Rozdział 10

308 18 24
                                    



10 rozdział, taka okrągła liczba, a nie dawno nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę to opowiadanie. Zapraszam do komentowania. Na dole jest jeszcze notatka wyjaśniająca coś. Nie daje jej na górze, bo to dotyczy fabuły tego rozdziału i dlatego nie chcę nic zaspojelrować.


*Myungsoo*

Było mi smutno, że Saeron na mnie nakrzyczała i się rozłączyła. Ja tylko się nią przejmowałem. Co raczej i tak było dziwnym uczuciem dla mnie. Nie znałem tego wcześniej. Co tu się ze mną działo? Musiałem obmyślić coś, żeby nie była na mnie zła. W końcu mieliśmy iść na randkę. Tylko, że ja nie wiedziałem nawet co mógłbym jej podarować. Nie miałem zielonego pojęcia co ona może lubić.

Gdy tak siedziałem sobie w salonie przed telewizorem, ktoś wszedł do domu. Było bardzo późno. A ja nie przypominałem sobie, kogo nie było w domu. Zdziwiłem się trochę widząc Sunggyu. Nie powiem, że mnie to cieszyło. Od rozmowy z nim, a raczej prawie kłótni byłem zły trochę na niego. Uważał, że nie nadaje się dla dziewczyny, którą sam ledwo znał. Po chwili zastanowienia, zacząłem zadawać sobie pytanie, gdzie on był, lecz głupio było mi to głośno powiedzieć. Był przecież liderem i najstarszym z nas. Mógł nawet przejść się po mieście i nic mi do tego.

Jak na złość zasiadł obok mnie na kanapie. Wiedziałem, że chce o czymś pogadać, ja za to nie miałem ochoty. Zamierzałem wstać, a on mnie zatrzymał ręką. Był cały czas poważny. Stwierdziłem, że może jednak to coś poważnego i zostałem.

- Coś ci powiem. Powinieneś wiedzieć.

- Słucham? – Zapytałem niezbyt pewny, czy ucieszy mnie to co powie.

- Saeron została zaczepiona dziś przez jakiegoś typka.

- Co?! – Krzyknąłem podnosząc się do pionu. – Nic jej nie jest?

- Spokojnie. Jest cała i zdrowa. Nakrzyczała na ciebie pewnie tylko dlatego, że się stresowała. Nie przejmuj się tym.

Mówił to tak stoicko. We mnie zaczęło się coś gotować.

- A skąd to wiesz?

- Byłem z nią. Poszedłem po nią, bo tak jej obiecałem. Wahałem się przez to, że mówiłeś, że ona ci się podoba. Nie chce, abyś myślał, że za nią latam. Ale no ja chciałem dotrzymać słowa. Na szczęście zjawiłem się w porę. Nie wiem co ten facet by zrobił, jakbym się nie zjawił.

- Czemu powiedziała, że jest już w domu? – Przerwałem mu, choć miał jeszcze coś dodać.

- Teraz to cię martwi? Może nie chciała abyś się przejmował.

- A dla mnie to wygląda, jakby nie chciała przyznać się, że jest tam z tobą.

Usłyszałem jego westchnięcie. Podniósł się z miejsca i stanął naprzeciw mnie.

- Słuchaj. – Mówił wskazując mnie palcem. – Przestań sobie dopowiadać coś, co jest bzdurą. Myślisz, że w takiej chwili to się liczyło? Ogarnij się. To ty jutro masz z nią randkę.

Uspokoiłem się. Nie wiedziałem, co mi siedziało w głowie. Sunggyu miał rację. Powinienem był ochłonąć. Może byłem już śpiący. Kiwnąłem do niego szeptając ciche przeprosiny i udałem się do pokoju, w którym spałem. Telewizję oglądałem już w pidżamie, więc jedynie ułożyłem się wygodnie na łóżku. Nie zamierzałem od razu zasnąć. Wziąłem do ręki telefon i napisałem sms.

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz