P.O.V Scarlett
Przez całą drogę się nie odzywaliśmy. Logan co chwilę na mnie zerkał i się uśmiechał.
Jak już byliśmy na miejscu. Otworzył mi drzwi od samochodu. Miło ale szkoda, że wcześniej się tak nie starał.
Wszedłam do domu. Było strasznie ciemno. Zagłębiłam się w głąb domu. Kątem oka widziałam stół z dwiema świeczkami.
Usiadłam na krześle i czekałam co się dalej wydarzy. Torebkę odłożyłam na jakąś szafke. Zauważyłem, że na stole był kwiat róży. Od razu ją wzięłam do ręki i powąchałam ją.
-Na kolacje tarta z szpinakiem, taką jaką lubisz-nałożył mi kawałek .
-Pamiętasz-wzięłam jednego kęsa-To jest...świetne.
-Cieszę się, że tobie smakuje-uśmiechnął się.
-Po co tu przyjechałeś? -spytałam odkładając talerz .
-Dla ciebie-eh...znowu to robi.
-Nie nabiorę się na to-wstałam od stołu, Logan zrobił tak samo.
-Chcę, żebyś mi wybaczyła to wszystko. Wiem, że nie dasz mi drugiej szansy ale proszę cię o wybaczenie-złapał moją dłoń.
-Wybaczyć ci mogę, ale to tylko tyle mogę zrobić. -wyrwałam ręke.
-Jeszcze będziesz moja, zobaczysz-uśmiechnął się cwaniacko w moją stronę.
-A ja w to wątpię. -chłopak przyciągnął mnie do siebie i musnął moje usta swoimi.
-Brakowało mi tego...wiem, że tobie też, Sky...
Czy mi tego brakowało?
Tak. Ale to nie znaczy, że od razu mam wpaść mu w ramiona. Pamiętam to co robił, i nie chce znowu przez to samo przechodzić. Nie mogłam bym. Nie dałam bym nawet rady.
-Chcę wrócić do domu...-przekręciĺam głowę.
-Jak sobie życzysz ,moja krwawa księżniczko-nie patrzyłam się na chłopaka, bo wiedziałam, że się uśmiechał w moją stronę.
Zabrałam torebkę i wsiadłam do samochodu. Chwilę później byłam pod swoim domem. Nawet się nie pożegnałam z chłopakiem i ruszyłam w stronę domu. Szybko otworzyłam drzwi i byłam szczęśliwa, że jestem w domu.
Słyszałam śmiech w salonie. Nie wchodziłam tam jeszcze, chciałam posłuchać rozmowę chłopaków.
-Jej moce stają się większe...trzeba coś z tym zrobić. Wkońcu się dowie wszystkiego-powiedział Ash.
-Przesilenie się zbliża, nie mamy czasu-o kim oni mówią?
-Zakończmy tą rozmowę na dziś. Nic nie zdziałamy a ona chyba i tak się domyśla co się dzieje. Sama odkryje prawdę-czyżby to była jakaś sekta?
-Rose ma racje, sama się dowie. Dzisiejsze spotkanie jest zakończone-powiedział Will. Chwilę poczekałam i wszedłam do salonu. Uśmiechnęłam się do każdego.
CZYTASZ
Hate Leads To Love.|| L.H ||
FanficKSIĄŻKA ZAWIERA TREŚCI WULGARNE I EROTYCZNE. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. *-Okłamałeś mnie Luke!-musiałam na niego na krzyczeć. A zwłaszcza przez to co mi zrobił. -Ale ja nie mogłem ci powiedzieć prawdy Scarlett-chłopak się przybliżył do mn...