-A Pani, Panno Granger? Co Pani czuje? - głos Slughorn'a echem rozszedł się po klasie. Hermiona zamarła.
Kociołek przed nią dymił, a Amortencja cicho bulgotała. Czuła na sobie natarczywy wzrok za równo Ślizgonów, jak i Gryfonów.
-Panno Granger? - Slughorn przełożył papiery z biurka na biurko, nie był zanadto przejęty odpowiedzią, która miała zaraz paść. Odwrócił klepsydrę z zielonym piaskiem i stuknął w nią kilka razy.- Co Pani czuje?
Jabłka. Męskie perfumy. Nie te tanie, ale te przeznaczone dla arystokracji. Gdzieś tam ukryła się nuta zapachu gabinetu dentystycznego, sterylnych pomieszczeń.
-Na przykład ja czuję.. - Hermiona zaczerpnęła głęboki wdech.- Świeżo ściętą trawę , nowy pergamin i..-kłamała.- miętową pastę do zębów .
-Grangerowie, tak?-Slughorn spojrzał na Hermionę poważnie.- Czy jesteś może spokrewniona z..
Nie słuchała. Spłoszona cicho odpowiedziała Profesorowi i wycofała się w kąt klasy.
Jabłka.
Nie pamiętała skąd mogła kojarzyć ten zapach. A tym bardziej zapach męskich perfum, ani Ron, ani Harry nie używali tak drogich zapachów.
Poczuła na sobie czyjś wzrok. Uniosła powoli głowę.
Z drugiego końca sali wpatrywał się w nią Malfoy. Zaciekawiony.
Odwróciła szybko wzrok i mocno przycisnęła książkę do piersi.
-Podejdźcie do swoich stolików!-polecił Slughorn.-Malutka butelka płynnego szczęścia dla ucznia , który przez godzinę zdoła wyprodukować porządny Wywar Żywej Śmierci.
***
Draco oparł się o starą szafę z pustymi fiolkami. Powykręcane w każdą możliwą stronę ornamenty regału kuły go w plecy.
-Co Pani czuje?-powtórzył Slughorn po raz kolejny do stojącej przed kociołkiem Amortencji Granger. Co za tępa szlama.
Dziewczyna wyraźnie przerażona zaczęła drżeć. Jej dłonie mocno zaciskały się na szacie. Gdy mówiła, zacinała się na poszczególnych wyrazach.
-..i miętową pastę do zębów.-wyjąkała.
Nie wiedzieć czemu od razu po odpowiedzi wycofała się wystraszona na koniec sali. Szmer Ślizgonów zagłuszył słowa Profesora.
-Ktoś tu się zawstydził..-zachichotała Pansy Parkinson.-Ciekawe kto tak pachnie świeżo skoszoną trawą?
-Czyżby traktor? - szepnął Blaise Zabini prosto do ucha Draco. - Żal serce ściska.
-A ty co czujesz?-Draco wyszukał wzrokiem Granger i bardzo powoli śledził mowę jej ciała.-Zabini?
-Pieniądze.-zaśmiał się chłopak szturchając Malfoy'a łokciem.-I perfumy mojej matki. -wzdrygnął się.- A ty?
Draco czuł bibliotekę, zapach starych książek. Czuł zapach herbaty, połączony z gorzkim smakiem whiskey. Ale zdecydowanie najmocniej wyróżniał się zapach pergaminu i atramentu do robinia lekcji.
-Nic nie czuję.-uciął odwracając spojrzenie od Granger.-Malfoy'owie są zbyt twardzi na takie sztuczki.
CZYTASZ
Miniaturka Dramione : smell of Amortentia
Romanceminiaturka o Draco&Hermiona - lekcja eliksirów u Slughorna