Rozdział II - Nowy przyjaciel

420 19 10
                                    

Maggie P.O.V.  


 Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 7:40, do szkoły miałam na 9:00, więc luzik. Wstałam z łóżka i zaczęłam zmierzać do mojej walizki, gdzie znajdowała się reszta moich ubrań. Będę musiała ją w końcu rozpakować, wczoraj niestety nie miałam na to czasu. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Mama przygotowała mi już bandaż na zmianę, żeby nie wdało się zakażenie w moją ranę. Przez prawie całą noc nie dawała mi spokoju. Raz to strasznie swędziała, a raz okropnie bolała. Delikatnie zdjęłam mój stary opatrunek i założyłam nowy, choć łatwe to nie było, bo rana nadal bolała nieubłaganie. Później odbyłam ranną toaletę i uczesałam włosy, spinając je w koński ogon. Ubrałam się w łazience w moją różową koszulę w kratę, turkusowy podkoszulek z piramidami, niebieskie jeansy i różowe skarpetki. Schodząc na dół, minęłam się z moim bratem, który jak zawsze zapomniał czegoś ze swojego pokoju. Tym razem były to skarpetki. Zachichotałam cicho i weszłam do kuchni, śniadanie już na mnie czekało. Pyszne i znakomicie wyglądające kanapki z szynką, jajkiem i majonezem były tym, czego oczekiwałam. Zjadłam je wszystkie, napiłam się herbaty oraz podziękowałam mamie za posiłek całusem w policzek i wyszłam z domu. Autobus szkolny już na mnie czekał. Mój brat jak zawsze mnie wyprzedził. Ma 8 lat i jest bardzo żywiołowy, w sumie ja też taka byłam w jego wieku. Teraz jestem większym leniem niż żywiołowcem.


Weszłam do środka. Zostało ostatnie wolne miejsce, wyglądało jakby na mnie czekało. Siadłam na fotelu i zobaczyłam, że koło mnie przy oknie siedzi Adziok. Ta od razu mnie poznała i zaczęłyśmy rozmawiać, żeby droga szybciej mijała.


— Zajęłam dla ciebie miejsce — powiedziała jak zawsze promienna Angelika. Ja się do niej uśmiechnęłam i podziękowałam — pewnie się stresujesz nową szkołą, nowymi nauczycielami, nowymi łazienkami?


— No trochę — powiedziałam smutnym tonem i spuściłam głowę na dół. Wiedziałam, że w szkole będę mogła liczyć jak na razie tylko na Adzioka. Coś czuję, że będzie to moja najlepsza przyjaciółka. Bardzo bym chciała, żeby nią została, ponieważ mamy podobne zainteresowania i charakter.


— Hej, nie smutaj. Nie będzie aż tak źle, zobaczysz. — Próbowała mnie pocieszyć optymistyczna trzynastolatka. — Tylko lepiej nie zadzieraj z Amandą, jest typową "szkolną królową", myśli, że jej wszystko wolno, każdym pomiata i co najgorsze potrafi zniszczyć życie w szkole każdemu, kto z nią zadrze. Lepiej się trzymaj od niej z daleka, jeśli nie chcesz mieć kłopotów.


Przełknęłam ślinę. No po prostu świetnie, kolejna Andrea. Pewnie na moje wielkie szczęście zadrę z nią już pierwszego dnia i szkoła to będą najgorsze cztery lata mojego życia. Bądźmy jednak dobrej myśli, może nie będzie aż tak źle?


🔺 🔺 🔺


Autobus zatrąbił. Oznaczało to koniec naszej drogi do szkoły. Powiedziałam „do widzenia" panu kierowcy i wyszłam z autobusu. Zobaczyłam już moją nową szkołę. Wzięłam wdech i wydech i pomaszerowałam do jej drzwi. Nagle usłyszałam jakieś błagania o litość zza budynku. Postanowiłam zobaczyć, co się stało. Szłam bardzo wolno i bezszelestnie. Zobaczyłam zza krzaka jakieś dwie o rok starsze ode mnie dziewczyny i 11-letniego otyłego chłopaka klęczącego na kolanach przed nimi.

Wodogrzmoty Małe: Miejsce, które zmieniło moje życie (zawieszone na zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz