1.

11 0 0
                                    

-Jak się pani nazywa?- zapytał się już po raz setny.

-Jaka pani?- zapytałam w odpowiedzi.

-Proszę podać imiona i nazwisko.

-Ellie Luna Jelly.

-Dobrze. Ile masz lat?

Oparł się o dzielący nas szary stolik. Nigdy nie widziałam jeszcze takich pięknych, mądrych oczu.

-A ty ile masz lat?

-Czy jeśli powiem ile mam lat powiesz mi ile ty masz?

Przez chwilę udawałam, że rozważam tą jakże kuszącą propozycję.

-Tak.

-Mam dwadzieścia jeden.-odpowiedział.

Dziwne, wyglądał na najwyżej dziewiętnaście, a jego głos, wzrok i zachowanie mówiło, że jest dużo starszy. Może kłamie?.

Przeczesałam ręką włosy i oblizałam suche usta. Trzeba przyznać, jest słodki. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na weneckie lustro po prawej.

-Czy tam ktoś stoi?- wskazałam na lustro. Zerknął na mnie.- Czy to jest nagrywane?

-Uspokój się. Nie mam pojęcie, czy ktoś tam jest. I nie jest to nagrywane. Jedynie zapisywane przeze mnie.

-Czy jeśli teraz przeklnę to to zapiszesz?- spytałam z ciekawości.

-Nie. Tego akurat nie zapiszę. To powiesz mi wreszcie ile masz lat?

-Tak.

-Ile?- zaczynałam już go chyba denerwować.

-A na ile wyglądam?

-Z doświadczenia wiem, że nie powinno się zgadywać ile kobieta ma lat.- odparował.

-Wątpię, żebym była kobietą. Raczej dziewczyną. Poza tym nie ładnie jest też pytać o wiek.

Podniósł się z miejsca, przeczesał swoje ciemno blond (lub jasno brązowe) włosy i oparł się na rękach o stół.

-Ellie, słuchaj im szybciej odpowiesz mi na te pytania, tym szybciej się stąd wydostaniesz. Rozumiesz? To leży twoim interesie, prawda?

-Panie policjancie.- pochyliłam się w jego stronę.- Nie mam ochoty wracać do domu, czy szkoły. Nie chcę wracać, bo nie mam do czego. Nie chcę być dziwadłem, które wszyscy będą wytykać palcami.- wskazałam na niego, dotknięłam go palcem.- A ty dobrze wiesz, że tak będzie. Nie zniosę tego kolejny raz. Wiem, że zbłądziłam, że postąpiłam źle- uciekłam wzrokiem w prawą stronę.- ale teraz jest juz za późno. Wszystko na nic.- popatrzyłam na niego. Jego mina i oczy wyrażały dumę. Dumę? Ze mnie? Uniosłam brwi.

-Wiesz, że ktoś inny chciał tą sprawę?- spytał siadając.

-Serio?- zrobiłam znudzoną ciekawską minę.

-Tak. Porucznik Seats. Lecz ja ją sobie poniekąd wywalczyłem. Wiesz może dlaczego?

-Nie mam zielonego pojęcia.- powiedziałam i oparłam obolałą, ciężką głowę na moich dłoniach.

-Przejrzałem twoje akta. Zaintrygowałaś mnie. Masz dobre, a nawet świetne wyniki w nauce. Wygrywałaś różne konkursy i olimpiady. Co się stało?- zapytał z nie udawaną ciekawością w głosie.

-Każde jabłko kiedyś zgnije. Stanie się zepsute. Tak jest też z ludźmi. Tylko u nich ten proces zachodzi powoli. To się właśnie stało.

-Faktycznie. To ile ma to jabłuszko?- przyznam to sprawiło, że się uśmiechnęłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziennik wredliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz