Zgoda, oliwka i polana

2.4K 154 16
                                    

Ponura atmosfera w aucie była tak gęsta, że można by ją było ciąć husqvarną. Mężczyźni nie odzywali się do siebie, wściekli. Magnus nieświadomie przyciskał gaz do dechy, jadąc po polnej drodze.

- Mógłbyś zwolnić? - Warknął Alec.

- Nie. Nikt cię tu nie zapraszał. Jak chcesz wysiąść to proszę bardzo, możesz skakać.

- Jeszcze mi życie miłe, dziękuję bardzo.

Chłopak skrzyżował ręce i oparł się od siedzenie z zamkniętymi oczami. Był cały spięty, więc próbował się rozluźnić, kontrolując oddechy. Niepotrzebnie się unosił. Ale naprawdę nie miał pojęcia jak ten idiota mógł myśleć, że się rozstaną z tak błahego powodu? No może dla kogoś dziecko to jakiś niewiadomo jak wielki problem, ale nie dla niego, do cholery. Wychował się z młodszym rodzeństwem, zawsze się nimi zajmował. Nawet teraz był z nimi Max.

Czuł się coraz gorzej z tym jak sam się na niego wydarł. Może gdyby zamiast ulegać desperacji, normalnie mu powiedział, że nie jest zły z powodu pojawiania się Gabriela to mogliby jakoś normalnie porozmawiać i wszystko obgadać. Ale sam się debil prosił, od razu wyskakując z tymi swoimi czarnymi scenariuszami...

- Jeśli chciałeś spać to było iść do domu. - Mruknął Magnus złośliwie.

- Nie śpię, choć dla twojego syna, to pewnie pora popołudniowej drzemki. - Odparował Alec, zamykając mężczyznę. Uśmiechnął się złośliwie.

W jeszcze gorszych nastrojach dojechali do sklepiku, gdzie Magnus kupił paczkę papierosów i od razu zapalił. Alec też się poczęstował, choć normalne mu nie smakowały, ale mężczyzna zawsze kupował jagodowe, więc jakoś można było przeżyć.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że masz mnie za kogoś kto ucieka przed odpowiedzialnością. - Mruknął nagle Alec, kręcąc głową.

Magnus prychnął.

- A co miałem sobie pomyśleć. Zostawiłeś mnie samego z tą starą jędzą, nie zaszczyciłeś mnie nawet spojrzeniem...

- Chyba byłem zajęty Gabrielem, nie? To jeszcze żaden powód. Tak mało sobie cenisz moje zapewnienia? Jeśli masz takie myśli po czymś taki, to już się boję co będzie kiedyś jak się poważnie pokłócimy.

- A ty znowu o tym samym?! Jezu, przepraszam, jaśnie pana, że zwątpiłem w ciebie, od teraz będę wierzył w w ciebie niezachwianie jak w Boga w niebie, zadowolony?

Alec prychnął, ale nie mógł się nie uśmiechnąć. To co powiedział było zbyt idiotyczne. Wyrzucił peta do kosza i zawiesił głowę, by nic nie było widać, jednak w końcu nie mógł stłumić śmiechu.

- Z czego rżysz debilu? - Zapytał Magnus ponuro.

- Z ciebie. Jesteś głupszy niż ustawa przewiduje. - Odparł z uśmiechem.

- I kto to mówi. - Odpowiedział Magnus ciągle patrząc na niego zimno.

Alec westchnął.

- Okej, może trochę przesadziłem. Jednak ja też mam prawo się zezłościć. Też mam problemy i chodzę na terapię. Chyba o tym zapomniałeś. - Spojrzał prosto w oczy swojego chłopaka. - Ja też mam kłopoty z zaufaniem, a jednak wierzę, że mnie nie zostawisz. I nigdy nie pomyślałbym inaczej.

Mężczyzna nic nie odpowiedział, ale jego wzrok zmiękł. Wyglądał teraz na bardziej zagubionego niż złego.

- Możemy się po prostu nie denerwować i poczekać aż sytuacja sama się rozwinie? Najpierw zobaczyć czy Gabriel naprawdę jest twoim synem a potem na spokojnie porozmawiać? Bo ja naprawdę nie mam zamiaru cię zostawić. Właściwie to lubię tego dzieciaka. Myślę, że będziesz wielkim szczęściarzem, jeśli okaże się, że jest twój. Ja nigdy nie będę mógł mieć swojego...

Wariatkowo --- Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz