Spojrzał na mnie zdziwiony. Jego bordowe oczy miały w sobie dużo iskierek. W moim brzuchu zaczęły latać stada motyli.
Nagle usłyszałam głosy kolegów Rina. Podeszli do nas, przyglądając się nam dokładnie.
- A wy jeszcze nie na randce? - Zapytał rozbawiony Nagisa, jego oczy świeciły się jak diamenty. Był uroczy.
- Właśnie wychodziliśmy - Powiedział Rin.
- A to miłej randki, chodźcie chłopaki idziemy, Gou chciała wodę. - Rzekł Makoto, uśmiechając się przy tym.
- Zaczekajcie chłopaki, muszę wam coś powiedzieć ważnego! - Krzyknął Rin, gdy ci przeszli dalej jakieś 50 metrów.
- Co jest Rin? - Zapytał Makoto, uśmiechając się przy tym serdecznie.
Nagle Rin klęknął przede mną, złapał moją rękę. Widziałam jego czerwone policzki. Nie byłam zdziwiona, sama załam się rumieńcem, większym niż zawsze.
- Zatem, słuchajcie, przede wszystkim ty Moniko. Pytałaś się co jest między nami, więc proszę oto moja odpowiedź. Moniko, kocham cię i czy zostaniesz moją dziewczyną? Te ostatnie miesiące były dla mnie utrapieniem bo nie było w nich ciebie. Teraz proszę cię o odpowiedź. - Powiedział ten słowa, a mnie zatkało. Totalnie.
Zauważyłam, że koło drzwi stali jacyś chłopcy.
- Barwo Rin!!! - Krzyknął jeden z nich. Usłyszałam gromkie brawa oraz wiwaty. - No, odpowiedz dziewczyno!!!
- Oczywiście, że tak. - I rzuciłam mu się na szyję.
- To skoro tak... - Powiedział z chytrym uśmieszkiem, wstał,przyciągając mnie do siebie. Wbił się w moje usta, całując je namiętnie. Byłam w niebie, nie zwracałam uwagi na nic innego co się dzieje wokół nas, ale słyszałam tylko brawa tych wszystkich chłopaków. W końcu nadeszła znienawidzona przeze mnie chwila. Odsunęliśmy się od siebie, a on objął mnie ramieniem. Dopiero zdałam sobie sprawę, że jestem cała czerwona.
- Rin! Gratulacje wam obojgu. Nawet nie wiesz jak ona przeżywała twoją sztafetę. - Podbiegł do nas ten sam chłopak, co wtedy na widowni.
- Dziękuję Kapitanie, tak w ogóle to skąd się znacie? - Spytał mnie mój chłopak. Matko jak to cudnie brzmi "mój chłopak"! Ale czekaj... On powiedział Kapitanie?! TO jest kapitan drużyny Samezuki. No nieźle...
- Wbiegła na trybuny, jak tylko cię zobaczyła zaczęła krzyczeć. - Powiedział śmiejąc się, a ja zburaczałam. Kurde, to serio musiało głupio wyglądać. Nie świadomie przygryzłam wargę, w stresujących sytuacjach zawsze tak robię.
- No tak to słyszałem. - Zaśmiał się.
- Potem się zapytałem skąd Cię zna, bystra jest, bo powiedziała, że sam nam powinieneś powiedzieć. - Rin uśmiechnął się, a mi czerwień nie schodziła z policzków.
- No dobrze, ale najpierw idziemy. Do zobaczenia! -Krzyknął jeszcze im na odchodne i poszliśmy do parku. Szliśmy w ciszy, ale tej przyjemnej. Usiedliśmy na ławce, pierwszy odezwał się Matsuoka.
- Czyli zaczęłaś pływać? - Zapytał. Spostrzegawczy jest, dobrze wie czemu pływam. Chyba najbardziej brakowało mi jego uśmiechu, zawsze umiał mnie rozweselić.
- Tak, idzie mi naprawdę dobrze. Mam dobrego idola. - Popatrzyłam mu w oczy. Patrzyły na mnie, a ja mogłam odczytać z nich tyle uczuć. - Wiesz pływam tylko na plecach i dowolnym. - Powiedziałam z dumą.
- Czemu taki wybór? - Zaśmiał się widząc moją powagę.
- A bo ja wiem... - Zapadła chwila ciszy. - Wiesz... Ja... Naprawdę tęskniłam, ale myślałam, że już dawno sobie kogoś znalazłeś. - Wbiłam wzrok w ziemię, on jednak podniósł mój podbródek tak, że patrzyłam mu w oczy.
- Mówiłem, że będę czekał. - Czułam się taka wyjątkowa, był naprawdę fajnym chłopakiem... co ja mówię?! Wspaniałym, ale nie wiem czemu akurat wybrał mnie? On jakby czytał w moich myślach. - Jesteś wspaniała, miła, przyjacielska, a co najważniejsze znosisz mnie. - Zaśmiałam się cicho, a na ten widok uśmiechnął się pod nosem.
Długo rozmawialiśmy, przecież tyle się nie widzieliśmy. Gdy już zrobiło się ciemno, odprowadził mnie pod dom.
- Dziękuję, za wszystko. - Powiedziałam, przytulając się do niego.
- To ja dziękuję. - Powiedział, po czym pocałował mnie w czoło. Uwielbiam takie słodkie gesty. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Obserwował, jak wchodzę do klatki i sam poszedł w stronę akademika.
Kilka dni później zadzwoniła do mnie Gou. Powiedziała, że idzie z chłopakami na oficjalne pożegnanie trzecioklasistów i że jestem zaproszona.
Oczywiście przed akademią spotkałam Gou z Haru, Makoto, Rei i Nagisą. Podbiegłam do nich.
- Cześć! - Powiedziałam
- O cześć Monisia! - Uśmiechnął się Nagisa.
- Monisia? - Byłam trochę zakłopotana, nikt wcześniej nie zdrabniał mojego imienia.
- Nagisa zawsze zdrabnia imiona. Na Rina mówi Rinuś, na Haru Haruś itd. - Odpowiedział mi Makoto.
- Aha, rozumiem. To idziemy do środka? - Kiwnęli głowami i weszliśmy do środka.
Mieli ogromny basen! Gou jak zwykle napawała się widokami mięśni, mi były one obojętne. Szłam sobie, gdy nagle zgasło światło.
- Zgadnij kto to! - Oczywiście, że to był Rin.
- Hmm... Rinuś?
- Ej, co to Nagise przez przypadek złapałem, czy co? - Powiedział z uśmiechem.
- No bardzo śmieszne! Debil!
- Ale twój. - Momentalnie zalałam się czerwienią, on tylko znowu się zaśmiał i szepnął mi do ucha. - Nie wiedziałem, że tak na ciebie działam. -Oczywiście teraz to byłam burakiem, a on prawie tarzał się za śmiechu.
- Matsuoka! Przeproś na chwilę dziewczynę, bo teraz będziemy się ścigać! - Zawołał kapitan Mikoshiba
- Jasne! - Krzyknął, potem dał mi całusa. - Ale masz mi kibicować, bo jak zobaczę, że tego nie robisz wylądujesz w basenie.
- Już się boję.
- Zobaczymy... - Odszedł z łobuzerskim uśmiechem.
W co ja się wkopałam!?!?
CZYTASZ
Rin Matsuoka - Historia Pewnej Znajomości
FanfictionOn - pływak pełen pasji i zaangażowania. Ona - gimnastyczka, była pływaczka, nieśmiała i skromna. Zobacz co się stanie jak się spotkają.