Myślałam, że się przesłyszałam. Czy ja dobrze zrozumiałam to, że zaproponował mi mieszkanie z sobą ? Czy on do cholery oszalał ? To zły pomysł. Nie....to bardzo zły pomysł. No ja sobie tego jakoś nie wyobrażam. Ja i on w jednym mieszkaniu. Sam na sam. Bez nikogo. Bozieńko przenajświętsza....
- CO ?! - krzyknęłam po przetworzeniu informacji, które do mnie dotarły. Evan lekko się zaśmiał a uśmiechnął jeszcze bardziej.
- Mam 2-u pokojowe mieszkanie. Do tego wchodzi salon, łazienka i kuchnia. I tak miałem szukać współlokatora. Skoro szukasz miejsca do mieszkania to właśnie je znalazłaś. - wytrzeszczyłam oczy i połknęłam gęstą ślinę. To nie jest dobry pomysł. Ja wiem jak to będzie wyglądać. Będzie niezręcznie. Nawet bardzo. - Oj no proszę Cię, Sophie. - westchnął i złapał mnie za ramiona, patrząc w oczy. - Taka okazja się może nie powtórzyć. Znamy się a czynsz specjalnie nie będzie tak wysoki. Masz blisko centrum i do pracy. Zastanów się nad tym a teraz muszę już iść. Jakby co to zadzwoń.
Następnie zrobił coś bardzo nie spodziewanego. Pocałował mnie w policzek. Stałam tam jakieś 2 minuty zanim się otrząsnęłam. To było mega dziwne. Zauważyłam że zbliża się na deszcz. Ale spokojnie nie zmokne przecież mam kurtkę na ramionach. Zebrałam się do domu. Kiedy weszłam do mieszkania i zakluczyłam dzwi podeszłam do jednej z szafek w kuchni. Muszę pomyśleć. A najlepiej się myśli przy wódce. Zdjęłam kurtkę i usiadłam po turecku na dywanie. Odkręciłam butelkę i wzięłam łyk. Gardło paliło mnie niemiłosiernie na znak znajomego lecz zapomnianego napoju.
Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Nie było tak źle. Bywało gorzej. Poszłam się ogarnąć ( czyt. Umyłam włosy itd.). Założyłam firmowy fartuszek i zaczęłam robić śniadanie. Usłyszałam otwierane dzwi.
- OH. Hej Scott. Jak tam życie ? - zapytałam pijąc łyk kawy i krojąc ogórka na bułkę. Chłopak cały w skowronkach podbiegł do mnie i przytulił podnosząc mnie do góry.
- To chyba znaczy, że dobrze. Ja też się cieszę. - powiedziałam stojąc już na podłodze. Wróciła do przygotowywania śniadania. Przyjaciel usiadł na krześle na przeciwko mnie.
- Sophie, uwielbiam Cię. To była najlepsza noc w moim życiu. Narpiew byliśmy w klubie Neon ale nie tańczyliśmy tylko co chwilę piliśmy i całowaliśmy. Potem poszliśmy do niego i ...
- Nie chcę wiedzieć co robiliście. - odpowiedziałam udając, że wymiotuje. Zaczęłam jeść a przy tym sprzątać po robieniu posiłku. Kiedy usiadłam zauważyłam, że Scott cały czas się na mnie patrzy. Był jakiś... Smutny.
- Coś się stało ? - zapytałam
Scott westchnął i odszedł od stolika. Poszedł na balkon i usiadł na podłodze. O nie. Znowu coś się stało. Odłożyłam kanapkę na talerz i poszłam do niego siadając obok.
- Sophie, chodzi o to, że...nie mogę zostawić Cię samej. Nie mogę tak po prostu wyjechać. Nie poradzisz sobie beze mnie. Nie mogę jechać z Dylanem.
- Co ty za głupoty gadasz. Oczywiście, że z nim pojedziesz. A ja sobie poradzę. Dam radę. Nie jestem już małą dziewczynką. Jestem dorosła. Mam pracę a mieszkanie... No właśnie. Muszę Ci coś powiedzieć.
2 godziny później
Obsłużyłam klijentke i podeszłam do lady. Usłyszałam dzwonek otwieranych dzwi, który oznacza nowego klienta. Podniosłam głowę i zobaczyłam Grace. Uśmiechnęła się promiennie co odwzajemniłam. Zaraz potem znów usłyszałam ten dźwięk. Rev wszedł do kawiarenki a mi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy. Zajęli stolik. Podeszłam do nich z małym menu.
- Dzień Dobry. Witamy w Blue Cafe. Co podać ? - zapytałam tekstem nauczonym na pamięć. Nie patrzyłem na nich. Nie miałam ochoty.
- Cześć Sophie. Jak miło Cię widzieć. - powiedziała milutko Grace. Sytuacja zrobiła się ciężka a może niezręczna. Spojrzała na Rev'a i odchrząknęła. - Słuchaj zostawię was samych. Musicie pogadać.
-Ale..
Chciałam coś powiedzieć ale jej już nie było. Westchnęłam i usiadłam. Nic się nie zmienił, nadal bardzo przystojny. Ubrany był prawie cały na czarno. Oprócz jasno niebieskiej bluzki. Ukradkiem patrzył na mnie i wiem, że nie wiedział jak zacząć.
- Sophie...ja...- jąkał się i nie wiedział jak zacząć - Przepraszam. Za wszystko co stało się 4 lata temu. Byłem gówniarzem bez uczuć. Nie myślałem o innych. A o tobie... Nie myślałem, że mogę Cię zranić. Idota ze mnie. Wybaczysz mi ?
W jego głosie słychać było smutek i poczucie winy. Prawda, zranił mnie ale to było 4 lata temu. Minęło dużo czasu. A poza tym każdy zasługuje na drugą szansę.
- Rev... Byłeś dla mnie jak przyjaciel. Byłeś obok gdy Evan trafił do szpitala. To ty mi uświadomiłeś, że się w nim zakochałam. Ale to ty wpadłeś na pomysł o zakładzie - mówiłam to co naprawdę myślałam. Liczy się prawda i tylko prawda - To prawda jesteś egoistą i idiotą ale .... Wybaczam Ci.
Uśmiechnęłam się a Rev odpowiedział tym samym. Podszedł do mnie i przytulił. To było bardzo miłe z jego strony. Zabrałam się do dalszej pracy. Grace potowarzyszyła mi do momentu aż Mel przyszła mnie zmienić. Postanowiłyśmy iść na zakupy, dzięki czemu mogłyśmy pogadać. Postanowiłam zapytać ją o radę w sprawie mieszkania z Evan'em.
- Powinnaś się zgodzić - powiedziała blondynka gdy weszłyśmy do kolejnego sklepu. - Sophie taka okazja może się już nie powtórzyć.
- Grace w tym mieście jest wiele osób, które potrzebuje współlokatora. Łatwo znajdę inną ofertę. Może nawet lepszą. - powiedziałam oglądając śliczny sweterek w czarne gwiazdy.
- Sophie mi nie chodzi o mieszkanie tylko o Evan'a. - popatrzyłam się na nią dziwnym wzrokiem - OH no nie patrz tak mnie. Ty i Evan macie do obgadania wiele spraw. To, że mieszkacie ze sobą jest idealnym powodem do tego, że będziecie musieli rozmawiać. A może jest szansa, że znowu będziecie razem.
Zaksztusiłam się powietrzem. Po raz pierwszy w życiu. Nie myślałam, że to w ogóle możliwe. Wytrzeszczyłam na nią oczy. To co powiedziała jest nie realne.
- Nie. Nie, nie, nie Grace. My nie będziemy razem. Nigdy, prze nigdy. - powiedziałam pewnym głosem.
- Jeszcze wspomnisz moje słowa.
Ten sam dzień. Mieszkanie Scott'a
Przez ponad godzinę wymyślam argumenty za TAK i NIE w kwestii mieszkania. Scott siedzi na przeciwko mnie i zapewne zastanawia się co ja takiego wyprawiam. Na mojej kartce jest wiele punktów w tabeli NIE. Za to w TAK jest ich strasznie mało. Bądźmy szczerzy. W ogóle ich nie ma. Więc sprawa jasna. Odmówię mu.
Biorę telefon do ręki i wystukuję potrzebny mi numer do Evan'a. Cała zestresowana czekam aż chłopak odbierze. Po dłuższej przerwie w końcu odbiera.
- Cześć Sophie. I co zastanowiłaś się już ? - zapytał pełen nadziei w głosie.
- Tak. Zamieszkam z tobą.
CZY JA TO POWIEDZIAŁAM ?
WITAM :*
Mam nadzieję, że wakacje wam świetnie mijają. W tym tygodniu wyjeżdżam za granicę i nie mam bladego pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział. Jak złapie Wi-Fi to obiecuje że dodam. A narazie proszę pozostawić gwiazdkę lub komentarz, jeśli to możliwe :*DO NASTĘPNEGO :"
CZYTASZ
I believe
AléatoireNie można uciec od przeszłości. Nie można jej zmienić. Chciałam zostawić ból za sobą. To nie możliwe. Ból wraca, choć byś nie wiem jak daleko uciekał, on zawsze Cię dopadnie. Myślałam, że zdołam uciec. Myliłam się. Kiedyś byłam inna. Cicha, nieśmiał...