- Leże, nie widzisz? - zironizował jak to brunetka miała w zwyczaju.
- Yh, to było pytanie retoryczne. Chodziło mi o to, że możesz już sobie iść - wskazała na drzwi, przez które blondyn przed chwilą przeszedł.
- Nie skorzystam - uśmiechnął się wrednie, trącąc nogą ramię Kay'i.
- Zdejmij chociaż buty, okej? - westchnęła, a kąciki ust chłopaka uniosły się zwycięsko.
Luke wykonał żądanie dziewczyny i rzucił swoje obuwie na środek przestronnego pokoju.
- Coś jeszcze?
- Hmm? - dziewczyna nie zrozumiała pytania.
- Czy mam coś jeszcze zdjąć? - poruszył znacząco brwiami.
- Oh nie. Boże, możesz być mniej zboczony? - schowała twarz w dłoniach, ale chłopak zdążył zauważyć rumieńce na jej policzkach.
- Sorki, ale już taki jestem - wzruszył ramionami. - Co ty takiego robisz na tym laptopie? - przewrócił się na brzuch i zajrzał dziewczynie przez ramię.
- Oglądam.
- Co?
- Gówno.
- To nie wygląda jak gówno, rzekłbym.
- Człowieku, co z tobą nie tak? - spojrzała na niego.
- No mówię, upośledzenie umysłowe.
Kaya jęknęła i położyła się plecami na poduszkach.
- Jesteś dziwny - stwierdziła.
- Piękny i upośledzony, no wiem - Luke westchnął jak typowa nastolatka, odrzucając na bok swoje nieistniejące, długie włosy.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Chłopak uważnie obserwował leżącą brunetkę, która zakrywała dłońmi swoją twarz i oddychała miarowo. Byłoby dziwne jeśli jego wzrok nie uciekał co chwilę trochę niżej niż twarz Kay'i, ale to chyba normalne jeśli dziewczyna była kształtna, a on był zwykłym nastolatkiem. Tylko, że ona miała ledwie 14 lat...
Luke dźgnął palcem brunetkę w bok, obserwując jak się krzywi.
- Ał - powiedziała i dźgnęła go tak jak on ją, tylko że w żebro.
Ten nie był je dłużny i trafił ją tuż nad biodrem.
- Zostaw mnie, upośledzona blondynko - powiedziała, odpychając chłopaka od siebie.
- Jak już to blondynie. Jeszcze nie zmieniłem płci.
- Jeszcze? - dziewczyna usiadła, unosząc jedną z brwi.
- Nie o to mi chodziło - powiedział szybko Luke, a dziewczyna roześmiała się.
Szczerze. Się. Roześmiała. To chyba jakiś cud.
Luke nazwałby to raczej rechotem, coś jak żaba dławiąca się muchą. Nie wytrzymał dlatego długo i dołączył się do brunetki. Śmiali się dobre kilka minut, walając się po łóżku.
- Ekhem - nagle usłyszeli chrząknięcie.
Oboje w jednym momencie spojrzeli w stronę drzwi i ujrzeli opartą o framuge kobietę.
- Przyniosłam kanapki - powiedziała, odkładając tacę na biurko. - I herbtę. Mam nadzieję... - przystanęła wyczekująco.
- Luke - chłopak wstał i podszedł do starszej od niego kobiety. - Luke Hemmings - wyciągnął dłoń.
- Luke, że czarna herbata będzie ci smakować - uścisnęła wyciągniętą rękę. - Anne, mama Kay'i.
Po tym blondynka cofnęła się trochę, wychodząc powoli przed drzwi.
- Już pójdę, ale Kaya drzwi mają zostać otwarte. Chcę wszystko słyszeć i widzieć.
Luke spojrzał na całą czerwoną na twarzy Ramirez i się cicho zaśmiał.
*****
Jak wam się podoba rozdział? A jak nowa okładka?
Mam nadzieję, że nie jest tak źle jak myślę.
Hela
CZYTASZ
the best || lrh
Fanfic- Ekhem? - Co? - Gówno. To ty jesteś Luke, prawda? - Tak. Ty jesteś Kaya? - Nie, przecież Marilyn Monroe, nie widzisz? Copyright © QueenHellen 2016