Szybko podbiegłam do siostry i z pomocą wujka, zaniosłam ją na kanapę. Trochę nam zajęło ocucenie Rose, która cały czas mamrotała coś o jakiś jednorożcach, ujeżdżanych przez przystojne wampiry. I właśnie dzięki niej coś do mnie dotarło. Nie myśląc za dużo, podbiegłam do Kola i go popchnęłam.
- Co powiedziałeś o naszej mamie?! - Zaczęłam nim potrząsać tak mocno, że aż wuja Elijah podniósł się znad Rose.
- Izzy, spokojnie. On potrafi być niebezpieczny - powiedział cicho.
- Jaki tam odrazu niebezpieczny, Elijah, brachu - powiedział z nieudawaną szczerością. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Zaraz, zaraz, co?! - znów krzyknęłam, czując ze niedługo stracę głos. - Jaki bracie?!
Owszem, słyszałam już wcześniej, jak tak siebie nazywali oraz jak mama mówiła o jakimś Kolu, jednak dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.
Wujek czując, że wszystko się zaczyna komplikować westchnął i najwyraźniej uznał, że pora wyjawić nam prawdę.- Izzy, usiądź. - Dołączyłam do Rose, która jeszcze nie czuła się najlepiej. - Muszę wam coś powiedzieć. Coś o przeszłości waszej mamy.Wasza mama, ja i nasze rodzeństwo...- Przerwał, ponieważ chrząknęłam wymownie, na co Kol parsknął śmiechem. - Słucham, Izzy?
- To ilu was tam w końcu było, co?-spytałam z sarkazmem i podciągnęłam kolana pod brodę. Uśmiechnęłam się, widząc, że Rose robi to samo. Znowu coś mi zaświtało, że mama już coś o tym wspominała, jednak wolałam usłyszeć oficjalną wersję.
Wujek przełknął ślinę i kontynuował:
- No więc było nas siedmiu. Najstarsza, siostra Freya... - To imię kogoś mi przypominało, wydawało mi się, że już je gdzieś usłyszałam, jednak nie potrafiłam sobie przypomnieć gdzie. - Pózniej był Finn, mój starszy brat. Po nim byłem ja. Potem był Niklaus, następnie Kol. Pózniej wasza matka. A po niej Henrik.
***
Rosemary:Siedziałam przy Izzy zdezorientowana. Wiedziałam, że matka miała dużo rodzeństwa, ale wiadomość prawidłowej liczby, zbiła mnie z tropu. Sześć dzieci wokół ciebie? Mnie Izzy już wystarczająco wkurzała, a co to dopiero sześć Isabell.. Sama myśl o tym sprawiała, że przeszedł mnie dreszcz i także to sprawiło, że wróciłam do żywych. Wujek nadal zbierał się po powiedzeniu prawdy, a w przeciwieństwie do niego, Kol wyglądał, jakby to wszystko go śmieszyło. Miałam ochotę go mocno uderzyć, choć zrezygnowałam z tego tak szybko jak na to wpadłam.Był wampirem i z tego, co kiedyś czytałam, mógł mi oddać z dwa razy większą siłą. Wujek odkaszlnął.
- Kontynuując. Urodziliśmy się w czasach Wikingów, w osadzie zwanej Mystic Falls. Wokół nas mieszkały na pozór zwyczajne rodziny, ale większość z nich miała miały sekret. Gen wilkołaka, który uaktywnia się, gdy zabije się człowieka. Później, podczas każdej pełni, osoba z genem, przechodzi przemianę. - Czyli kolejny potwór z dziecinnych bajek, istnieje na prawdę. Nie chciało mi się w to wszystko wierzyć, ale kątem oka widziałam, że Isabelle jest tym wszystkim zafascynowana i słuchała wuja z pełnym skupieniem. - Gdy naszego brata Henrika ugryzł jeden z wilkołaków, nasza matka się załamała. Postanowiła uczynić nieśmiertelnymi i niezniszczalnymi, aby nigdy już nas nie straciła. Swoją drogą, to wtedy nas jeszcze kochała - dodał cicho.
Isabelle przerwała mu, zadając pytanie, które mnie również nurtowało.
- Jak to kochała? Uczyniła was najpotężniejszymi istotami, bo nimi jesteście, prawda? - Wuja skinął głową. - Potrafiła zrobić dla tak wiele, żeby was nie stracić, a później przestała was kochać? Przecież to nie ma sensu.- To długa historia, Isabelle. Być może, kiedyś ją wam opowiem. Jest jeszcze jeden szczegół - nasza matka była wiedźmą, czarownicą.
- Taką jak te w WINX? - spytała siostra. Spojrzałam na nią spod łba. Czy ona naprawdę była taka głupia? Zobaczyłam jak Kol, wybuchł śmiechem.
CZYTASZ
Kiedy zapada zmrok
Fanfiction,,Powstałyśmy by zniszczyć najpotężniejszą parę wampirów. Teraz oni zniszczą nas". *.*.*.* W opowiadaniu występują bohaterowie serialu " The Originals" ...