Ignorując go i jego nową zdobycz po prostu poszłam prosto do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedziałam na wejściu i skierowałam się do ostatniej ławki.
Usiadłam i wyjęłam zeszyt, aby przepisać notatkę z tablicy, żeby zająć się czymś innym niż myślenie o tym kretynie.
Do cholery jasnej dlaczego to mnie tak dziwnie zabolało? I dlaczego jak o nim myślę mam dziwne uczucie na sercu..?
To jest kretyn, który potrafi tylko zaliczać panienki. Sam przyznał, że ostatnią dziewczynę miał cztery lata temu.
Mindy siedziała przy oknie w trzeciej ławce i tylko spoglądała na mnie z żalem. Owszem, było mi przykro, że ta blondyneczka zobaczyła mnie w takiej sytuacji, ale nie miałam wyjścia, a poza tym nigdy takich spraw nie zostawiam od tak. Nie pozwolę sobie, żeby ktokolwiek miał nade mną kontrolę i robił sobie ze mną co chcę.
- Marnie, tak? - Jakiś chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Co? - Zapytałam oschle.
- Dobra akcja z Jordan. - Pogratulował mi.
- Dzięki. - Odparłam i przepisywałam w ciągu dalszym notatki.
Kurwa, nie mogę przestać myśleć o tym idiocie. Dlaczego on zaczął mi w głowie mieszać?
Chcę jak najszybciej wybić sobie go z głowy. Nie chcę być jak te wszystkie inne laski, które lecą na każde jego pstryknięcie palcem.
- Halo? - Powiedział.
- Yyy, co? - Spojrzałam na niego rozkojarzona.
- Nie boisz się? - Zapytał z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Czego? - Zmarszczyłam brwi.
- No bo pewnie nie popuszczą ci tego, a zwłaszcza jej przydupasy ze szkolnej drużyny footballu.
- Czyli tego mam się obawiać? Ataku na mnie przez jej watahę? - Zakpiłam sobie.
- Tylko ostrzegałem. - Wystawił dłonie w geście obronnym.
Prychnęłam, wywracając oczami i powróciłam do przepisywania notatek.
*
- Zadanie osiem, dziewięć, dziesięć do domu... - Mamrotał coś pod nosem nauczyciel, trzymając podręcznik przed nosem, gdy uczniowie wychodzili z sali.
- Mindy! - Zawołałam.
- Tak? - Spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy, lecz chyba wymuszonym.
- Przepraszam za tę akcje... - Stanęłam obok niej i obie udałyśmy się do wyjścia. Jasper był oczywiście u boku swej ukochanej.
- Nie no spoko, dobrze w sumie jej zrobiłaś. - Uśmiechnęła się.
- Dobrze? Ona ma chyba złamany nos. - Zrobiłam wielkie oczy i zaśmiałam się.
- No i właśnie dobrze jej tak! - Rzuciła morderczo. - To jak, lecimy po przebrania? - Uśmiechnęła się.
- Teraz? - Zdziwiłam się.
- No a kiedy? Jutro, gdzie kończymy o piętnastej? Wtedy nie będzie czasu na przyszykowanie się!
- No dobrze. - Powiedziałam i obie wyszłyśmy ze szkoły.
- Kochanie, podwieziesz nas do centrum? - Mindy spojrzała błagalnie na blondyna.
- Jasne, ale wrócicie później same. Ojciec chce, żebym mu w czymś pomógł. - Poprowadził nas do samochodu.
CZYTASZ
Mój mały chłopczyk
RomanceCo, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdują się liczne błędy, jak i w pozostałej serii Mój mały chłopczyk - Kochamy siebie. Pisała to zbuntow...