-Dzień dobry, skarbie.- powiedziałem widząc, że Baekhyun lekko uchylił oczy. Chłopak cicho zamruczał ponownie wtulając się w moją klatkę piersiową.- Wstawaj. Niedługo musimy jechać.
-Mhm.. Jeszcze chwilkę.
-A potem będziesz narzekał, że nie miałeś czasu się pomalować.- zaśmiałem się mierzwiąc jego włosy. Baek po chwili wstał i wyklinając cały świat poszedł do łazienki, zabierając ze sobą bieliznę, czarne dresy zwężane na wysokości łydek oraz białą koszulkę na ramiączkach. Ja w tym czasie podniosłem się z naszego wspólnego łóżka i zacząłem przeglądać nowe wiadomości na telefonie. Nagle na ekranie pojawiła się wiadomość od lidera.
Od: Suho-hyung
Mam nadzieję, że obudziłeś już Baeka x.x Pamiętaj, że nie możemy się spóźnić na lot!! Do zobaczeniaa <3Do: Suho-hyung
Właśnie powinien się kąpać :v Spokojnie, hyung. Zdążymy c: A tak przy okazji... Po co do mnie piszesz, skoro masz pokój naprzeciwko nas ;-;Od: Suho-hyung
To dobrze :3 Nie chciało mi się iść ;;Do: Suho-hyung
Leń!!!!!!!!!!!! Ale i tak cię kocham, hyung! <3Od: Suho-hyung
Nie zrobię ci śniadania...Do: Suho-hyung
Ale... Ale... Ale...Od: Suho-hyung
Poproś D.O. :*Do: Suho-hyung
Dobrze c:-Baek! Ileż można czekać!?- krzyknąłem w stronę drzwi od łazienki. Te po chwili zostały uchylone.
-Już kończę.- usłyszałem spoglądając na chłopaka, który aktualnie miał pomalowane tylko jedno oko, a włosy podpięte jakimiś spinkami.
-Suho mówi, że na ten lot nie możemy się spóźnić.
-Czy on mi będzie to wypominał do końca życia?- spytał.
-Dokładnie tak.- usłyszeliśmy głos lidera, który właśnie wszedł do naszego pokoju.
-Ugh... Nienawidzę cię.- westchnął Baek, kończąc swój makijaż i podszedł do mnie, aby po chwili złożyć czuły pocałunek na moich ustach.
-Ja ciebie też kocham, Bekon.- zaśmiał się starszy, ale po chwili zrozumiał co powiedział i czym prędzej zaczął krzyczeć i uciekać przed wściekłym Baekhyunem. Ja zamiast ratować lidera poszedłem do łazienki, gdzie załatwiłem wszystkie swoje potrzeby i po kilku minutach wróciłem do pokoju. Jak dobrze, że pokoje w dormie miały osobne łazienki.
-Cześć, Chan.- usłyszałem głos Kaia. Odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem.
-Hej, co tam?
-Leci jakoś. Gotowy na koncert życia?- zaśmiał się klepiąc mnie po ramieniu. Na samą myśl o dzisiejszym koncercie byłem zarazem przerażony, jak i szczęśliwy. To nie miał być zwykły koncert. Kai, Suho, Sehun, Xiumin, menadżer i pracownicy SM pomagali mi w przygotowaniu wszystkiego. Pozostała czwórka, czyli D.O., Baek, Lay i ChenChen, o niczym nie wiedziała. I tak miało zostać.
-Kai. Ja chyba źle się czuję. Niedobrze mi.- powiedziałem zupełnie poważnie.
-Nawet mi się nie waż, kretynie.- warknął, wskazując na mnie palcem.
-Dobra. Nieważne. Wszystko jest już gotowe?- spytałem, na co pokiwał głową.
-Brakuje tam jeszcze tylko ciebie, a tak to wszystko w porządku. Choreograf jest na miejscu od wczoraj rana, jeden z akustuków pisał, że wszystko jest już zrobione. Próba zostanie opóźniona tak, żeby zakończyć ją na Black Pearl. Później idziemy się przebierać, a ty masz się nie stresować. To nie pierwszy raz kiedy śpiewasz, a nie rapujesz. Będzie dobrze.- powiedział szybko, na samym końcu posyłając mi pocieszający uśmiech.