Rozdział I

2.4K 132 16
                                    

Powoli otworzyłam oczy, aby chwilę później znów je zamknąć. Światło, wpadające przez ogromną dziurę nade mną, raziło mnie w ślepia. Podniosłam się do pozycji siedzącej i pomasowałam obolałą rękę. Spojrzałam w górę. Spadłam z dużej wysokości. Leniwie wstałam, otrzepując ubranie z pyłu. Leżałam na łożu ze złotych kwiatów. Niepewnie pochwyciłam spoczywający obok mnie plecak i zarzuciłam go na ramiona. Zerknęłam na zegarek, w celu sprawdzenia godziny. Szybka była rozbita, a wskazówki stały w miejscu. Świetnie. Czy może być jeszcze lepiej?

Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie, aż dotarłam do dużych, fioletowych drzwi. Ostrożnie zapukałam. Nic. Ponowiłam pukanie. Dalej nic. Pociągnęłam za klamkę. Weszłam do długiego korytarza. Lekko przymknęłam drzwi, na wypadek, gdybym musiała wrócić. Szłam, rozglądając się dookoła. Niespodziewanie zahaczyłam o coś stopą. Wystawiłam dłonie do przodu, aby uchronić twarz przed zderzeniem z gruntem. Skierowałam wzrok na przyczynę mojego niedoszłego upadku, a był nią... złoty kwiatek?

- Patrz jak chodzisz, ślamazaro! - warknęła roślina, splatając liście.

- P-przepraszam - wyszeptałam, kucając przy mówiącym cudzie natury. - Kim jesteś? - zapytałam.

- Ugh. Nowa w Podziemiu, prawda? Jestem Flowey. Flowey the Flower. A ty, panno, co nie patrzy pod nogi?

- Jestem Frisk. Miło mi cię poznać, Flowey. Więc... Mówisz, że trafiłam do Podziemia?

- Nie słyszałaś legend? „Ten, kto wejdzie na Górę Ebott, już nigdy stamtąd nie wróci". Gadanie, gadanie... Rajku. Chociaż jakby się tak porządniej w to wgłębić, to jest to prawdą. Wszystkie potwory zostały tu zamknięte, po przegranej walce z ludźmi. Spływaj już. Jakoś nie mam ochoty nikogo teraz oglądać.

Próbowałam wypytać kwiatka o cokolwiek więcej, ale on zwyczajnie ignorował mnie. Westchnęłam głęboko, po czym pobiegłam przed siebie. Trafiłam do pomieszczenia o czerwonych ścianach i szarych schodach. Naprzeciw mnie błyskała czteroramienna gwiazda. Zaciekawiona podreptałam do niej bliżej i wystawiłam dłoń w jej kierunku. Moje palce zostały wciągnięte do środka, a ja poczułam jak kilka zadrapań, spowodowanych przez spadnięcie z około pięćdziesięciu metrów, zagoiło się. Obejrzałam swoje nadgarstki i łokcie. Stare blizny także zniknęły. Wdrapałam się po schodach i przeczytałam tabliczkę. Nic wartego uwagi. Przeszłam do następnego pokoju. Tuż pode mną znajdowała się ścieżka. Obok niej dostrzegłam sześć przycisków. Bez zastanowienia skoczyłam na cztery z nich, pozostawiając dwa środkowe nienaruszone. Przełączyłam również żółty guzik na ścianie. Usłyszałam kliknięcie. Zamierzałam pójść dalej, kiedy nagle coś szarpnęło mnie za podudzie.

- Ej, gdzie się tak śpieszysz? - spytał Flowey. To on nie pozwalał mi iść. - Zmieniłem zdanie. Ktoś musi cię przeprowadzić przez Ruiny. Tutaj jest sporo zagadek.

- Dziękuję - powiedziałam.

- Nie rozczulaj się tak. Za mną - wchłonął w ziemię, a ja stałam otumaniona. Nie minęła minuta, gdy wynurzył się z powrotem. - Ah, no tak. Zapomniałem. Idź do następnego pomieszczenia.

- A tak w ogóle to mógłbyś opowiedzieć mi kiedyś historię tego Podziemia? - zapytałam, nim ponownie wparował w grunt.

- Serio nic o tym nie wiesz? Jejku. Przy jakiejś tam okazji na pewno. Ale teraz nie traćmy czasu. Chodź!

Wykonałam polecenie kwiatka i przeszłam do kolejnej sali. Wyłapałam uchem dźwięk płynącej wody. Drewniane kładki nad „rzeczkami" umożliwiły mi dojście do wystających z podłogi kolców. Nie było mowy, abym nad nimi przeskoczyła. Były zbyt wysokie. Jęknęłam cicho i zrezygnowana popatrzyłam na Flowey'ego.

I still love you...  Flower!Fall [PL] (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz