Rozdział III

1K 85 13
                                    

Miałam szczęście, że gwiazda była w sali zaraz obok pomieszczenia, w którym natknęliśmy się na Napstablooka. Flowey stał nad moim truchłem, które było spalone. Gdy tylko podeszłam bliżej, ono wsiąkło w grunt jako czarny pył. Uderzyłam z pięści upiora, a on zdenerwowany uniósł się. Para z jego „uszu" ulotniła się. Zrzucił swoje czerwone słuchawki, obdarzając mnie mściwym wzrokiem.

- Tak chcesz pogrywać, moja panno? - zadał groźnie pytanie, które przemilczałam.

Pole... Znów. Tym razem byłam przygotowana na każdy atak nieprzyjaciela. Chociaż... czy serio musieliśmy być wrogami? Przecież moglibyśmy dojść do porozumienia, gdyby tylko dał sobie pomóc! Zawołałam go po imieniu. Zdziwił się, że je znałam. Czyżby... czyżby moje śmierci pamiętał oprócz mnie wyłącznie kwiatek? Jejku, zakręcony przypadek. A skoro o Floweym mowa - nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Dotrzymywał mi towarzystwa, którego właśnie wtedy pragnęłam najmocniej. Duch wydawał się natomiast być typem samotnika. Najpewniej dlatego płakał. Omijając rozżarzone krople, czmychnęłam na czworakach do zjawy.

- Blooky... Wiem, jak to jest być samotnym... Proszę, chcę ci pomóc! Mogę zapoznać cię z jakimś innym potworem - przekonywałam, trąc oparzenie. Bąble pokryły moje przedramiona, skóra swędziała. Nie dawałam rady, liczyłam, że przystanie na tę propozycję.

- Ha... Ha... Może i masz rację?

- Jasne, że mam! Blooky, proszę...

Wszystko stało się na powrót kolorowe. Napstablook odmówił propozycji znalezienia mu przyjaciół. Wolał sam jakichś zdobyć. Dodał też, że moja „bitwa" z nim była czymś przypominającym koleżeńskie przepychanki. Nie wiedziałam do końca jak miałam to odebrać, więc zwyczajnie obdarowałam go miłym uśmiechem.

Usiadłam z Floweym na ziemi przed dwoma pajęczynami. Zgubiłam naszyjnik. Kolejny dzień w raju! Prawdopodobnie wypadł w sali obok. Wysypałam z plecaka monety. Przeliczyłam je dokładnie trzy razy. Osiemnaście sztuk złota. Całkiem sporo, choć spodziewałam się więcej. W pajęczynach za nami tkwiły karteczki z cenami. Siedem sztuk złota? Za co? Położyłam wyliczone pieniądze na wierzchu. Mały pająk zjechał na cieńkiej nitce i wręczył mi pączka. Podziękowałam niewielkiemu stworzonku i dodałam jedzenie do ekwipunku. Wolałam zostawić je na szczególny przypadek, chociaż czułam, jakby był on w tamtej chwili.

- Opowiesz mi teraz cokolwiek o Podziemiu? - spytałam kwiatka, robiąc uroczą minę.

- O matko! A już byłem skłonny pomyśleć, że coś jest nie tak. Dłuuugo o to nie pytałaś. Dlaczego robisz takie oczka...? Ugh, mam cię dość.

- Też cię lubię, chwaściku - puściłam mu oczko, dotykając opuszkami palców jaskra za moim uchem.

- Zatem nie przeszkadzaj mi. „Dawno temu, Ziemią rządziły dwie rasy - ludzie i potwory. Pewnego dnia, wojna wybuchła pomiędzy właśnie tymi rasami. Po ciężkiej walce, ludzie zwyciężyli. Zapieczętowali potwory pod ziemią z użyciem magicznego zaklęcia. Wiele lat później..." - urwał, obwijając się na mojej nodze.

- I już? Co się stało „wiele lat później"? Dlaczego przerwałeś w takim momencie?!

- Nie jest powiedziane co było dalej. Historia Podziemia opiera się na książkach w bibliotece w Snowdin i Starożytnych Glifach z Waterfall. Nie znam dalszych części, całe życie spędziłem tu, w Ruinach.

- A szkoda. Trudno. Ruszajmy dalej.

Zajrzałam do poprzedniej sali, aby upewnić się, że to tam, a nie gdzie indziej zgubiłam naszyjnik. Szczęśliwie wisiał na jakiejś gałązce. Zawróciłam do gwiazdy, aby zapisać się ponownie, zapięłam błyskotkę na szyi i ZDETERMINOWANA galopem popędziłam do Flowey'a. Rozmawiając czas płynął nam z prędkością światła. Badylek przełączył za mnie jeden guzik, przy okazji odnajdując wyblakłą wstążkę. Wplątałam ją we włosy, a kwiatek uznał, że to będzie dla mnie chwilowo przydatny pancerz.

I still love you...  Flower!Fall [PL] (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz