24

1.3K 35 3
                                    

Otworzyła mi drzwi zaspana.

- Hej babciu - posłałam jej niewinny uśmiech. Dopiero ją obudziłam, więc nie powinna widzieć jak wychodzę z domu chłopaków. Oni zresztą też jeszcze tego pewnie nie zauważyli. Jak zamykałam za sobą drzwi, każdy jeszcze spał.

- A co ty taki ranny ptaszek? - babcia ziewnęła, na co zachichotałam - To jakaś nowa moda, że dziewczyny noszą męskie ubrania? - spojrzała z powątpieniem na niebieską koszulę i czarny t-shirt.

- Aha - skrzywiłam się lekko. Że też musiała zwrócić na to uwagę..

***

- O Boże! - wykrzyknęła staruszka, widząc jak na ekranie pojawia się krew

- Babciu! - zaśmiałam się - Przecież mówiłam, że to krwawy serial - spojrzałam na nią z karcąco

- Tak, wy młodzi to się w takich lubujecie - pokręciła głową i zmieniła kanał

- Ej - zaśmiałam się, choć nie protestowałam. Mój telefon nagle zawibrował, a na ekranie pojawiło sir zdjęcie Nataszy. Pośpiesznie odebrałam, wychodząc z pokoju - No hejka...

- ZABIJE GNOJA! - krzyknęła na tyle głośno, że musiałam odsunąć aparat od ucha - PO PROSTU JUŻ PO NIM !

- Nie denerwuj się. Powiesz o co chodzi - przerwałam jej głośne krzyki - O kim mówisz? O Ashtonie? - czyżby rozmowa z siostrą poszła aż tak okropnie

- Do diabła z nim! Mówię o Zack'u. - powiedziała to o wiele ciszej. Zanim o cokolwiek zapytałam, usłyszałam główny szkoch po drugiej stronie sluchawki. - J-jak mógł to zrobić ?!

- O czym ty mówisz? - w duchu posyłałam modlitwy, aby nie chodziło o to, o czym pomyślałam. Jeżeli ten palant ją skrzywdził to przekona się co to znaczy wkurzona dziewczyna.

- Zdradził mnie - powiedziała spokojniejsza

- Już do ciebie idę. I dzwonie po Pagie

Ashton

- Skąd mam wiedzieć, gdzie polazła. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż niańczenie jakiejś laski - powiedziałem zaspany, gdy tylko Calum zasypał mnie pytaniami. Podszedłem do lodówki, by ze środka wyjąć mleko do płatków.

- Więc gdzie ona do cholery jest - zaklął, pisząc coś na telefonie.

Zdecydowałem się olać całą sytuacjie, przecież dziewczyna nie ma pięciu lat. Pewnie zwiała, no bo kto by nie chciał uciec od bandy debila, którzy w sumie, porwali cię i zabrali do siebie.

- Nie odpisuje - westchnął i upił spory łyk kawy. - Tak w ogóle to, gdzie zniknąłeś wczoraj w nocy, kiedy tylko wróciliśmy? - spojrzał na mnie uważnie

- Zastawiałem swoje sprawy - wzruszyłem ramionami. Jeśli obicie mordy jakiemuś frajerowi można nazwać moją sprawą. Zrobiłem to wyłącznie dlatego, że zdradził swoją dziewczyne z jakąś nową laską.

Przetarłem oczy zmęczony. Miałem kaca i spałem chyba tylko dwie godziny, więc dopiero w tej chwili dotarło do mnie to, co odjebałem. Po co zgrywałem rycerza w lśniącej zbroi dla laski, która ma mnie głęboko gdzieś. Do tego myśli, że przeleciałem siostrę jej przyjaciółki, co jest nieprawdą. Zgoda na krycie Justin'a była jednym z najgorszych decyzji, jaką podjąłem, ale to dobry kolega, więc nie mogłem go zawieść - w tej sytuacji też wysłać do paki.

- Ziemia do debila! - spojrzałam na Luke'a, na sekundę zanim dostałem po głowie.

- Co robisz kretynie! - złapałem się za obolałe miejsce i wyrzywiłem twarz w gryasie - I kto tu jest debilem - powiedziałem, wkładając pusta miskę do zlewu.

- Zmyj po sobie - powiedział dumny z siebie.

- Wal się - warknęłem w jego stronę i wyszedłem z domu, zabierając po drodze kurtkę z fotela.

Gdy wyszedłem na podjazd, drzwi od jakiegoś domu się otworzyły i wybiegła z nich Lily. Zguba się znalazła. Nie zauważyła mnie, tylko pobiegła wzdłuż ulicy. Wszedłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem w ni sstronę. Gdy byłem blisko, zwolniłem i opuściłem szybę.

- Gdzieś odwieźć, księżniczko? - zapytałem, gdy na mnie spojrzała.

- Normalnie to bym ci kazała spadać, ale się śpieszę. - wsiadła, kiedy zatrzymałem auto - Dzięki - próbowała się uśmiechnąć, ale raczej się jej to nie udało. Bynajmniej nie cieszyła jej moja obecność - Do Nataszy jeśli możesz - podała mi adres, który i tak znałem.

Całą drogę pisała coś zawzięcie na telefonie, więc nie starałem się nawiązać rozmowy. Oboje raczej tego nie chcieliśmy. Nie to, że jej nie lubię - jest mi obojętna.

Zaparkowałem na podjeździe jej przyjaciółki, na którym już stał jeden samochód, a ta wyskoczyła szybko, dziękując. Zdecydowałem się poczekać chwilę. Podeszła do drzwi, zapukała, a po chwili w progu zobaczyłam zapłaconą blondynke. Rzuciła na mnie okiem, zaciskając usta w wąską linię, po czym zamknęła za nimi drzwi.

Westchnąłem, uderzając głową w oparcie. Wyglądała okropnie - włosy mimo, że idealnie czyste, były w nieładzie, resztki makijażu rozmazywał się jej na czerwonych policzkach, oczy były przekrwione.

Wyjechałem z podjazdy i pojechałem do tego cholernego sklepu, w którym byłem zmuszony pracować. Po drodze wysłałem sms'a Calumowi, że Lily jest u Nataszy, przez co musiałam zbywać jego kolejne wiadomości , pytaniami co u niej robię.

Calum: Stary, obaj wiemy, że ci na niej zależy. Kogo chcesz okłamać?

Westchnąłem, i odpisałem, gdy tylko musiałem stanąć na czerwonym świetle.

Ja: Może sióstrę Paige, którą przeleciałem?

Calum: Przed, czy po tym jak kazali ci zostać w szpitalu na obserwacji?

Zakląłem. Czy on wiedział, do cholerny, wszystko. Był jebanym Bogem? Nie pamiętam, abym się mu zwierzał.

Ja: Wal się

Calum: Jak chcesz. Tylko pamiętaj, że jak dalej bedziesz wybierał to wszystko, to będziesz miał przejebane

Chciałem mu odpisać, ale światło zmieniło kolor na zielony i musiałem ruszyć. Dopiero pod sklepem wziąłem telefon i otwierając, odpisałem.

Ja: Przejebane to będziesz miał ty, jeśli nie ubłagasz Lily i spotkanie z Daphne.

Calum: Wiem.

Za ladą zmieniłem szarą koszulkę na czarną z logo sklepu. Był piątek, więc pewnie będzie spory ruch. W końcu kto nie chce zaszaleć na wieczorze kawalerskim, czy panieńkim.

Jak przewidziałem, do końca dnia przez sklep przewijało się sporo ludzi, więc kiedy go zamykałem, odetchnąłem z ulga. Jazda do domu szybko upłynęła, nie wiedziałem kiedy znalazłem się w łóżku i złapałem w sen.

Około północy obudził mnie dzwonek telefonu, który starałem się zignorować. Poddałem się po trzeciej próbie, odebrałem.

- Czego? - warknąłem słabo, nie chcąc za bardzo się rozbudzać.

- Ashton? - po drugiej stronie usłyszałem głos Lucy, więc usiadłem prosto.

- Co jest? - starałem się mówić łagodnie, ze względu na to co ostatnio dziewczyna przeszła, potrafiła rozpłakać się, gdy tylko ktoś lekko podniesie głos.

- Jusin dzwonił? - zapytała z wachaniem. Westchnienie wydarło się z moich ust. Co mam jej powiedzieć? Prawda mogła ja zaboleć.

- Tak

-A...

- Nie, nie pytał. Znalazł pracę w LA, mieszka u kolegi, nie ma dziewczyny. - na moje krótkie sprawozdanie odpowiedział mi jej śmiech.

- Przyjdź - wystarczyło jedno słowo, a wyciągałem spodnie na tyłek, zabrałem z szawki w kuchni trzy czekolady Luke'a i czteropak Mike'a. Dla niej to pierwsze, dla mnie to drugie. Musiałem przejść drogę z buta, bo nie chciałem później prowadzić po piwach.

- Hej - wtuliła się we mnie, kiedy wszedłem przez okno. Później po jej policzkach popłynęły łzy.

Don't Stop // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz