- Kurwa... – wydał z siebie zgłuszony szept. Ból przeszedł go wzdłuż kręgosłupa, a on sam poczuł drzazgi delikatnie wkłuwające mu się w łopatki, gdy otarł się nimi o drewnianą ścianę kajuty. Przeszedł go zimny dreszcz, kiedy zwinne palce delikatnie badały biodra, delektując się także krągłymi pośladkami skrytymi za materiałem.
Wyklął w myślach.
Tak cholernie przeklął tego powalonego perwersa! Najchętniej dogryzłby mu się do gardła, niczym nieszczepione na wściekliznę dzikie zwierzę. Odpowiadałaby mu też opcja przyglądania się, jak krew tego drugiego spływa po cienkim ostrzu katany lub opuszcza jego ciało w jakikolwiek inny sposób.
Niech zginie.
Niech cierpi.
Niech jego mózg zostanie krwawą plamą na ścianie, niech powietrze wypełni odór zgnilizny, a atmosfera stopi się ze śmiercią. Niech to miejsce będzie cmentarzem, a jego ciało niech zostanie rozszarpane na atomy w jakimś wypadku przyprawiającym go o długą i bolesną śmierć. Niech umrze, pamiętając wszystkie swoje winy, znienawidzony przez wszystkich.
Niech szafot będzie jego ostatnim wspomnieniem. Cokolwiek.Kajdanki zatańczyły same ze sobą, wydając nieznośny brzęk, który teraz zdawał się doprowadzać do szału. Rozsadzać bębenki, rozmazywać myśli. Dźwięk zderzającego się ze sobą żelaza tylko przyprawiał o zawroty głowy. Igrał z nerwami i tak już na skraju wyczerpania.
Wszystko, żeby to cholerstwo tylko ucichło!
Do pomieszczenia wdarł się mroźny powiew i wydał kojący szmer. Zdawał się jednak drwić z losu młodszego, wyśmiewać i cieszyć się nim. Uważać za rozrywkę. Przyprawił zdominowanego o gęsią skórkę.
- Podobasz mi się taki... – wyszeptał mu w zgrabną szyję, palcami bawiąc się sterczącymi od chłodu sutkami, molestując je i gładząc. Ten dotyk łaskotał i momentami był delikatny. Ale cała ta świadomość obrzydzała i przyprawiała o nienawiść... także do samego siebie.
Przypierał do niego torsem, dzielił się ciepłem. Rozkoszował jego smakiem, bawił się tym ciałem, robiąc z nim to, na co tylko miał ochotę.
- Uwolnij mnie, ty znnNnnNnnn~~! – wargi zostały zmiażdżone przez potężny pocałunek. Usta brutalnie dociskały głowę do niekomfortowej ściany, a obce palce okrutnie zacisnęły się na kępce kruczoczarnych włosów, gdy pochwyciły opadającą na czoło grzywkę i energicznie odchyliły do tyłu, mężczyzna czerpiący z tego przyjemność natomiast tylko wykorzystał otwarte wrota do wnętrza ofiary, by zaraz zacząć badać jej podniebienie, zęby, a także po prostu poczuć ciepło przepysznego wnętrza.
Próbując znaleźć wyjście z kłopotliwej, zarazem bolesnej sytuacji odruchowo ugryzł napastnika w dolną wargę, a strużka krwi po chwili wymalowała szkarłatną wstążkę na jego podbródku. Starając się poruszyć spętanymi nad głową rękoma wlepiał ciemne tęczówki w zranione miejsce, samemu oblizując zęby, przełykając trochę metalicznego posmaku i łapczywie chwytając odebrany oddech. Uśmiechnął się do niego arogancko, jakby chciał pokazać, że nie odda się po dobroci. Że też umie się bronić. Po skroni opadła mu kropelka potu, a w oczach zapłonęła rządza mordu, którą obdarzył kilka centymetrów wyższego, stojącego swobodnie o własnych siłach, mężczyznę.
W pomieszczeniu panował ciężki do zniesienia półmrok, nadający dramatyzmu trwającej chwili. Czuć było smród potu i tę zwierzęcą rządzę, jaką tamten zboczeniec przepełniał powietrze.
- Dlaczego mam płacić za twoje chore fantazje, zwyrodnialcu?!
- Law. Ja mam imię – napomniał go palcem, patrząc wzrokiem mówiącym: „Nie ładnie..."
CZYTASZ
Zły Dotyk (One Piece)
FanfictionRobin uprzedzała, że pirackie sojusze mogą się skończyć źle. Że to wcale nie jest zabawa w przyjaciół, prawda?