Prolog

19 4 1
                                    

Jestem Nathaniel... Nathaniel Clarke, mam dwadzieścia jeden lat, prowadzę własną firmę o branży sportowej. Sport był całym moim życiem, tak, był... Już nigdy nie będę mógł powiedzieć, że jest częścią mojego życia, życia, które w jednej chwili całkowicie się zmieniło. Uwielbiałem brać udział w maratonach, wyścigach kolarskich, zawodach pływackich, nigdy już nie poczuję tej adrenaliny, smaku zwycięstwa, nigdy nie będę miał szansy zmierzyć się z ludźmi, którzy tak jak ja kochają sport i nowe sukcesy. Nic tak nie wzmacnia poczucia własnej wartości jak słodki smak zwycięstwa, który jest odzwierciedleniem ciężkiej pracy, wylanego potu a nawet łez. Gdy mierzyłem się z własnym ciałem, ambicją i motywacją czułem, że skoro pokonałem samego siebie, jestem w stanie wygrać każdy wyścig, pokonać każdego zawodnika, pokonując siebie zyskałem szacunek jedynego godnego siebie przeciwnika. Poświęciłem sportowi całe swoje dotychczasowe życie, tak ciężko trenowałem... Nawet pieniądze moich rodziców nie są w stanie przywrócić mi zdrowia. Ktoś sobie pomyśli: „Ojciec rozpieszczał go bez przerwy, teraz zasponsorował mu własny biznes, może uwolnić go i od kalectwa, przecież jest tak cholernie bogaty". Rzeczywistość ma się zupełnie inaczej. Każdego dnia budzę się ze świadomością, że już nigdy odniosę sukcesu, wszystko to, co osiągnąłem do tej pory straciło sens, straciło swoją wartość, stało się wspomnieniem, zajmującym dno starego kufra. Chciałbym zapomnieć, pogodzić się z losem. Tyle razy próbowałem wytłumaczyć sobie to, co mnie spotkało. Niestety bezskutecznie, wszystko przypominało mi o tym wypadku, zaczynając od wózka, bezwładnej prawej nodze, która została na zawsze sparaliżowana i kończąc na codziennych czynnościach, jak na przykład wstawanie z łóżka z pomocą kul ortopedycznych. A to jeszcze nie wszystko, co wydarzyło się w ostatnim czasie. Nie straciłem jedynie zdrowia, straciłem także miłość swojego życia, tak... Ukochana dziewczyna zostawiła mnie dzień po wypadku. Oddałem jej wszystko, całe swoje serce, rozpieszczałem ją, a przede wszystkim bardzo mocno kochałem, każdy dzień był dowodem mojej miłości do niej. Usłyszałem jedynie dwa słowa: „Przykro mi". Tyle miała mi do powiedzenia, gdy zobaczyła mnie pierwszy raz na wózku. Później tylko wyszła z mojego domu i więcej jej nie zobaczyłem. Każde wspomnienie o naszych wspólnych chwilach wywołuje ból, cierpienie potężniejsze od najgorszego fizycznego bólu. Nie miałem wyjścia... Wciąż czuję, jak moje ciało drży. Pamiętam dokładnie każdą chwilę. Byłem w biurowcu, siedziałem na parapecie, nogi miałem już za oknem. I płakałem. Płakałem łzami bezsilności, smutku i żalu. Straciłem wiarę w siebie, w Boga i w ludzi, którym niegdyś ufałem. Straciłem... Wszystko? Wszystko, co stanowiło fundamenty mojego życia, w którym czułem się spełniony. Łzy powoli spływały po moich policzkach, kreśliły prostą drogę wzdłuż kącików moich ust. Dlaczego to wszystko... dlaczego los skazał mnie na taki trud i ból. Ból... To słowo nie jest w stanie odzwierciedlić tego pierdolonego shitu, na który zostałem skazany. Zamknąłem oczy, zobaczyłem jej twarz, jej szczery uśmiech, przeradzający się w głośny śmiech, gdy w jednej chwili duże krople deszczu zaczęły spadać wolno na jej delikatną skórę. Byliśmy wtedy na spacerze w parku, gdy rozpętała się ulewa i uciekliśmy do uroczej herbaciarni. Czy byłem romantykiem? O tak, mimo że nie bardzo pasuje taki wizerunek do sportowca, ja byłem wyjątkiem. To ona obudziła we mnie zamiłowanie do tego co łączyło piękno z subtelnością, ona była właśnie taką istotą. Piękna i subtelna, uczuciowa i wrażliwa. Nigdy bym nie przypuszczał, że moje kalectwo ją przerośnie. Miałem do niej żal, cholerny żal. Tak wiele dla niej poświęciłem... Wiązałem z nią swoją przyszłość, zawsze była na pierwszym miejscu. Poczułem się oszukany, zraniony i wykorzystany. A rodzice? Wiedziałem, że jest im ciężko, szczególnie wtedy, gdy nagle zacząłem gasnąć, już nic nie sprawiało mi przyjemności, a każda czynność wymagała ode mnie wielkiego wysiłku. To był początek mojej depresji, która doprowadziła mnie właśnie do momentu, gdy zacząłem się powoli pochylać w stronę ogromnej wysokości, która swój koniec miała gdzieś pomiędzy jezdnią a ulicznym chodnikiem. To był ułamek sekundy, gdy poczułem, jak czyjaś dłoń zaciska się na mojej koszulce i ciągnie mnie mocno do tyłu. Nie pamiętam, co było dalej, miałem pustkę w głowie, wszystkie emocje zmieniły się w nicość. Poczułem się tak, jakbym uderzył mocno o ziemię i stracił przytomność. Czułem śmierć, wciąż żyłem, lecz wtedy... Jakaś ważna część mnie zniknęła, wpadła w tą samą nicość, co moje emocje...

Siedziałem spokojnie w swoim wózku, a moi rodzice dopełniali ostatnich formalności. Tak postanowili załatwić moją sprawę, tylko tyle byli w stanie dla mnie zrobić - zamknąć mnie w szpitalu psychiatrycznym.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 07, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jestem niewinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz