Skołyt wilkołaka

187 6 0
                                    

Pewnej cichej i spokojnej nocy,przy kominku siedziała rodzina Cullenów.Wszelkie zła i wrogowie jak gdyby zniknęli.Spokój trwał do czasu,do czasu wizji Alice.Nagle w pokoju zjawiła się Alice.Wszystkich ogarnął niepokój.Edward spytał ją czy wszystko jest w porządku,a ona odpowiedziała mu:

-Nie.

-Jak to nie?co to znaczy?-spytała dodatkowo Bella.

-Miałam wizję.Dotyczyła naszej rodziny,a zwłaszcza Renesmee i Jacoba.

-Trzeba im o tym powiedzieć i to szybko.-mówił Jasper.

-Nie.Poczekajmy lepiej do rana.Nie będziemy sprawiać kłopotu.-powiedział Edward.

-Ok.-odpowiedziała Alice.Wszyscy w domu Cullenów spali niespokojnie,bo wszyscy byli ciekawi co widziała Alice i dlaczego dotyczy to akurat ich rodziny,a zwłaszcza Renesmee i Jacoba?Noc przeminęła jak w mgnieniu oka.Wreszczie nastał ranek.Wszyscy nie wyspani.Już w progu czekała na nich niespodzianka.Przyjechali Renesmee i Jacob.I nagle Edward spytał:

-Kto was zawiadomił?-odpowiedziała mu Bella:

-Ja.

-Dlaczego.Przecierz,mieliśmy zrobić to dopiero teraz.

-Tak wiem,ale chciałam to wyjaśnić jak najszybciej.

-No dobra,no to o czym mowa?-wtrąciła Renesmee.Wszyscy usiedli i Alice zaczęła opowiadać wizję:

-To było tak;właśnie miałam kłaść się do łóżka,gdy nagle przewidziałam zdarzenie,które nie powinno się zdarzyć.Wkrótce rozpocznie się kolejna walka między nami,wilkołakami i klanem Volturi.A dalej...film mi się urwał.I to było wszystko.Odezwał się Edward:

-Trzeba działać i to szybko.Musimy połączyć siły;my,wilkołaki,Amazonki,Denalczycy.-

Po kilku dniach wszyscy zgromadzili się połączyli swe siły i byli gotowi już iść na pole bitwy.Klan Volturich czekał na ich już dawno.Pojawiła się również wataha wilkoła-

ków.Byli już po metamorfozie.Przez kilka minut wszyscy stali znieruchomieni,jakby sparaliżowani swoimi przeszywającymi spojrzeniami.I wreszcie zaczął Aron.Rzucił się na jednego z członków rodziny Cullenów.I wtedy zaczęła się zacięta walka.Jane zaczęłan swoją iluzję bólu na wilkołakach i na Cullenach.Najpierw zaczęła od Renesmee,lecz jej matka Bella ochroniła ją mentalną tarczą.To niepomogło.Edward o mały włos nie stracił życia by uratować Renesmee.Kilku członków z klanu Volturich zostało pokonanych.Cullenowie mieli przewagę nad nimi,więc chcieli zakończyć tę walkę jak najszybciej,aby nie doszło do strat bliskich osób.Voturi było na tę chwilę słebe,ale niedawało za wygraną.Oni również chcieli przynieść hańby swemu wspaniałemu rodowi królewskiemu.Wojna dobiegła powoli ku końca.Na polu bitwy leżało pełno ofiar z klanu Volturich.Kilka wilkołaków poniosło ogromne obrażenia,ale udało im się przeżyć.Gdy wszyscy poszli do domu i zaczęli opatrywać rany wilkołakom.Bella poszła do pokoju Renesmee,a jej nie było!Jacoba również!Ledwo trzymał się na nogach,a poleciał pędem do zamku klanu Volturich ratować swą ukochaną.Alice,Edward i Bella pobiegli za nimi.Jacob nie wiedział,że znalazł się w pułapce.Renesmee, Aro porwał nie bez powodu.Porwał ją dlatego,że posiada ona specjalne umiejętności.Renesmee będąc pół-wampirzycą posiada nadludzkie zdolności takie jak: wyostrzone zmysły (wzrok,słuch i węch),zręczność,siłę i prędkość chociaż trochę słabsze niż u pełnych wampirów oraz doskonałą pamięć.Ponadto potrafi pokazywać swoje myśli poprzez dotykanie jego twarzy.Działa to nawet w wypadku Belli- jej matki,chronionej przez tarczę mentalną.Carlise ma teorię,że są to odwrócone zdolności jej rodziców.Po czytającym w myślach Edwardzie-jej ojcu-pokazywanie swoich myśli.Po silnej tarczy mentalnej Belli-przenikanie przez wszyskie tarcze.Dodatkowo Renesmee posiada silny urok osobisty,sprawiający,że nie można byłoby jej nie polubić.Wracając już do Cullenów;ułożyli plan który z teorii Carlisa mógł sie nie powieść,ze względu tego,że wszędzie oni mają strażników.Irina,była członkini z rodziny Cullenów odeszła od nich dawno i wstąpiła do klanu Volturich i pewnie już doniosła im o ich pobycie na zamku.Zjawił się Jacob!

-Gadaj Aro,gdzie ona jest?!

-Jaka ona,o co ci chodzi?-rzucił oschle Aro.

-Jake!-nagle wykrzyknęła Renesmee wyrywając się z ramion jednego ze strażników.Lecz nie wyrawała się na długo.

-Renesmee!-odkrzyknął jej Jacob.

-O nią ci chodziło,tak...-zaśmiał się szyderczo Aro.

-Po co ci Nessi*? (Ness-przydomek Renesmee)

-Cóż to za pytanie,myślałem,że wiesz po co mi twoja wybranka.

-Nie, nie wiem.

-Aleś ty naiwny.Ona jest juz moja na zawsze!!!hahaha.Dlatego,że posiada nadludzkie i lepsze zdolności niż my,choć jest jeszcze nie pełną wampirzycą.Ta walka,tsss, to był tylko początek.

-Początek czego?

-Twojego koszmaru Jacobie.Marek.Bierz go.

-Na to nie pozwolę!-zaczął się pojedynek między Jacobem a Markiem.Plan Aro był prosty i zwięzły;najpierw ,,sztuczna walka,później uprowadzenie Renesmee i wykorzystanie jej umiejętności do niecnych spraw.Pod koniec zgon Jacoba,a na deser-Cullenowie.Jacob dał sobie z nim i radę raz dwaA teraz chciał upolować Aro...lecz usłyszał krzyk Renesmee,który mówił-Nie!!!-i się powstrzymał.Aro miał coś dla Jacoba-że jeśli go zaatakuje Renesmee zginie,a Cullenowie razem za nią.Tak zastraszał go Aro,tak naprawdę nie chciał zabić Renesmee,lecz w krótce miał zamiar to zrobić.Aro miał w zaopatrzeniu łucznika w razie czego.Cullenowie wpadli do sali tronowej z hukiem.Tyle spojrzeń mrożących krew w żyłach przeszywało go na wylot.Nagle odezwał się Jacob:

-Weźcie mnie zamiast Nessi.

-Dobry żart.-powiedział Aro.

-Że co?!

-Myślałeś,że dam się tak ordynarnie oszukać?Nie jestem na tyle głupi żeby wierzyć takim zapchlonym wilkołakom,np.jak ty.

-Ale jak to...

-Tak to.No dobra,sam tego chciałeś.Mogę wypuścić Renesmee,ale ty zostajesz tu na zawsze!!!

-Nie!Nie!-krzyczała Renesmee.Z jej piaskowo złotych oczy ciekł strumień łez.Nie mogła się pogodzić z tym,że go nie zobaczy.Byli jeszcze młodzi,chcieli założyć rodzinę,ale okazuje się że nie.Wypuszczono Renesmee.Podbiegła do Jacoba i wtuliła się w jego platynowo brązowe futerko i powiedziała płacząco:

-Nigdy o tobie nie zapomnę.-Została tylo Bella.Edward i Alice oraz Renesmee.Ness odsunęła się i ch dłonie się rozłączyły.Aro powiedział:

-Dosyć już tego.Łuczniku,wiesz co masz robić.-I nagle strzała z łuku wystrzeliła i trafiła Jacobowi prosto w brzuch.Renesmee podbiegła do niego,płakała i powiedziała:

-Jake!Jake!Słyszysz mnie!?

-Renesmee...nie przejmuj się mną.

-Nie!Nie możesz teraz umrzeć jeszcze nie teraz!

-Ness.Kocham cię!

-kocham cię Jaobie-A teraz zastygnęli w namiętnym pocałunku i już ostatni raz ich spojrzenia się spotkały i skonał.Wszystkie wilkołaki zaczęły wyć.Zabrano ciało Jacoba i urządzono pogrzeb. Nessi nie mogła pogodzić się z tym że Jacob odszedł.Po pogrzebie zamknęła się ona w swym pokoju i zaczęła płakać.Jej łzy zaczęły lać się strumieniami.Nie mogąc się z tym pogodzić,chciała dołączyć do niego.Postanowiła iść do Arona i prosiła go śmierć.Aron spełnił jej prośbę i posłał strzałę prosto w serce i umarła.I tak oto kończy się ta historia naszych dalszych losów bohaterów z tek książki.

\"h

Skołyt WilkołakaWhere stories live. Discover now