. Biegnąc, moją głowę zaprzątała tylko jedna myśl, której za wszelką cenę, nie chciałam dopuścić do siebie.
Wokół budynku znajdowała się już spora grupka gapiów, którzy patrzyli na powoli spalający się mój dom.
Nie wiedziałam co mam robić, dopóki jakaś dziewczynka, nie pociągnęła mnie za sukienkę. Spojrzałam na nią. Na oko mogła mieć z 5 lat, w ręce trzymała list.
- Jakiś pan kazał mi to pani przekazać. - Podała mi zapieczętowaną kopertę.
- Jaki pan? Skąd wiedziałaś, że to jest akurat dla mnie? - spytałam ją.
Dziewczynka wzruszyła ramionami i pobiegła do swojej mamy. Patrzyłam na nią zdziwiona, chociaż wiedziałam, co jest powodem jej dziwnego zachowania. Wiedziałam, co jest powodem zachowania tych wszystkich ludzi, dlaczego nie uciekali, dlaczego nie wezwali straży pożarnej. Jednak starałam odpychać od siebie tą myśl.
Wyjęłam telefon, zadzwoniłam po strażaków, po czym wsiadłam do samochodu i drżącymi dłońmi, rozdarłam kopertę. Gdy przeczytałam zawartość listu, wiedziałam już, że znowu muszę uciekać. Odpaliłam silnik i dodałam gazu. Mojej szaleńczej jeździe towarzyszyły odgłosy samochodów strażackich oraz krzyki ludzi, których dosięgnął już ogień moich czynów z przeszłości. Myślałam wtedy, że razem z siostrą czynimy dobrze. Że tak powinno być. Jednak teraz już wiem, że byłyśmy po prostu głupie i naiwne. A przede wszystkim nie zdawałyśmy sobie sprawy z gniewu wuja, chociaż wszyscy nas ostrzegali, mówili jak on bardzo ją kocha. Chciałyśmy uratować świat, a teraz on odwrócił się przeciwko nam. Ironia losu.
Mijałam zatłoczone plaże Miami, powtarzając w głowie treść listu:
'' Zapłacicie za to''.
******
Tokio, cztery lata po tragedii. Rosemary:Deszcz bębnił w okna, a niebo przecinały błyskawice. Za każdym razem, kiedy słyszałam grzmot, podskakiwałam przestraszona.
Od tamtego wydarzenia, nienawidziłam takiej pogody. Zawsze miałam wrażenie, że za chwilę w moich drzwiach pojawi się on.
Moja siostra jest o wiele odważniejsza ode mnie. To ona właśnie podsunęła pomysł, za który teraz musimy płacić. Nie mam jej tego za złe, ponieważ również brałam w tym udział, zazdroszczę jej jedynie tego, że tak dobrze sobie z tym poradziła. Wyjechała do Miami, znalazła pracę i kupiła wymarzony dom. Ja, w przeciwieństwie do niej, zaszyłam się w najliczniejszym mieście na świecie. Uznałam, że tutaj mnie nie znajdzie.
Myliłam się.
Usłyszałam ciche pukanie. Nie miałam żadnych przyjaciół, nikt oprócz mnie i starszej pani, która miała bzika na punkcie jezzu, nie mieszka w tym budynku.
Przestraszona podeszłam do drzwi i niepewnie otworzyłam je.
Na korytarzu stał chłopak . Widziałam go już kilka razy wcześniej, bo jest wnukiem mojej sąsiadki i często się nią opiekował. W ręce trzymał list.
- Mam dla ciebie przesyłkę. - Jego głos był metaliczny, zupełnie inny niż ten, który miał normalnie.
- Jaką? - spytałam zdziwiona. Od lat nic nie dostałam.
Jednak zamiast odpowiedzieć na moje pytanie, zaczął bawić się nożem, którego wcześniej nie zauważyłam. Miałam wrażenie, że walczy ze sobą. Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam łzy.
Zorientowałam się za późno. Nóż zdążył już przeciąć jego gardło.
W ostatniej chwili złapałam jego ciało i ostrożnie położyłam go na podłogę.
Nie docierało do mnie to, co się przed chwilą stało. Zastanawiałam się nad tym, kto mógł zrobić coś tak okropnego?, i po co?, chociaż dobrze znałam na to odpowiedzieć.
Przypomniałam sobie o liście. Wyjęłam go z jego zimnej dłoni. Otarłam łzy i nerwowo otworzyłam kopertę. Treść była napisana nienagannym pisem i potwierdziła moje najgorsze przepuszczenia:
" Znalazłem was."
Jedno zdanie, a głosiło tak wiele.
CZYTASZ
Kiedy zapada zmrok
Fiksi Penggemar,,Powstałyśmy by zniszczyć najpotężniejszą parę wampirów. Teraz oni zniszczą nas". *.*.*.* W opowiadaniu występują bohaterowie serialu " The Originals" ...