Kiedy już opadło zdziwienie i niezadowolenie, w końcu chcieli spędzić sam na sam trochę czasu, a tu nagle wszyscy zwalają im się na głowę, razem z Maxem postanowili pójść i pooglądać tą scenę. Jak tylko wyszli z domu zalało ich ciepło. Nie było aż tak duszno, ale żar porządnie lał się z nieba. Goręcej niż było kiedykolwiek w mieście.
Alec całe szczęście ubrał luźne rzeczy, krótkie spodenki i bluzkę do koszykówki. Spojrzał na Magnusa w obcisłym niebieskim podkoszulku i długich dżinsach z dziurami i ćwiekami.
- Nie jest ci za gorąco? - Spytał.
- Masz racje, trochę za grubo jesteśmy ubrani. Co powiesz, żeby przebrać się w kąpielówki i popływać w basenie?
Alec spoglądał na niego zastanawiając się, czy mówi poważnie czy żartuje. Ale w sumie było mu to obojętne.
- Jak przyjadą zrobimy przywitalną imprezę przy basenie. - Odparł.
Magnus widocznie już zdołał zapomnieć o mających ich czekać odwiedzinach bo jęknął boleśnie.
- Wtedy nie będę mógł spokojnie się na ciebie pogapić.
Chłopak prychnął, ale uśmiechnął się lekko.
- Możecie przestać rozmawiać jakby mnie tu nie było? - Warknął Max i Alec przypomniał sobie nagle o jego istnieniu.
- A tak...
- Jesteście, kurna, obrzydliwi. - Skrzywił się i ruszył szybciej do przodu.
Magnus podniósł brew patrząc porozumiewawczo na swojego chłopaka.
- Ocho, ktoś tu się czuje odrzucony. - Mruknął rozbawiony.
- Słyszałem! - Zawołał obrażony.
- Jejciu, nie fochaj się. Chodź, przytulę cię i wszystko będzie dobrze. - Przyśpieszył i objął chłopaka ramionami. Zaczął się śmiać gdy ten się wyrywał.
- Weź się człowieku. - Max odepchnął go, ale widocznie tylko udawał, że nadal jest zły. Próbował się nie uśmiechnąć. - Pomyliłeś mnie z Aleciusiem, o tam o! Nie mam już na was siły. Sami idźcie do cioci. Idę łapać Prezesa.
- Łapać? - Spytał Bane.
- No. Trochę zdziczał na wolności. Poluje na myszy w ogrodzie. - Odparł Max. Wyjął telefon i zaczął stukać. - Na szczęście rano, gdy odsypialiście po pracowitej nocy, ciocia nakarmiła kota i zapięła mu na szyi obróżkę z chipem. Dzięki temu mam na niego podgląd w telefonie. - Pokazał im wyświetlacz gdzie była kolorowa mapka. - Wyślę ci apkę później. Idę.
I ruszył w soją stronę.
- Kurcze, zapomniałem o Prezesie. - Odparł Magnus czując się trochę winny.
- Na pewno mu tu lepiej niż w naszych domach.
Alec wzruszył ramionami z uśmiechem i ruszył dalej, zbierając mężczyznę po drodze.
- Chodźmy ochrzanić twoją matkę.
Wędrowali w miłej ciszy i w końcu zobaczyli scenę, dalej na wielkiej polanie, koło lasku, oprócz niej półnadzy, spoceni robotnicy ustawiali coś a la budki. Chyba miały być to miejsca na rozlewanie piw i bufety z jedzeniem. Nagle Magnus zasłonił Alecowi oczy.
- Co ty wyprawiasz? - Zapytał zaskoczony.
- Wokół nas jest masa półnagich facetów. Jeszcze ci się który spodoba i co będzie? - Wytłumaczył się i dalej próbował zasłonić mu oczy.
Alec zaśmiał się, złapał za jego dłonie i skrzyżował je na wysokości bioder mężczyzny.
- Przestań. - Ostrzegł żartobliwie, patrząc mu głęboko w oczy.
CZYTASZ
Wariatkowo --- Malec AU
FanficPowalona historia, powalonych ludzi. AU: Magnusa po raz kolejny zdradzono. Traci chęć do projektowania mody, kochania, a wkrótce i do życia. W końcu jego przyjaciele zmuszają go do pójścia na terapie. Podobno bardzo pomogła już bratu Izzy, modelki i...