Love me, kiss me, touch me.

3.6K 324 63
                                    

  Dzisiejsza noc wydawała się być o wiele spokojniejsza, niż kilka poprzednich. Za oknem nie można było usłyszeć nic, poza błogą ciszą i dźwiękiem wydawanym przez świerszcze, co działało na niego uspokajająco. Ten spokój był naruszany jedynie na krótką chwilę co jakiś czas, kiedy jakiś samochód zatrzymywał się z warkotem silnika, czy też stawał na jednym z parkingów, ponownie przywracając spokój, jakiego nie zagłuszał już żaden dźwięk, poza oddechem mężczyzny, który głęboko spał obok niego. Jego sen był równie spokojny, jak reszta wokół, a jego szeroka i silna klatka piersiowa unosiła się zgodnie z rytmem oddechów, które były raz ciche, raz głośniejsze, wypuszczane przez nos. Poczuł przyjemny powiew chłodnego powietrza na swojej nagiej skórze przez okno, które było uchylone, by bryza świeżego powietrza mogła osiąść w nim w środku nocy. Wtedy właśnie obudził się, a pierwszym, co dotarło do jego uszu było tykanie malutkich wskazówek zegara, który stał na szafce nocnej obok łóżka. Dwa tygodnie. Właśnie tyle trwał ich związek, od kiedy oficjalnie oboje myśleli o sobie jako o parze, choć żadne z nich zbyt często nie mówiło tego na głos. Baekhyun chyba domyślał się dlaczego i wcale nie było mu z tym źle, a wręcz przeciwnie. Nie mówienie o tym nadawało wszystkiemu jeszcze większej magii, niż tej, jaką odczuwał w każdej sekundzie przebywania przy Chanyeolu. Sam nie wiedział, co takiego było w tym starszym mężczyźnie, że sam jego widok sprawiał, że czuł się bezpiecznie, jak gdyby otoczony był mydlaną bańką, w której nic mu nie grozi. Wierzył, że tak właśnie było.
Nie poruszał się, choć jego oczy były już otwarte, ale nie do końca. Jedynym źródłem światła był księżyc, który użyczał swojego blasku i padał na pościel oraz poduszki. Dzięki temu Baekhyun podziwiał teraz bladą skórę mężczyzny, na której odbiły się poziome kształty, imitujące rolety przysłaniające okno. Delikatnie oblizał nieco suche wargi i przekręcił się na lewy bok, biorąc pierwszy, śmielszy i głęboki oddech. Chanyeol onieśmielał go nawet podczas snu, choć nawet na niego nie patrzył. Sam widok jego półnagiego ciała, okrytego do połowy cienkim, białym prześcieradłem powodował, że młodszy czuł na swoim ciele gęsią skórkę. Uchylił wargi i poprawił się nieco, kładąc dłoń wyżej, tuż obok swojej głowy na poduszce. Jego wzrok spoczął na ramieniu Parka, które leżało bezwiednie i zarazem swobodnie wzdłuż reszty jego ciała. Jego obserwacje nie skończyły się bowiem na ramieniu, ponieważ teraz Baekhyun wodził swoim wzrokiem po całym ciele Chanyeola. Brzuchu, piersi, szyi, lekko wystających obojczykach, szczęce, a w końcu twarzy - usta, zamknięte oczy, lekko ściągnięte czoło w całkowitym skupieniu. Miał ochotę wyciągnąć dłoń i zacząć dotykać jego skóry, badać jego wyrzeźbionych mięśni, czuć je pod opuszkami palców. Sama wyobraźnia sprawiła, że odetchnął głośniej, a powiew jego oddechu spoczął na szyi starszego. Między nimi wcześniej doszło do pocałunków, najpierw tych delikatnych, lecz z czasem, w upływie dni i czasu, późnych godzin i alkoholu przeradzały się one w bardziej namiętne i pożądliwe. Dotychczas to było wszystko, czym został doświadczony Baekhyun. Wiedział, jak to jest być całowanym przez Chanyeola, dotykanym przez niego i znał uczucie łaskotania w brzuchu, kiedy tylko był blisko. Jednak zostało jeszcze coś, czego wciąż nie znał. Nie wiedział, jakie to uczucie kochać się z nim.
Przysunął się bliżej niego i bardzo powoli obrócił jego głowę w swoją stronę. Uśmiechnął się, kiedy nie spotkał się z żadną reakcją, poza kolejnym, głębokim oddechem, jaki wydostał się z jego płuc. Przygryzł swoją dolną wargę i uniósł palce na wysokość jego twarzy, by po chwili ułożyć je na jego żuchwie. Opuszkami palców zbadał pożądany przez niego teren, przesuwając się powoli do policzka, skroni, powieki, a w końcu jego gęstych, czerwonych włosów, które częściowo opadały na jego czoło, a częściowo zaczesane zostały w tył. Palce Baekhyuna wśliznęły się zgrabnie pomiędzy nie u nasady, przeczesując je delikatnie i wolno w kierunku karku. Zawinął sobie końcówki jego włosów wokół wskazującego palca, lekko drapiąc skórę na karku mężczyzny. Jego uśmiech coraz to stawał się szerszy, widząc jak ten mocno spał. Łuna światła księżyca pozostawiła teraz na jego twarzy poświatę, dzięki czemu mógł przyglądać się jej bez większego wysiłku. Była piękna. Łagodna. I niesamowicie przystojna.

Love me, kiss me, touch me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz