I wtem na niebie zawidniało tysiące piorunów, a deszcz kropił jej włosy. Musiała przeczekać burzę.
Gdy tak stała myślała o Adrienie, który przykleił jej gumę do ławki. Jeżeli trafiłaby się okazja, już dawno odegrałaby się. Stał się on jej publicznym wrogiem numer dwa. Pierwszym, rzecz jasna, była Chloe - arogancka dziewczyna, traktująca wszystkich jak niewolników. Gdyby jej ojciec nie był burmistrzem, już dawno wbiłaby mu nóż w plecy.Gdy tak patrzyła na znajomych odchodzących z parasolkami, zrobiło jej się smutno. Łzy napłynęły jej do oczu. To był najgorszy dzień w jej życiu.
Nagle zauważyła blondyna, o ślicznych zielonych oczach, ubranego w bardzo stylowe ciuchy.
-Ach..To ten Adrien..- pomyślała.
Gdy ten się przywitał, ona tylko odwróciła się do niego plecami i uniosła dumnie głowę.Chłopak zrezygnowany chciał udać się do limuzyny, jednak na chwilę przystał.
-Nie przyklejałem fumy do życia do Twojej ławki. Próbowałem ją odkleić.. Taka jest prawda.
Dziewczyna o imieniu Marinette wpatrywała się teraz w niego. Była lekko zszokowana.
-Nigdy nie chodziłem do tej szkoły...Nie miałem przyjaciół..Było ciężko, ale w końcu tu jestem, by wyjawić Ci prawdę - powiedział, a potem dodał - A więc..Do jutra.
Dziewczyna myślała, że nic bardziej niezwykłego się nie zdarzy. Jednak gdy wszelkie podejrzewania zaczęły gasnąć, on odwrócił się w uśmiechu i podał jej parasolkę.
Poczuła szybsze bicie serca, łzy napływające jej do oczu. Była tym wzruszona, zauroczona..Niepewnie wyciągnęła drżącą rękę w stronę parasolki. Gdy była coraz bliżej, zwalniała. W końcu Adrien podał jej parasolkę do ręki.
Trzeba było przyznać, że było to bardzo romantyczne.Marinette patrzyła na niego przez pewien czas w szoku. Nagle parasolka, którą miała w ręku zamknęła się, zasłaniając jej twarz.
To było dosyć zabawne.Adrien, w pierwszej chwili zaskoczony, zaczął się śmiać.
Marinette wyjrzała z parasola, a widząc roześmianą twarz chłopaka, również parsknęła śmiechem.
-No to..Do ju.. - Adrien nie dokończył zdania, gdyż nad ich głowami przeleciała czarna postać.
-Akuma..- powiedzieli równocześnie, a następnie spojrzeli na siebie zszkowani, rumieniąc się.
-Skąd on wie...
-Skąd ona wie...Rozstali się, biegnąc w przeciwne strony.
-Tikki..
-Plagg..
-..CZAS SIĘ PRZEMIENIĆ!***
Ladybug i Chat Noir skakali już na budynkach (a raczej kot skakał, a Mari posługiwała się yo-yo by się przemieścić). Była to ich trzecia walka. W końcu jednak się zatrzymali. Przed nimi stała drobna dziewczyna, z dwoma kitkami, czarną sukienką z wzorem labiryntu, czarnymi rajstopami i butami. Natomiast na jej palcu dało się zobaczyć maleńki pierścionek.
-He he..Przyszliście.
-"He he" ? Chcesz zrobić echo? - zapytał Chat uważając to za śmieszny żart.
Biedronka tylko klepnęła się w czoło (#palmface). Jak on mógł zachować tyle poczucia humoru?
-Echo, to za chwilę ty będziesz słyszał - powiedziała nieznajoma, wymierzając swój pierścień w stronę Ladybug i Chat Noira - Ale nie..Najpierw szybka prezentacja. Jestem Le Labirynthe, i chciałabym powitać was w waszym koszamrze!
Ladybug zaczęła biec w jej stronę. Za nią zaczął biec Chat Noir.
Nie wiedzieli, że tylko ułatwiają jej zadanie.Dziewczyna wycelowała w nich pierścieniem, posyłakąc białe pobłyski.
-CO SIĘ DZIEJE!? - wykrzyknął Adrien.
-Nie mam pojęcia.. - rzekła nieco zszokowana Marinette.
***
-Dobra robota Le Labirynthe.. - powiedział Le Papillon.-E tam, bułka z masłem.
***
Ladybug znajdowała się w jakimś białym pomieszczeniu. Przed sobą miała 8 drzwi. Nigdzie w pobliżu nie było Chata.-Ladybug? hej, Ladybuuuug?
Usłyszała dobrze znajome jej głosy.
-Chat? Gdzie jesteś? - zapytała. Nadal była w szoku.
-W jakimś białym pomieszczeniu..Mam przed sobą osiem drzwi..Nie ma tu nic innego..
-To pułapka - pomyślała Mari, na następnie rzekła - Hmm..Może użyj Kotaklizmu..?
-Nie uda mu się - powiedział odległy głos, łudząco podobny do głosu zakumowanej - A no tak, zaponiałam wam powiedzieć..Jesteście w labiryncie, w którym wasze moce nie działają. Żeby wydosatć się z niego musicie się odnaleźć..Ale to wam się nigdy nie uda..Przechodząc do rzeczy - trzeba mieć coś a raczej CZUĆ COŚ żeby się stąd wydostać. Ja w tym czasie będę demolować miasto..No chyba, że mi oddacie wasze Miraculous.
-W twoich snach! - wykrzyknęła Ladybug.
-Okej. Życzę miłej śmierci.
Głos zciszył się. Odeszła.
-Dobra kocie. Ja idę piątymi drzwiami od lewej..
-W takim razie ja też..
Bohaterowie weszli do labiryntu. Krążyli w kółko, szukając siebie. Zaczynali czuć tęsknotę za sobą. już nie szli, lecz biegli w pogoni za sobą. Niestety, każda ich próba kończyła się porażką.. Nie wiedzieli, że stali właśnie przed labiryntem, który na zawsze odmieni ich życie..
CZYTASZ
Miraculous: Nieświadomie zakochani
FanfictionDwie nieodwzajemnione uczucia - dwoje ludzi, zakochanych w sobie, nie mając o tym pojęcia. Czy wreszcie poznają swoje PRAWDZIWE oblicza..?