W piątek wieczorem Maggie i Niall wyszli wcześniej, zostając tylko tyle, by Niall wypił półtorej litra. Choć Louis pożegnał się z resztą kowbojów po kolacji na ranczu (Austin, Roby i Paul zdecydowali się na odpoczynek w nocy, z powodu kończącego się sezonu wycielania), nie dotarło do niego, aż Maggie i Niall wstali, zakładając swoje wiosenne kurtki. To było to. Wyjeżdżał rano. Nie zobaczy ich przez długi czas.
- Cześć – wyszeptał, obejmując Maggie, krztusząc się i wstydząc, że został wytrącony z równowagi przez siłę swoich emocji.
Oczywiście, że będzie ci ich brakowało, idioto. Nie zostawiasz tylko Harry'ego.
- Cześć, Louis – powiedziała Maggie. Jej oczy zaszły mgłą, kiedy się odsunęła. Louis zerknął na jej brzuch i mimowolnie się uśmiechnął, unosząc głowę, by spojrzeć na nią z szeroko otwartymi oczami, gdy uświadomił sobie, że jest zbyt oczywisty. Oboje zaśmiali się z tego, że jego późny zapłon był jeszcze gorszą reakcją. – Nie martw się – szepnęła. Hałas w barze sprawił, że ich rozmowa była bardziej prywatna. Oczy Maggie śmignęły do Harry'ego, który nadal siedział przy stole, rozmyślając. – Kwestionuj wszystko, co powie, oprócz tego, jak bardzo będzie za tobą tęsknić.
Louis wydał z siebie zdławiony dźwięk smutku na jej słowa. Tydzień minął o wiele za szybko, od czasu pikniku przy domku Rose i Roya każdy dzień topniał szybciej, niż poprzedni. Miękka melancholia wdarła się na ranczo, sprawiając, że wszystko było słodko – gorzkie. Harry był wyraźnie napięty i markotny w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, a to sprawiało, że serce Louisa bolało nawet bardziej.
- Och, Lou – powiedziała Maggie, śmiejąc się mokro. Przyciągnęła Louisa do kolejnego uścisku, pocierając jego plecy. – Cieszę się, że tu przyjechałeś.
- Ja też – dodał Niall, kiedy Louis wpadł w jego oczekujące ramiona.
- Oboje jesteście świetni w przytulaniu – wymamrotał Louis z twarzą przyciśniętą do wąskiej klatki piersiowej Nialla.
Mężczyzna zaśmiał się i skinął głową w stronę Harry'ego.
- Uczyliśmy się od najlepszych!
Harry uśmiechnął się słabo, kiedy wszyscy na niego spojrzeli, wzruszając ramionami w potwierdzeniu. Robił się coraz bardziej posępny, odkąd przyjechali do baru, a serce Louisa ponownie skurczyło się w jego piersi.
- Pa, H – powiedział Niall, wybuchając wszystkowiedzącym, przepraszającym śmiechem, kiedy Harry chrząknął tylko w odpowiedzi. Odwrócił się do Zayna, który siedział naprzeciwko Harry'ego i kręcił się trochę w fotelu. – Miło było cię znowu zobaczyć, stary.
- Yeah – powiedział Zayn, uśmiechając się i kiwając głową, jego oczy zmarszczyły się w kącikach. Zerknął na Maggie. - Miło było cię poznać!
Samolot Zayna wylądował godzinę temu. W sam raz, by zameldować się w hotelu i spotkać się z Louisem w barze. Maggie skłoniła się mu ciepło, zanim ona i Niall pożegnali się ze wszystkimi ostatni raz i razem wyszli z baru, z ręką Nialla na jej plecach.
- Cóż ... – powiedział Louis, z powrotem siadając na kanapie i przyciskając się do boku Harry'ego.
Teraz przy stole siedziała jedynie ich trójka, a atmosfera stała się nieco napięta. Louis nie mógł nic poradzić na przeczucie, że była to głównie wina Harry'ego, którego nietypowa niechęć do rozmowy była jeszcze bardziej oczywista z powodu nieobecności Nialla i Maggie. Louis musiał stłumić ukłucie irytacji. Wiedział, że Harry najprawdopodobniej chciał spędzić czas tylko we dwoje – też tego chciał – ale była dopiero dwudziesta, więc mieli resztę nocy na owijanie się wokół siebie w łóżku. Miał nadzieję, że dość neutralne położenie Liama nieco zredukowało niezręczność, bo spotkanie Harry'ego i Zayna było dla niego ważne. Bardzo kochał ich obu; chciał, by się poznali i polubili siebie nawzajem.

CZYTASZ
Wild And Unruly (Larry Stylinson) - Tłumaczenie
FanfictionHarry jest kowbojem, posiadającym ziemię z największym złożem ropy naftowej w Wyoming i Louis jest urzędnikiem zmuszonym do tego, by nakłonić go do sprzedania owej ziemi.