Rozdział 10

24 5 1
                                    

P.O.V Scarlett

Przez całą drogę się nie odzywaliśmy. Logan co chwilę na mnie zerkał i się uśmiechał.

Jak już byliśmy na miejscu. Otworzył mi drzwi od samochodu.  Miło ale szkoda, że wcześniej się tak nie starał. 

Wszedłam do domu. Było strasznie ciemno. Zagłębiłam się w głąb domu.  Kątem oka widziałam stół z dwiema świeczkami.

Usiadłam na krześle i czekałam co się dalej wydarzy. Torebkę odłożyłam na jakąś szafke. Zauważyłem, że na stole był kwiat róży. Od razu ją wzięłam do ręki i powąchałam ją. 

-Na kolacje tarta z szpinakiem, taką jaką lubisz-nałożył mi kawałek .

-Pamiętasz-wzięłam jednego kęsa-To jest...świetne.

-Cieszę się, że tobie smakuje-uśmiechnął się. 

-Po co tu przyjechałeś? -spytałam odkładając talerz .

-Dla ciebie-eh...znowu to robi.

-Nie nabiorę się na to-wstałam od stołu, Logan zrobił tak samo.

-Chcę, żebyś mi wybaczyła to wszystko. Wiem, że nie dasz mi drugiej szansy ale proszę cię o wybaczenie-złapał moją dłoń.

-Wybaczyć ci mogę, ale to tylko tyle mogę zrobić.  -wyrwałam ręke.

-Jeszcze będziesz moja, zobaczysz-uśmiechnął się cwaniacko w moją stronę.

-A ja w to wątpię. -chłopak przyciągnął mnie do siebie i musnął moje usta swoimi.

-Brakowało mi tego...wiem, że tobie też, Sky...

Czy mi tego brakowało?

Tak. Ale to nie znaczy, że od razu mam wpaść mu w ramiona.  Pamiętam to co robił, i nie chce znowu przez to samo przechodzić. Nie mogłam bym. Nie dałam bym nawet rady.

-Chcę wrócić do domu...-przekręciĺam głowę.

-Jak sobie życzysz ,moja krwawa księżniczko-nie patrzyłam się na chłopaka, bo wiedziałam, że się uśmiechał w moją stronę. 

Zabrałam torebkę i wsiadłam do samochodu. Chwilę później byłam pod swoim domem. Nawet się nie pożegnałam z chłopakiem i ruszyłam w stronę domu.  Szybko otworzyłam drzwi i byłam szczęśliwa, że jestem w domu.

Słyszałam śmiech w salonie. Nie wchodziłam tam jeszcze, chciałam posłuchać rozmowę chłopaków.

-Jej moce  stają się większe...trzeba coś z tym zrobić.  Wkońcu się dowie wszystkiego-powiedział Ash.

-Przesilenie się zbliża, nie mamy czasu-o kim oni mówią?

-Zakończmy tą rozmowę na dziś. Nic nie zdziałamy a ona chyba i tak się domyśla co się dzieje.  Sama odkryje prawdę-czyżby to była jakaś sekta?

-Rose ma racje, sama się dowie. Dzisiejsze spotkanie jest zakończone-powiedział Will. Chwilę poczekałam i wszedłam do salonu. Uśmiechnęłam się do każdego.

Hate Leads To Love.|| L.H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz