6. Syreny są takie?

82 3 1
                                    

Pierwszym, co zobaczyliśmy, jak przekroczyliśmy próg hotelu, była jak się domyślacie recepcja. Obsłużyła nas uprzejma blondynka o imieniu Allie. To jej Suma wręczyła specjalny pliczek kartek umożliwiającą wynajem pokoju, bez żadnych kosztów. Takimi środkami posługiwała się szlachta. Wiedziałam, że ma je od naszych sponsorów. Gdy przyszła i oddalona od nas reszta,  recepcjonistka rozdała każdej parze po kluczu. Ja wywinęłam się wcześniej od bycia w parze z Vex, wymieniając się pokojami z Sumą. Jednak w obliczu takiego napięcia, które zapanowało pomiędzy nią a Sumą, nie mogłam przecież pozwolić na to, by spały w tym samym pokoju. Podeszłam do dziewcząt. Suma ściskała kluczyk i przeszywała zirytowanym spojrzeniem elficę. Spytałam się, siląc na beztroski ton:

— Na pewno żadna z was nie chciałaby spać ze mną?

Nie chciałam stawać po żadnej ze stron. Obie dziewczyny miały swoje racje. Nie chciałam tego roztrząsać. Wolałam nie narażać się żadnej z nich. Potrzebowałam po prostu załagodzić konflikt. Przyglądały mi się chwilę. Vex oddaliła się zdenerwowana, mrucząc jeszcze:

— Śpij sobie z Sumą. Ja pójdę do swoich...

Suma miała się odezwać, gdy odchodziła, ale ostatecznie nic nie powiedziała. Przyglądała się tylko chwilę jej plecom, a potem odwróciła się w inną stronę. Spytałam się jej zaniepokojona ich kłótnią:

— Powinniście wszystko sobie wyjaśnić. — Przycisnęła ręce bliżej siebie. —Takie spięcia prowadzą tylko do porażki. Zdajesz sobie z tego sprawę prawda?

— Wiem — parsknęła, co nie było do niej podobne, a potem cichutko westchnęła. — Wybacz, ale ta cała sytuacja przypominała mi o Marthcie...

Zrozumiałam wtedy jej punkt widzenia. Obrazy napłynęły mi do oczu. Od razu zrobiło mi się słabo. Nim się zorientowałam, Suma dotknęła mojego imienia i mruknęła:

— Przepraszam, że ci o niej przypomniałam. Musimy już iść do pokoju. Tam będziesz mogła odsapnąć.

Przytaknęłam i zarzuciłam plecak na ramię. Udałyśmy się na drugie piętro, do naszego pokoju numer 13. Suma przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi. Pokoik był doprawdy przyzwoity. Dwa łóżka, biurko, szafa, lustro oraz lampka nocna. Zdziwiłam się,  widząc, że jest czyściej, niż przypuszczałam. Najwidoczniej wnętrze hotelu nie odbiegało od jego zewnętrznej strony. Pościeliłam łóżko. Moja towarzyszka zaraz usnęła. Musiała być naprawdę zmęczona, skoro nawet nie przebrała się w nic luźniejszego. Wyjrzałam przez jedyne w pokoju okno. Nie było wyjątkowo duże, ale za to wychodziło na rzekę, która płynęła tuż za hotelem. Przyglądałam się rzeczce, gdy dostrzegłam stojącą przy jej brzegu dziewczynę. Ewidentnie chciała wejść do wody. Bałam się, że nastolatka chce coś zrobić, ale moje obawy zaraz się rozwiały. Dziewczyna zdjęła spodenki i wskoczyła do wody. Wypłynęła i zaczęła rozglądać się dookoła. Najwidoczniej nie dostrzegła nikogo w pobliżu, bo zaraz zanurzyła się w wodzie i wyskoczyła z rzeki w górę, niczym petarda. Ukazał się w całej okazałości ogon dziewczyny. Cały z łusek i wyjątkowo niebieski. Błyszczał nieznanym mi światłem przez chwilę, by syrena znów skryła go w wodzie. Przypomniała mi się Martha. Łzy napłynęły mi do oczu, ale je powstrzymałam. Zamiast tego z nosa zaczęła mi lecieć niemal przejrzysta ciecz. Nadal wpatrywałam się w pół kobietę, a pół rybę. Bardzo szanowałam syreny, ale nasze rasy nigdy się nie dogadywały. W dawnych czasach prowadziły między sobą wojny. Ich liczba z roku na rok zdawała się zmniejszać. Nigdy nie przypuszczałam, że uda mi się jedną z nich poznać. Martha i ja zdołałyśmy się zaprzyjaźnić, co zważając na różne okoliczności, mogłoby się wydawać nieprawdopodobne. Wspominanie jej osoby wciąż było dla mnie ogromnie przykre. Miałam sięgnąć do plecaka po chusteczki, gdy nagle dostrzegłam coś dziwnego. Do brzegu Bzdy zbliżył się chłopak. Przez chwilę myślałam, że to mermen czy ktoś z wodnego środowiska będący znajomym dziewczyny. Jednak on zachowywał się inaczej. Przypominał mi kogoś pijanego. Chybotał się trochę na boki. Schodził coraz niżej i niżej, aż w końcu wylądował w wodzie. Syrena podpłynęła do niego. Dostrzegłam tylko jej jasne blond włosy w panującym wokół półmroku. Nagle chłopak wystawił w jej kierunku swoją dłoń. Ta nie zamierzała podać mu dłoni, a rzuciła się na wyciągniętą przez mężczyznę kończynę. Nie widziałam za wiele, ale dostrzegłam, że jakaś ciecz zanieczyściła część rzeki. Przestraszona z całej siły stuknęłam w szybę. Zaraz zasłoniłam część okna firanką. Zza niej widziałam, jak syrena pospiesznie odpływa w kierunku hotelu, by zaraz wyjść na brzeg. Nie zdołałam dostrzec jej twarzy. Wbiła się w spodnie zaraz po tym, jak zniknął ogon i uciekła stamtąd w takim tempie, jakby ktoś ją gonił. Wróciłam wzrokiem do chłopaka. Ten, jakby obudził się z jakiegoś snu. Złapał się za dłoń i przez chwilę martwiłam się, że zacznie się topić. Jednak młodzieniec wypłynął, zanim pobiegłam po pomoc. Usiadł na brzegu. Dostrzegłam, że stracił parę palców, a z jego dłoni wielkimi strugami spływała krew. Prawie zwymiotowałam. Na szczęście uliczką przy rzece przechodził jakiś mężczyzna. Podbiegł do zranionego chłopaka i wyjął z torby bandaże. Owinął mu dłoń, tamując krwotok. Potem najwidoczniej coś mu powiedział, bo obaj zniknęli. Wyglądało na to, że mężczyzna znał się na rzeczy... Czy to możliwe, że to nie zdarzyło się pierwszy raz? Dlaczego ta syrena...? Wiedziałam, że prawdziwe syreny wieki temu jadły ludzkie mięso, by zachować swoją urodę i siłę, ale podpisano Pakt Ras i od tego czasu było to karane śmiercią. Tymczasem dziś byłam świadkiem takiej sytuacji, w której było niemal pewne, że uczestniczyła syrena od Nadnaturalnych... Znowu zebrało mi się na wymioty. Doszłam do wniosku, że to nie był pierwszy raz, gdy zahipnotyzowała człowieka swoim śpiewem i tym samym zmusiła go do wejścia do wody. Czy jeśli bym, jej nie przestraszyła, to czy posunęła, by się dalej? Czytałam, że syreny znacznie częściej okaleczały ludzi niż w całości pożerały, ale ta sytuacja i tak była dla mnie przerażająca. Wstrząsnęły mną dreszcze. Musiałam coś zrobić. Tymczasem powinnam wrócić do tego, o czym pisałam wcześniej. Do mojej przeszłości. Wyjęłam z plecaka kartki i chusteczki. Znalazłam niezapisaną jeszcze stronę. Wzięłam do ręki pióro i przystąpiłam do pisania.

Czerwień i biel wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz