Mogłeś przyjść.~

773 49 6
                                    

Lee Taemin wracał właśnie do domu ze spotkania, na ktorym nieco się zasiedział. Cóż, nie codziennie widywał się z przyjaciółmi poza szkołą, dlatego też nie zastanawiając się dużo, tuż po lekcjach skierował się wraz z Kibumem na imprezę. Również dlatego wracał do mieszkania, oddalonego od dormu swojego przyjaciela o godzinę drogi piechotą o godzinie trzeciej w nocy. Nie reflektował na jakikolwiek autobus ze względu chociażby na to, że nie miał przy sobie ani grosza na bilety, a poza tym wolał nieco wytrzeźwieć przed zajściem do swoich czterech ścian. W końcu, rodzice mogą być niezadowoleni z faktu, że ich siedemnastoletni syn wraca do domu tak późno, na dodatek nawalony, jeszcze w środku tygodnia.

Nastolatek wziął głęboki wdech wsuwając dłonie do kieszeni czarnych, dopasowanych spodni i zadarł lekko głowę, kierując spojrzenie ku niebu. Niby wiosna, jednak zdecydowanie za lekko się ubrał, bo już kolejny powiew chłodnego wiatru sprawił, że na ciele chłopaka pojawiła się gęsia skórka. Nie zaprzestając marszu przymknął oczy raz jeszcze wciągając powietrze w płuca, jednak gdy ponownie je otworzył, coś skręciło go w żołądku.

Była noc, on nie umiał specjalnie się bić czy chociażby bronić, nie wspominając już o szybkim bieganiu, a przed nim w odległości około stu metrów szła grupka trzech dobrze zbudowanych i znanych mu chłopaków z klas maturalnych liceum, do którego uczęszczał. Nie koniecznie chciał mieć z nimi do czynienia, szczególnie dzisiaj i w takim stanie. Prawda była taka, że Lee ledwo co szedł prosto, a przed oczami wirował mu każdy przedmiot, na który spoglądał.

Nie widząc nigdzie po drodze jakiegokolwiek zakrętu, gdzie mógłby się schować stwierdził, że jest skazany na łaskę pana, a jedyne co on może zrobić to wciśnięcie słuchawek z ulubioną muzyką do uszu. A nóż widelec zwyczajnie go ominą? Ha! Śmieszne. Ah ta wybujała wyobraźnia Lee Taeminie...

Gdyby pewnie nie byli z jego szkoły i go nie poznali felernej nocy nic by się nie stało. Jednak Tae musiał świecić w szkole mimowolnie na oczach wszystkich, gdyż Kibum, ten, od którego dziś wracał uwielbiał być w centrum uwagi, a co za tym szło, ciągnął do tego również i młodszego sobie chłopaka. I może nie tak jakby chciał, jednak jego myśli sprawdziły się, gdy chcąc przejść dalej powstał przed nim mur, stworzony z tej trójki. Drugoklasista schował urządzenie wraz ze słuchawkami i unosząc głowę przełknął ślinę przesuwając wzrokiem po starszych.

Jeden wysoki, wystający spoza tych dwóch, z czarnymi włosami i równie ciemnymi, jednak uroczymi, dużymi oczami. Drugi średniego wzrostu, farbowany o odcieniu brązu podobnego do włosów, które aktualnie miał Taemin - karmelowe. Na trzecim wzrok najmłodszego zatrzymał się na nieco dłużej, może z racji tego, że stał z nim teraz twarzą w twarz, a może przez głupie wspomnienie, które właśnie w tej chwili musiało dać o sobie znać. Owy chłopak był co prawda najniższy z grupki, jednak mimo to budził największy respekt. Przypominający nieco z twarzy dinozaura tleniony blondyn miał już okazję spotkania Taemina w dość nie komfortowej dla młodszego sytuacji, a Tae, że jest głupi i młody, niemal od razu poczuł chemię do maturzysty. Cóż, był, w swoim mniemaniu, na przegranej pozycji, gdyż żaden szanujący się chłopak nie pokazałby mu się więcej na oczy, zwyczajnie bojąc się o zdrowie.

Bo kto byłby tak głupi, aby pozwolić Kibumowi, jak stwierdził, podotykać się? No właśnie, tylko Lee Taemin. Dał się na to złapać, a że jego przyjaciel do najbrzydszych nie należał, wręcz przeciwnie, nie czuł większych oporów, gdy ten nie spiesząc się i bez okazywania jakichkolwiek emocji z zewnątrz zaczął obciągać mu na lekcji historii pod ławką. Pożałował jednak, że pozwolił starszemu zrobić to gdzie tylko będzie chciał, bo już po kilku ruchach szczupłej dłoni na swoim członku po jego kręgosłupie przebiegł dreszcz, a sam Tae zaczął wiercić się na krześle domagając się więcej.

Mogłeś przyjść.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz