1.✔

15.8K 429 22
                                    

Teleportowałam się z moimi rodzicami do miejsca,gdzie byliśmy zaproszeni na kolację. Dumnym krokiem przemierzaliśmy ciemną drogę do willi.
Gdy tylko byliśmy dostatecznie blisko,mosiężne drzwi się przed nami się otworzyły i ukazały właścicieli.
-Cześć Victoria.-rzekł blondyn w moim wieku.
-Cześć Draco.-odrzekłam.
Moi rodzice przywitali się z rodzicami Dracona i tak zasiedliśmy przy kolacji w Malfoy Manor. Draco odsunął mi krzesło bym mogła wygodnie usiąść i sam zajął miejsce na przeciw mnie. Ten jego uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dobijało mnie to że kiedy jedliśmy Draco cały czas dotykał moją nogę swoją nogą. Stół nie był szeroki,a z resztą Draco nie miał zbyt krótkich kończyn.
-No więc Victorio. Jak Ci idzie w Hogwarcie?-spytał Lucjusz swym chłodnym tonem,przez co nie widocznie się wzdrygnęłam.
-Bardzo Dobrze. Dziękuję.-odrzekłam.
Lucjusz uśmiechnął się,na co przygryzłam wargę.
-A tobie Draco?-spytał Christoph,mój ojciec.
-Też bardzo dobrze.-rzekł Draco,patrząc na mnie ukradkiem.
-Słyszałam od Thomasa,{mój brat} że grasz w Quidditcha. To prawda Draconie?-spytała Eva,moja matka.
-Tak. Ostatnio wygraliśmy z Gryffindorem.
-To dobrze,Draco.-rzekła Narcyza.
-Czasem żałuję że jesteś Gryffindorze,Victorio. Marnujesz się-rzekła moja matka.
-Tak.-rzekł Lucjusz.-Slytherin byłby dobry.
-Myślę że lepiej wykorzystawałabyś swoje umiejętności.-rzekła Narcyza.
-Ale jesteś w Gryffindorze a tam też jest dobrze.-rzekł ojciec kończąc temat, za co posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
-Draco? A może pokażesz Victorii nasz ogród?-rzekła Narcyza uśmiechając się.
-Dobrze,matko.-odrzekł i wstał od stołu.
Niechętnie wstałam i ruszyłam za Draconem do ogrodu. Roiło się tam od róż,w różnych kolorach. Od białych po krwisto czerwonych. Uwielbiam róże więc podeszłam do jednej z jasno różowych i zaciągnęłam się ich wspaniałą wonią.
-Bo się uzależnisz.-zaśmiał się Draco.
-Ale zabawne.-prychnęłam.
Poszliśmy dalej i usiedliśmy na ławce przy fontannie z iluminacjami świetlnymi. Oczywiście usiedliśmy na samych końcach ławki.
-Dlaczego ześ się tam odsunęła?
-A mówi Ci coś "przestrzeń prywatna"?
Chłopak parsknął śmiechem.
-Ja nie gryzę.
-Przecież fretki gryzą.-mruknęłam.
-Ale zabawne.-prychnął.
-Bardzo,co?
Zamilkliśmy i patrzyliśmy na wodę. Przypomniałam sobie jak byłam u mojej ciotki,na weselu. Tam także były takie iluminacje tylko większe. Pamiętam jak kołysałam się do jednej piosenek aż zaprosił mnie do tańca jeden chłopak,imieniem Theodor. Znamy się do tego czasu,tylko że Nott{nazwisko Theodora} przyjaźni się Draconem. Ugh. To jedno imię niszczy moje piękne wspomnienia.
-Pani?-usłyszałam koło mnie. Zauważyłam skrzata.-Pani Dark kazała panią sprowadzić.
-Dobrze.-mruknęłam,wstając.
Obróciłam się i zauważyłam że Draco stoi już na wyjściu od ogrodu i patrzy w niebo,które powoli robi się ciemne. Ruszyłam szybkim krokiem do wyjścia ale zwolniłam gdy prawie wywaliłam się w jakiś kłujący krzew z kolcami. Moje buty nie należały do najwygodniejszysz a teraz szczerze żałowałam że nie założyłam zamiast szpilek jakichś ładnych gladiatorek,które na 100% by mi pasowały. Warknęłam w myślach i minełam zamyślonego Dracona,obrzucając go jedynie chłodnym spojrzeniem.

Lo(st)ve | Draco Malfoy | [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz