Rozdział 5

219 20 4
                                    


Natsu postawił cię na Ziemi,a ty upadłaś. Nie mogłaś się utrzymać, płakałaś.

-Luna...- przykucnął i chciał cię przytulić, lecz ty go odepchnęłaś.

-Odejdź!....To.. To wszystko twoja wina!..Kiedy cię poznałam wszystko zaczęło się robić nie tak!- krzyknęłaś i pobiegłaś w stronę lasu. Miałaś już wszystko gdzieś. Chciałaś pobyć sama, przemyśleć co się działo.

-Dlaczego ja?- wyszeptałaś stając na polance, coś usłyszałaś i spojrzałaś do góry. Leciał czerwony smok, miałaś go najbardziej dość. Zaczęłaś biec w stronę lasu. Odwróciłaś się w momencie gdy cię złapał.

-Puść mnie!- krzyczałaś i próbowałaś się wyrwać. Ten spokojnie leciał i wylądował w jaskini Natsu. Delikatnie cię położył i spojrzał na ciebie.

-Luna... muszę ci coś pokazać...- odparł i zaświecił. Przymrużyłaś oczy, gdy je otworzyłaś ujrzałaś znanego ci mężczyznę o różowych włosach.  Przeczuwałaś , że to on. Nagle naszła cię myśl, że to on był tym chłopcem, który cię uratował w dzieciństwie.

-Natsu... czy.. czy ty mnie uratowałeś jako dziecko?- spytałam nie spuszczając z niego wzroku.

-Tak, skąd wiesz?- odparł zdziwiony. Zrobiłaś dziwną minę. Wszystkie twoje wizje są prawdziwe? Czy może widzisz przyszłość i przeszłość? Z twoich rozmyśleń zabrał cię Natsu.

-Luna mogłabyś tu chwilę tu poczekać? Muszę porozmawiać z Gajeleem.... tym smokiem, który zaatakował miasto... Proszę niczego nie dotykaj- odparł i się na ciebie spojrzał. Kiwnęłaś głową, może coś ciekawego tu znajdziesz? Gdy ten zmienił się w smoka i odleciał zaczęłaś szperać w jaskini. Nie mogłaś się powstrzymać. Nic ciekawego pełno kości i porozwalanego siana.

-On śpi na sianie??- powiedziałaś i zobaczyłaś coś ciekawego na stole. Dużo kartek po bazgranych.

-Ćwiczył alfabet i uczył się ładnie pisać?.... Zaraz zaraz...- przerzuciłaś parę kartek i znalazłaś pogniecione i lekko spalone listy. Wzięłaś jedyny cały i prosty. Był skierowany do ciebie.

"Luno jeśli to czytasz nie byłem na tyle odważny by...

by ci wyznać miłość i tym kim jestem.

Proszę daj mi szansę, zrobię co zechcesz!

Tylko daj mi szansę! Porzucę swoje drugie ja dla ciebie!

Będziemy żyli jak dwoje normalnych ludzi jeśli chcesz.

Mam nadzieję, że się nie przestraszysz jak pokaże ci swoje drugie ja.

Kochający Natsu."

Skończyłaś czytać list, zerknęłaś na inne. Były podobne tylko, że tam od razu mówi kim jest. Poszłaś do kuchni, jeśli można to tak nazwać. Zobaczyłaś swój portret, coś ci nie pasowało. Był krzywo ustawiony. Podeszłaś i chciałaś go poprawić, ale poczułaś  przepływ powietrza. Odłożyłaś na bok portret i ujrzałaś przejście.  Bez zastanowienia weszłaś tam. Co tam ujrzałaś cię przeraziło. Pełno krwi i martwych rycerzy twojego ojca. Zatkałaś sobie usta i łzy ci leciały z oczu.

-On tym jest? Nie umie się powstrzymać?- pomyślałaś i odwróciłaś się. Ujrzałaś go. Miał złą minę, chyba lekko się wściekł.

-Luna prosiłem cię!- krzyknął, ty nie wiedząc dlaczego zaczęłaś się cofać. On szedł w twoją stronę.

-Poprosiłem cię o jedną malutką rzecz! Nic nie ruszaj! Wybaczyłbym ci to, że ruszałaś listy. Ale to?!- krzyknął,a ty się wywróciłaś o jedne z  zwłok. Miałaś krew na rękach, jednak o tym zapomniałaś, gdyż ciągle się cofałaś. W pewnym momencie poczułaś ścianę na plecach. Bałaś się, widziałaś jak Natsu ledwo panuje nad sobą. Wyrastały mu powoli skrzydła, jego oczy świeciły na czerwono. Nie miałaś wyjścia, rzuciłaś mu się pod nogi i pobiegłaś do wyjścia. Udało ci się dzięki jego skrzydłom, które go jakoś zatrzymały. Wybiegłaś do jaskini, przewróciłaś coś ciężkiego przed wejście do tamtego pomieszczenia. Ledwo odeszłaś a poczułaś ciepło, wypalał przejście. Szybko biegłaś do wyjścia. Ledwo wyhamowałaś gdyż stół wylądował przed tobą. Odwróciłaś się z przerażeniem w oczach.

-Luna... Luna...- powtarzał twoje imię dziwnie mówiąc. Cofając się  potknęłaś się o leżący stół. Zanim zdążyłaś się podnieść, Natsu stał przed tobą. Zauważyłaś coś w jego jednym oku, nadzieje? Miłość? Nagle wycelował w ciebie. Zamknęłaś oczy i zasłoniłaś twarz. Nagle usłyszałaś huk. Uderzył obok.

-Uciekaj....-wyszeptał

-Co?- spytałaś zdziwiona i spojrzałaś na niego.

-UCIEKAJ!- ujrzałaś jak jedno oko ma normalne drugie czerwone. Po chwili upadł, przyglądałaś się temu wstając. Gdy podniósł głowę znów miał czerwone oczy.

-On ci już nie pomoże....- usłyszałaś głos, znałaś ten głos i on nie należał do  Natsu. Ktoś sterował Natsu. Nagle znów zamierzał cię uderzyć. Tym razem jakiś mężczyzna stanął przed tobą i zatrzymał cios.

-Gajeel...

-Ty zabieraj się stąd.... - czarnowłosy odwrócił głowę w twoją stronę, to ten sam chłopak który siedział wraz z Natsu jako dzieci. Po paru sekundach oprzytomniałaś i pobiegłaś w stronę wyjścia. Już sama nie wiedziałaś co myśleć o Natsu. Czy to było to jego drugie ja? Czy ktoś może go opętał?

Fairy Tail - Dwa SmokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz