7. To nie wygląda jak gówno, rzekłbym

301 28 7
                                    

- Leże, nie widzisz? - zironizował jak to brunetka miała w zwyczaju.

- Yh, to było pytanie retoryczne. Chodziło mi o to, że możesz już sobie iść - wskazała na drzwi, przez które blondyn przed chwilą przeszedł.

- Nie skorzystam - uśmiechnął się wrednie, trącąc nogą ramię Kay'i.

- Zdejmij chociaż buty, okej? - westchnęła, a kąciki ust chłopaka uniosły się zwycięsko.

Luke wykonał żądanie dziewczyny i rzucił swoje obuwie na środek przestronnego pokoju.

- Coś jeszcze?

- Hmm? - dziewczyna nie zrozumiała pytania.

- Czy mam coś jeszcze zdjąć? - poruszył znacząco brwiami.

- Oh nie. Boże, możesz być mniej zboczony? - schowała twarz w dłoniach, ale chłopak zdążył zauważyć rumieńce na jej policzkach.

- Sorki, ale już taki jestem - wzruszył ramionami. - Co ty takiego robisz na tym laptopie? - przewrócił się na brzuch i zajrzał dziewczynie przez ramię.

- Oglądam.

- Co?

- Gówno.

- To nie wygląda jak gówno, rzekłbym.

- Człowieku, co z tobą nie tak? - spojrzała na niego.

- No mówię, upośledzenie umysłowe.

Kaya jęknęła i położyła się plecami na poduszkach.

- Jesteś dziwny - stwierdziła.

- Piękny i upośledzony, no wiem - Luke westchnął jak typowa nastolatka, odrzucając na bok swoje nieistniejące, długie włosy.

Przez chwilę siedzieli w ciszy. Chłopak uważnie obserwował leżącą brunetkę, która zakrywała dłońmi swoją twarz i oddychała miarowo. Byłoby dziwne jeśli jego wzrok nie uciekał co chwilę trochę niżej niż twarz Kay'i, ale to chyba normalne jeśli dziewczyna była kształtna, a on był zwykłym nastolatkiem. Tylko, że ona miała ledwie 14 lat...

Luke dźgnął palcem brunetkę w bok, obserwując jak się krzywi.

- Ał - powiedziała i dźgnęła go tak jak on ją, tylko że w żebro.

Ten nie był je dłużny i trafił ją tuż nad biodrem.

- Zostaw mnie, upośledzona blondynko - powiedziała, odpychając chłopaka od siebie.

- Jak już to blondynie. Jeszcze nie zmieniłem płci.

- Jeszcze? - dziewczyna usiadła, unosząc jedną z brwi.

- Nie o to mi chodziło - powiedział szybko Luke, a dziewczyna roześmiała się.

Szczerze. Się. Roześmiała. To chyba jakiś cud.

Luke nazwałby to raczej rechotem, coś jak żaba dławiąca się muchą. Nie wytrzymał dlatego długo i dołączył się do brunetki. Śmiali się dobre kilka minut, walając się po łóżku.

- Ekhem - nagle usłyszeli chrząknięcie.

Oboje w jednym momencie spojrzeli w stronę drzwi i ujrzeli opartą o framuge kobietę.

- Przyniosłam kanapki - powiedziała, odkładając tacę na biurko. - I herbtę. Mam nadzieję... - przystanęła wyczekująco.

- Luke - chłopak wstał i podszedł do starszej od niego kobiety. - Luke Hemmings - wyciągnął dłoń.

- Luke, że czarna herbata będzie ci smakować - uścisnęła wyciągniętą rękę. - Anne, mama Kay'i.

Po tym blondynka cofnęła się trochę, wychodząc powoli przed drzwi.

- Już pójdę, ale Kaya drzwi mają zostać otwarte. Chcę wszystko słyszeć i widzieć.

Luke spojrzał na całą czerwoną na twarzy Ramirez i się cicho zaśmiał.

*****
Jak wam się podoba rozdział? A jak nowa okładka?
Mam nadzieję, że nie jest tak źle jak myślę.
Hela

the best || lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz