- Laly – zaczyna spokojnie, jednak ja wiem, że to nie on. Część jego umysłu została wchłonięta przez Slendermana i zniszczona. – Kate, proszę, dość.
Ten ból. Prawdziwy ból, który wydobywa się z ust, do których nie powinien mieć dostępu. Manipulacja, tak lekka i prosta jak puste, nocne niebo jest na jego poziomie.
Wykorzystuje ich, zarazem chroni, nie pozwalając im się zbliżyć do Skrolla.
Żałosne, myślę. Chroni ich przed tym, przed kim nie powinien.
- Oddawaj Marcusa – syczę, widząc ukradkiem, jak Hunter walczy z Maskym. – Natychmiast! – Wskazuję na nieprzytomnego blondyna, z którego czoła leci krew.
Prychnięcie.
- Laly, Laly, Laly – podejmuje tym razem Skroll, pojawiając się nad nami. Z uniesioną głową, widzę jego zasłoniętą przez maskę mordę. Jestem pewna, że się szczerzy wesoło. – Widzisz? On zrobi to także tobie. Pozbawi cię wolności, a każdy chce ją mieć... Kurwa! No przestań mnie atakować, jak do niej mówię, Potworze! – drze się, unikając macki Slendermana. Sama Istota Bez Twarzy stoi niedaleko, jakby próbując się przed czymś powstrzymać. Co chwila podnosi dłoń do miejsca, w którym powinien mieć usta i robi krok w naszą stronę.
Żałosny – komentuje, na co Skroll wybucha śmiechem tak głośnym, aby odwrócić uwagę wszystkich. Zupełnie jakby... Jakby mi pomagał.
A to skurczybyk.
Mimo to wykorzystuję sytuację i mijam Toby' ego, powalając go na ziemię. Ten nawet się nie orientuje, co się dzieje, tylko potrząsa głową. Ruszając na przód, atakuję Hoodiego, który puszcza Marcusa, odpierając mój atak łomem. Zaczynamy taniec, kręcąc się wokół, aż staję przed Marcusem, robiąc za jego tarczę, ponieważ...
Ponieważ jest moim przyjacielem.
Tak, my mordercy też możemy mieć przyjaciół.
- Co ty robisz?! – drze się mój koszmar. – Uciekaj stąd! Ale już!
- Zdania nie zaczyna się od „ale", suko – mamroczę do siebie, prując bok bluzy chłopaka w kominiarce i przecinając lekko jego bok. – Nie zbliżaj się do niego! – krzyczę.
Łap go – rozkazuje Slenderman.
- Ani mi się waż! – Unoszę dłoń, w której mam nożyk do rzucania i przecinam nim powietrze, a ten przebija materiał i skórę wraz z mięśniami na ramieniu chłopaka. Wydaje z siebie okrzyk bólu i odsuwa na bok, natychmiast przystawiając dłoń do rany.
- Co ty, Kate, robisz? – Westchnięcie. Moja, zbyt późna, reakcja. – Kate, proszę, zakończ to – mówi do mnie lekko, patrząc w oczy. Zaślepiony przez Slendermana, pochyla się, przyciskając mnie mocniej do ziemi i muska wargami moje. – Kate. Chodź ze mną. Operator da ci dom i bezpieczeństwo – dodaje, wchodząc do moich ust swoim językiem.
Toby nie jest taki śmiały. Nie jest aż tak zboczony.
- Co ty wiesz o bezpieczeństwie?! – drę się, starając zagrać w tę dziwną grę. Odpycham go na tyle mocno, że odsuwa się, a ja dopełzam do Marcusa. – Przestań, Potworze! – krzyczę na Slendera.
I chyba tym jednym słowem wywołuję niemą wojnę.
- Kate!
Obok mnie pojawia się Hunter z naszymi plecakami. A dokładniej z moim i jego, ponieważ ten od Marcusa został zniszczony. Klęcząc przy nim, próbuje zatamować krwawienie, podczas gdy ja podnoszę się, z obrzydzeniem patrząc na Slendera.
CZYTASZ
Zasady szaleństwa - M|Z(c-pasta)
Short StoryOryginalny tytuł: Morderczyni|Zabójczyni(c-pasta) - Zasady szaleństwa. Wzdycham cicho i kładę nogi na stole. - Wyjaśnijmy sobie jedno - szepczę. - Nie znajdziesz tutaj romansidła, w którym oddaję dziewictwo w trzecim rozdziale. Nie znajdzies...