''Nie ma to jak darcie się w poduszkę. Oj, lepiej żeby nikt mnie dzisiaj jeszcze bardziej nie wkurzał, bo będę musiała zrobić głęboki dół w ogródku.'' Gdy już stwierdziłam, że czas się ogarnąć, zadzwonił telefon. Pospiesznie go odebrałam mając nadzieję, że nie dzwoni nikt wnerwiający.
-Cześć córuś! - zabrzmiał w telefonie głos mamy. Jak dobrze go czasem usłyszeć. - Co porabiasz? Tęsknisz za nami?
-Czy może zorganizowałaś już dziką imprezę i sprzątasz? - dodał tata.
-Wszystko u mnie w porządku. - po wykrzyczeniu się w poduszkę moje emocje nie kipiały już ze mnie jak woda po ziemniakach. - Kiedy wracacie?
-Za jakieś dwa lub trzy dni. Nie padniesz do tego czasu z głodu?
-Postaram się. - Tata zawsze wie jak poprawić mi nastój.
-Za chwilę idziemy przyjechać się na koniach! - krzyknęła wesoło mama.
I tak rozmawiałam z rodzicami jakieś 5 lub 10 minut.
Wyszłabym sobie na dwór. Do znajomych, ale boję się, że spotkam tego przygłupa. A życia przyjaciół nie zamierzam ryzykować.
Nagle zza okna dobiegły mnie dźwięki rodem z pornosa o gwałceniu krów. Wyjrzałam na zewnątrz, a tam kto? No właśnie -.- Mój ulubiony kolega. Co tym razem robił? Znęcał się nad kotem. W sumie miałam na to wyjebane, ale te dźwięki mnie dobijały. Wzięłam procę (tak, mam procę, jak byłam mała to dziadziuś mi kupił i strzelałam w ptaki, ale jestem zła i niedobra). ''Dobra czym w niego rzucić?'' Jedyne co miałam pod ręką to mój telefon, wolałam jednak z niego nie korzystać. ''Co mamy dalej? Łyżeczka po jogurcie, której nie chciało mi się wynieść do kuchni. Może być.''
Podeszłam do otwartego okna. Wycelowałam, puściłam. I bam, bam headshot! Szybko się schyliłam, by pozostać niezauważona. W sumie odczułam dużą ulgę trafiając go w łeb. To musiało boleć, a ten fakt mnie pociesza.
Pewnie gość tu zaraz przyjdzie, znów wyciągnie nóż, znowu będzie chciał mnie zabić. Ciekawe czy mu tym razem wyjdzie? Może ja też powinnam mu wyjść z jakąś bronią naprzeciw?
Jakiś czas później
''Ha! Wiedziałam, że przyjdzie. Tym razem jestem gotowa. Lol co on ma za kiece na sobie?'' Gdy Kasper znowu zjawił się w moim domu zaszłam go od tyłu i...
-Co ty robisz? - odwrócił się momentalnie, a ja przestraszona wylałam na niego wodę święconą.
''Skoro działa na demony to może na niego też?''
-Że naprawdę? - powiedział z zażenowaniem. Jego twarz i włosy były mokre, ale chyba nie podziałało to, tak jak myślałam. - Jestem satanistą, nie demonem.
-Próbować zawsze warto. - wzruszyłam ramionami. - Co to za kiecka?
-To strój ceremonialny, matole.
-Kieca to kieca, mam kolejne pytanie: czy jednym sposobem żebyś się ode mnie odczepił jest zabicie cię?
-Chcesz się mnie pozbyć, oj bo zrobi mi się przykro. - uśmiechnął się szyderczo.
''Słodki ma ten uśmiech... chyba nie powinnam tak myśleć O.o''.
-Chce żebyś dał mi spokój. - powiedziałam stanowczo z lekką nutą irytacji.
-Uważaj, bo jeszcze zatęsknisz.
-Taa, na pewno.
-Do drzewka jakoś przychodziłaś.
-Teraz mi już nie zależy. Ludzie mieli rację. Nie masz uczuć.
-Aj, zabolało. Ja, nie mam uczuć? Przecież potrafię odczuwać złość, radość, miłość...
-Którą odczuwasz tylko gdy ranisz innych. - przerwałam mu. - To nie to samo.
-Z każdym spotkaniem lubię cię coraz bardziej wiesz? - chłopak zbliżył się na niespieczoną odległość.
-Akurat. - przewróciłam oczyma. ''Chociaż bardzo bym chciała, by to była prawda. Chyba jednak gdzieś tam głęboko w moich flakach wciąż go lubię.''
-Nie spaliłem drzewka. - palnął.
-To nic nie znaczy.
-Nie zabije cię.
-Kłamca. - ''Jak tu wierzyć sataniście?''
-Wiem co do mnie czułaś.
-Co?! - chyba się wtedy zarumieniłam.
-Zainteresowana? - ''Ach ten sadystyczny uśmiech.'' - Wiem, że po naszym pierwszym spotkaniu coś poczułaś. Myślisz, że nie zauważyłem w szkole. Nieźle ci szło maskowanie się, ale ja to widziałem.
-To było dawno, nie prawda i chwilowo! - czułam jak pieką mi się policzki.
Rzeczywiście, po pierwszym spotkaniu ten baran mi się spodobał. No co? Każdemu się zdarza. Też jestem ludziem*, a gość ma ładną mordkę. Nawet jeśli brak w niej oczu.
Niestety bądź stety nie po drodze mi było do niego startować. Dlaczego? Hmm zastanówmy się. Milusia, czternastoletnia dziewczynka z agresywnym, szesnastoletnim dręczycielem ludzi i zwierząt. Ale mamo, on mnie bije tylko po pijaku!
-A może nadal wciąż coś jest na rzeczy. - szydził dalej.
Kasper zbliżył się jeszcze bardziej. ''Zabiję go. Utnę mu łeb i zrobię z niego worek treningowy!''
-Nie zbliżaj się. - ostrzegłam, robiąc krok w tył.
-Bo co? - zabrzmiały demoniczny głos.
Nie miałam co odpowiedzieć, a zaczęłam się go bać jak cholera. Mamo czy mogę zmienić majty?! I wtedy poczułam coś wbijającego się w mój brzuch.
***
Ta dziewczyna jest tak czerwona jakby ktoś mą pomazał czerwoną farbą po ryju. Pobawić się z nią jeszcze, zabić? Mogę zrobić tyle rzeczy... Umieraj malutka.
Wtedy Satanista wbił w brzuch dziewczyny rękę.
Nie złapałem noża? Czyżby jakaś cześć mnie nie chciała jej zabić? Ona to znowu robi... Jestem satanistą, tak nie powinno być, ale skoro już tak jest...
*ludziem - błąd popełniony specjalnie
===============================================================
Z racji z tego, że następny rozdział jest króciutki wstawimy go dziś koło 15:13.
Czemu akurat na tę godzinę?
Bo lubię liczbę 13
Ja wolę 11
Wiem, ale ten rozdział wleci o 11:00 więc jesteśmy kwita
Ale 11:00 za 5 minut
Mamy czas poczekamy...
CZYTASZ
Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)
RandomZAWIESZONE! Na pewno nie będe tu dodawać regularnie. Wstawiane tu będą one-shoty, x reader oraz luźne historie. Free! Haikyuu!! Kuroko No Basket Kuroshitsuji Hataraku Maou-Sama! Ao no Exorcist Owari no Seraph (1 sezon) Assassination Classroom Noraga...