i saw him

600 64 19
                                    

Jimin pov

Czasem warto się zatrzymać i zastanowić się, dokąd się zmierza. I mówię to ja, niezwykle pozytywny człowiek, szalony i nieco narcystyczny siedemnastolatek Park Jimin. Bo warto mieć w życiu jakiś cel do którego się dąży, nieprawdaż? Chociażby mały, najdrobniejszy. Mając określony cel, marzenie, lepiej jest żyć - wiadomo wtedy, na czym trzeba się skupić.

Moim celem jest zdanie matury. A następnie - dostanie się na jak najlepsze studia. Później chcę ułożyć sobie życie z Jungkookiem. Nie, stop. Chcę zrobić to już teraz. To znaczy, jak najszybciej.

Jeon Jungkook to obiekt moich westchnień. Chłopak z mojej klasy.
Kompletne przeciwieństwo mnie, bo, wiecie - ja jestem towarzyskim lekkoduchem który jest w stanie rozbawić do łez, a on... Zazwyczaj bywa niedostępny, zamknięty w sobie. Przesiaduje pod ścianą z podkulonymi do siebie nogami i zapatrzony w ekran telefonu unika kontaktów z kimkolwiek. No, czasami słucha muzyki. Albo płacze. Trochę (bardzo) mi go szkoda, młody miewa ponoć stany poddepresyjne. Chciałbym móc mu jakoś pomóc. Wyciągnąć go z tego.

Pozwolę sobie opisać jego wygląd.
Otóż Jungkookie ma ciemnobrązowe włosy oraz ciemnobrązowe oczy. Jego karnacja jest śniada a nosek kształtny i delikatny. Jest całkiem nieźle zbudowany i ma zadbane dłonie. Nosi przyduże swetry i - najczęściej - czarne rurki z dziurami. Ach, Jungkookie. Uwielbiam na niego patrzeć.

Wiele osób zastanawia się, dlaczego akurat Jungkook mi się spodobał. Przecież jest "zwyczajnym chłopakiem", a ja jestem "nadzwyczajnym chłopakiem", "on do mnie nie pasuje", więc "powinienem szukać drugiej połówki wśród osób takich, jak ja". Wciąż ta sama gadanina, ale ja się nią nie przejmuję. Wiem, kogo chcę i to od dawna. Z drugiej strony nie wiem, czy on chce mnie. Phi, nawet nie mam pojęcia, jakiej jest orientacji. To stanowi dla mnie jeden z większych problemów. Gdybym chociaż umiał do niego jakoś odpowiednio zagadać... Argh, miłość jest ślepa!

'Atakować' i 'stalkować'. Te słowa są do siebie bardzo podobne. I określają czynności, które wykonuję codziennie... Najprościej - w szkole atakuję Jungkooka wzrokiem, a w domu go stalkuję. On nie wie o tym drugim, huh. Przynajmniej mam taką nadzieję! W sumie nawet gdyby wiedział, to nic by nie zrobił, bo jest zbyt nieśmiały. No, i za to go lubię.

12 czerwca Park Jimin, czyli ja, jak zwykle wracał ze szkoły, jak zwykle podziwiając okolice. Pogoda była wręcz paskudna! Dokładnie tak - kilka lat pod rząd chodzę do tej samej szkoły i wracam zawsze tą samą drogą, a pomimo tego wciąż zachwycam się widokami. Wracam do domu przez łąki, którymi zazwyczaj nikt nie chodzi. Bo blisko i ładnie. A ja lubię ładne krajobrazy, miło się na nie patrzy i miło się nimi spaceruje. Wracając do tematu - byłem już w połowie drogi, no i ujrzałem siedzącą pod drzewem, zakapturzoną postać. Gdy byłem już bliżej drzewa, usłyszałem cichy szloch. Nie powiem, byłem lekko zaniepokojony, więc postanowiłem pobawić się w superbohatera *tududu dududu!* i pocieszyć ową płaczącą osóbkę.

Podchodzę, spoglądam na zapłakaną twarz. Jungkook. Z jego nadgarstka spływały strugi krwi, a w roztrzęsionych dłoniach trzymał żyletkę. Byłem mocno przerażony, widząc czerwone od łez oczka mojej miłości. Przykucnąłem obok niego, po czym upewniłem się, że nikt nie idzie. Taaak, to była szansa dla mnie.
- Jeongguk - rzekłem, spoglądając na ciemnoczerwoną ciecz spływającą z jego rąk.
- Zostaw mnie - odparł cicho chłopak, jak zawsze niechętny do rozmowy, po czym ponownie zaszlochał.
- Posłuchaj, zostaw to - powiedziałem, po czym chwyciłem żyletkę i rzuciłem ją w siną dal.
- Daj mi spokój - mruknął nastolatek, dławiąc się łzami.
Czułem się bezradny. Z dna plecaka wyjąłem paczkę chusteczek i zacząłem wycierać nimi krew. Poczułem bijące od niego zimno i postanowiłem, że nie zostawię go w tym stanie. Nie mógłbym!
Podniosłem się do pionu i nieco skrępowany wyciągnąłem dłoń w stronę nastolatka. On otarł oczy i spojrzał na mnie z dołu. Po chwili zawahania złapał mą dłoń i wstał z ziemi.

- Idź do domu - odezwałem się.
- Boję się... - napomknął młodszy.
Ostrożnie westchnąłem.
- Więc chodźmy do mnie.
Jungkook tylko kiwnął głową i podążył za mną. Obserwowałem każdy jego najmniejszy ruch. Nasłuchiwałem jego oddechu, przyglądałem się jego włosom, którymi targał wiatr. Aż do teraz zastanawiam się, jak to jest, że tak piękne osoby cierpią.

Szliśmy w milczeniu. Pod koniec drogi poczułem tylko dłoń, która obejmowała mój bok.
- Dziękuję, Jimin - pisnął Kookie, na co ja tylko się uśmiechnąłem.

~*~
No i jest, pierwszy rozdział! ^^
Jeśli się podobało, komentujcie i zostawiajcie po sobie ☆ - to naprawdę motywuje!

《 differences 》jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz