Rozdział 21, czyli wszystko od nowa - EPILOG

455 25 5
                                    

Rutyna. Zjawisko, które sprawia, że życie wygląda codziennie tak samo. Często obejmuje te same schematy wykonywane w codziennym życiu. Powtarzanie tej samej czynności bywa uzależniające. A czasami nawet potrzebne. Niestety czasami i rutyny można mieć dość. Szczególnie, kiedy obejmuje ona to samo w tej samej kolejności: jedzenie, trening, sen. Takie życie może dołować, szczególnie kiedy ma się wrażenie, że czegoś brakuje.

- Alec, wychodzić stamtąd! Musimy już wyjść - krzyknęła Isabelle.

Wiedząc, że młodsza siostra nie da mu spokoju, wyszedł z pomieszkania. Dziewczyna miała na sobie długą sukienkę i buty na obcasie, a na rękę widniał jej bat, który w tym momencie przypominał bransoletkę. Pomimo tego, że na jej całym ciele znajdował się biały materiał, to po dłuższym przyjrzeniu można było ujrzeć czarne znaki.

- A Jace?

- Czeka na dole.

Rodzeństwo Lightwoodów zeszło w pośpiechu po schodach i wyszli razem z blondynem z Instytuty. Szybkim krokiem udali się do metra, po czym weszli do Pantedomium. Klubu dla Przyziemnych, do którego chodzili Podziemni. Nie obyło się także bez demonów. Dziś musieli pozbyć się jednego z nich. Niebieskowłosy chłopak miał się złapać w pułapkę i pójść za Izzy do schowka. Kiedy już by się tam znaleźli Jace miał pozbyć się demona. Był to prosty i nie złożony plan, jednak los chciał się nimi zabawić. Kiedy blondyn był bliski zabicia istoty do pomieszczenia weszła dziewczyna, która zszokowana zatrzymała go. Nocny Łowca prowadził z nią rozmowę, a demon korzystając z nieuwagi, zaatakował. Tylko zwinność Nefilim sprawiła, że ich nie zranił. Rudowłosa stanęła jak wryta, po czym wyszła na chwilę.

- Przez nią prawie zginąłeś - powiedział Alec.

- Nie sądzę - odparł Jace, po czym wyszedł ze schowka.

***

Alec leżał na łóżku, oglądając dokładnie zaproszenie, na które szedł z Izzy, Jace'm, Clary i jakimś durnym Przyziemnym. Od jakiś trzech dni jego parabatai mówił tylko o niej, a od kiedy byli pewni, że jest Nocna Łowczynią nie robili nic innego jak odnalezienie jej matki, co nie było łatwe. Ale wracając do kawałka papieru. Był niebieski i brokatowy. Ale pewne słowo, aż raziły po oczach. Magnus Bane. Chłopak wiedział, że jest on potężnym czarownikiem. Ale czy coś więcej? Czuł, coś dziwnego na myśl o nim, coś niepowtarzalnego. Coś czego nie powinien czuć do osoby, której w ogóle nie znał. Czy to było normalna? A zresztą, co w jego życiu było normalne.

Alec zerknął na zegarek koło łóżka. Miał jeszcze pięć minut. Wstał z łóżka, poprawił lekko włosy i wyszedł z pokoju. Na zewnątrz czekał już Jace i Przyziemny, którego imię zapomniał. Może Simus. Albo i nie. Kto chciałby to pamiętać. Nie musieli długo czekać na dziewczyny, przez co szybko wyszli z Instytutu. Kiedy znaleźli się przed mieszkaniem czarownika, chłopak miał tylko jedno w głowie. Magnus Bane.


***

Wiem obiecałam, że pojawi się jeden rozdział i epilog, ale brak weny na rozdział zrobił swoje. Przepraszam Was za to.
A przez to, że ostatni fragment tej opowieści chciałabym podziękować wszystkim tym, którzy byli ze mną podczas tworzenia nowych rozdziałów❤
Planuje nowe opowiadanie ( jeszcze nie wiem do końca, o czym😂 ), które zaczęłabym publikować wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Mam nadzieje, że wytrwacie do tego momentu.
Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia za dwa miesiące.
Xoxo
Pssst Nie zapomnijcie, o tym, że pisze jeszcze jedno ff, Oczami Mieszkańców Świata Cienia ( nowa nazwa )

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz