0.3

223 36 12
                                    

"kochanie wróciłem!" krzyknął radośnie tyler obejmując jedną ręką wyższego od siebie chłopaka.
oboje weszli niezdarnie do apartamentu potykając się przy tym o własne nogi, ale to nie było ważne. 

chłopcy wkroczyli do salonu opierając się o siebie nawzajem i w tym samym momencie wtargnęła rozwścieczona valerie, która w dłoni trzymała but.

"kochanie, huh? kochanie" warknęła groźnie zbliżając się w tym samym momencie do troye'a i tyler'a aby zacząć okładać ich obuwiem. "zabiję cię!"

cała trójka się zachwiała i wszyscy wylądowali na ziemi, a valerie nie przestała atakować mężczyzn swoim butem. tyler nie miał pojęcia gdzie popełnił błąd.

"wiesz ile cię nie było? wiesz?!" krzyknęła val wstając, a tyler i troye powtórzyli tą czynność. tyler pokręcił przecząco głową co było odpowiedzią na pytanie. "ja w sumie też bo po pięciu godzinach przestałam liczyć"

"nikt ci nie kazał" powiedział tyler wystawiając język w jej stronę podczas gdy val była zajęta przewracaniem oczami.

"och, tyler to normalne, że twoja dziewczyna się o ciebie martwi, nie bądź na nią zły!" upomniał go troye, a tyler natychmiast przypomniał sobie ich rozmowę na ławce. skoro troye miał chłopaka, tyler nie mógł być gorszy i nie mógł pokazać jaki jest samotny.

"słucham, dziew-"

"kotku, przepraszam!" przerwał jej tyler zamykając ją w szczelnym uścisku, a gdy ta się zaczęła wiercić i robiła wszystko by uciec, chłopak nadepnął jej na stopę. valerie obiecała sobie, że kiedyś go zabije.

"o wiele lepiej, widzicie!" zachwycił się troye wyciągając zaraz swój telefon komórkowy. "przypomniało mi się, że connor się do mnie dobijał, muszę do niego oddzwonić"

"możesz do niego zadzwonić z mojej sypialni" zaproponował tyler i wskazał palcem na jasnobrązowe drzwi po lewej stronie, a przy tym wciąż obejmował val, która powoli zaczynała się dusić chowaniem twarzy w torsie jej współlokatora.

gdy troye zniknął za drzwiami, tyler od razu odepchnął od siebie val, a dziewczyna zaczęła głośno oddychać i pokaszliwać.

"nie wierzę, zaśliniłaś mój t-shirt"

"naprawdę to jest teraz twój problem? tyler, co to do cholery było?"

tyler się nieśmiało uśmiechnął i szturchnął swoją przyjaciółkę w ramię.

"kochanie..." powiedział dość cicho, a gdy valerie zrobiła groźną minę, westchnął. "no ok, troye myśli, że jesteś moją dziewczyną i proszę, nie mów mu, że jest inaczej bo nie chcę, żeby myślał, że nie radzę sobie po naszym rozstaniu. valerie zrób to dla mnie, będę ci gotował tylko udawaj, że mnie kochasz!"

valerie nie mogła uwierzyć w to co mówi tyler, ale przypomniała sobie, że to nie jego najgłupszy pomysł. zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową z irytacją. 

"mój chłopak jest naprawdę głupi" westchnęła, a tyler jeszcze raz ją przytulił, a val tym razem to odwzajemniła.

...

troye nie wychodził z pokoju tyler'a od dobrej pół godziny, a przyjaciele zaczęli się o niego martwić.
ostatecznie tyler powoli otworzył drzwi do swojej sypialni. uśmiechnął się na widok troye'a śpiącego na jego łóżku, przytulającego się do maskotek od fanów, które tyler kolekcjonował.

na palcach wszedł do pokoju, z szafy wyjął wielki koc w kratę i przykrył nim swojego ex. 
zauważył, że troye wciąż się ślinił podczas snu i uznał to za urocze. chwilę jeszcze po prostu stał nad nim i wpatrywał się w jego nieułożone lecz idealne loki, albo gęste rzęst czy pełne usta.

tyler naprawdę był samotny.

   ❁ 

dziękuję  freecandies za pomoc w napisaniu tego, bez cb by to nie powstało kckc <3

come back to me ► troylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz