Rozdział 4 - Harry

2.8K 132 9
                                    

Nie mogłem zrozumieć jednego. Dlaczego Dumbledore zapewniał mnie, że nic mi się tu nie stanie? Że u Dursley'ów będę bezpieczny? Że Voldemort nie będzie chciał tu dopaść? Mylił się. Coś może mi się tu stać, u Dursley'ów nigdy nie byłem bezpieczny (szczególnie wtedy, gdy wuj Vernon nie dostawał premii przy wypłacie), a przede wszystkim... Voldemort zrobi dosłownie wszystko, aby mnie dopaść. I tym sposobem stałem twarzą w twarz ze śmierciożercą. Moim jedynym ratunkiem była różdżka. Wiedziałem jednak, że jeśli jej użyję, Ministerstwo będzie mogło mnie oskarżyć o używanie magii poza szkołą.
Nim się obejrzałem, śmierciożerca rzucił na mnie zaklęcie Crucio. Upadłem na podłogę i zacząłem zwijać się z bólu. Próbowałem nad tym zapanować, ale byłem tak oszołomiony i zdezorientowany całą sytuacją, że zupełnie nie wiedziałem, co zrobić. Poddałem się. Słyszałem tylko szyderczy śmiech śmierciożercy... Gdy byłem bliski stracenia przytomności, ktoś nagle otworzył z trzaskiem drzwi i wbiegł do kuchni.
- Drętwota! - krzyknęła postać.
 Śmierciożerca nie zdążył zareagować. Zaklęcie odrzuciło go na ścianę, niszcząc szafki na talerze i sztućce ciotki Petunii. Upadł na ziemię, tracąc przytomność.
 Miałem zaćmienie w oczach, dostrzegałem tylko zarys postaci i całej tej sytuacji. Nie potrafiłem podnieść się z podłogi. Zobaczyłem, że do kuchni przybiegły jeszcze dwie osoby. Jedna z nich podeszła do śmierciożercy i wymazała mu pamięć.
- Musimy zabrać Harry'ego do ciebie, Arturze - powiedziała.
 Znałem ten głos. To była Tonks. A mówiąc "Artur" miała pewnie na myśli ojca Rona, Artura Weasley'a.
- Zawiadomię o tym Molly - odrzekł pan Weasley.
~♡~
Obudziłem się w ciepłym łóżku. Otworzyłem powoli oczy i dostrzegłem przed sobą czuprynę rudych włosów.
- Harry, dobrze się czujesz? - spytał Ron.
- A czułbyś się dobrze, gdybyś był przez kilkanaście minut pod zaklęciem Drętwota? - odpowiedziałem pytaniem z ironicznym na ustach uśmiechem.
- Nie... - zaśmiał się Ron - Spałeś dobrze kilka godzin. Jest już piąta po południu! Gdy zaatakowali cię, pani Figg napisała list do Dumbledora, a on wysłał Tonks, mojego tatę i Lupina z pomocą. Miałeś dużo szczęścia, że nie było za późno...
- Ehh, widać tak już musi być, każdy ratuje mnie w ostatniej chwili z opresji.
- Dumbledore kazał ci przekazać, że u twojego wujostwa nie jest już bezpiecznie i będziesz musiał mieszkać gdzieindziej...
- Co?! Nie będę musiał mieszkać u Dursley'ów?!
 Moje życie totalnie się zmieni...
-----------------
Dzisiaj troszeczkę krótszy rozdział ;) Piszcie komentarze, co sądzicie o mojej historii! Chciałabym wiedzieć, czy Wam się podoba...

SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz