Rozdział 4

121 14 7
                                    

    Powoli zbliżał się ku mnie. Ujął moją twarz w swoje dłonie. Zmniejszał odległość między naszymi ustami. Spojrzałam w jego oczy. Od jego wzroku biło pożądanie. Powoli zamknęłam swoje powieki i czekałam, aż poczuje aksamit jego warg na swoich. Już miał to zrobić gdy nagle....

BIP... BIP... BIP...

Cholera jasna głupi budzik! A miało być tak pięknie! Miałam z nim spędzić ten wieczór!

    Obudził mnie budzik. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Widniała na nim godzina 06:00. Miałam jeszcze dwie godziny do rozpoczęcia pracy.

Ten sen był taki piękny. Byłam na wieczornym spacerze nad rzeką Han razem z moim ukochanym. On zabrał mnie na plażę, a tam był rozłożony koc, a na nim kosz piknikowy oraz porozrzucane płatki róż.Bardziej romantyczny nastrój dopełniały pochodnie wbite w piasek.Na plaży byliśmy tylko my. Ja i On. Razem. Usiedliśmy na kocu, a on z kosza wyciągnął czerwone wino i dwa kieliszki. Otworzył je i nalał nam trunku do naczyń. Podniósł swój i powiedział:

- Za naszą miłość kochanie.

- Za naszą miłość. - odpowiedziałam mu i automatycznie spojrzałam na swój serdeczny palec prawej ręki na której widniał pierścionek zaręczynowy. Odłożyłam swój kieliszek, gdy poczułam dotyk jego ręki na swoim policzku. Gładził go i powoli zbliżał się ku mnie. Ujął moją twarz w swoje dłonie. Zmniejszał odległość między naszymi ustami. Spojrzałam w jego oczy. Od jego wzroku biło pożądanie. Powoli zamknęłam swoje powieki i czekałam, aż poczuje aksamit jego warg na swoich. Sehun już miał mnie pocałować jednak musiał nam przerwać ten dziadowski budzik! Ale z jednej strony... Yoona do cholery o czym ty myślisz i śnisz?! Przestań!

    Uderzyłam się z otwartej dłoni w twarz, żebym się szybciej przebudziła i przestała o tym myśleć. Wstałam z łóżka i podreptałam do garderoby po ubrania. Wczoraj przez tą sytuację nie miałam w ogóle czasu na ich przygotowanie, gdyż użeranie się z Sehunem o to co będziemy jeść w najbliższym tygodniu i o tym jak ma wyglądać podział obowiązków w domu może być męczący.

    Stałam tak z 10 minut na środku pomieszczenia i myślałam co założyć, aż w końcu się zdecydowałam. Wybór padł na białą koszulę z długim rękawem i czarną wstążką do zawiązania pod kołnierzem, tego samego koloru co wstążka ołówkową spódnicę oraz czarne lity. Wzięłam zestaw i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam, że Sehun też zmierzał do łazienki i zaczął się wyścig o przetrwanie. Zaczęłam biec w stronę drzwi to samo zrobił on. Już miał dotknąć klamki, ale jakimś nieszczęsnym trafem się potknął. Oh! Co za szkoda! Jednak to ja byłam szybsza i toja zajęłam pierwsza łazienkę. Usłyszałam zza drzwi jego krzyk oburzenia:

- Jeszcze się policzymy! Ugh!

- Kto pierwszy ten lepszy mój drogi panie - odkrzyknęłam mu w symbolu zwycięstwa.

    Rozebrałam się z pidżamy i powiesiłam ją na haczyku przy drzwiach. Odkręciłam kurek z gorącą wodą i miałam już wchodzić do kabiny prysznicowej, ale przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Podeszłam do drzwi i je zakluczyłam, żeby nie przyszło do jego rozczochranej głowy, żeby mi tu wejść. No przepraszam bardzo.... nie chcę mieć powtórki z rozrywki dnia poprzedniego. Jak to mówią.....przezorny zawsze ubezpieczony. Wróciłam do poprzedniej czynności i weszłam do kabiny prysznicowej i zaczęłam myć całe swoje ciało. Po 15 minutowym prysznicu wyszłam z kabiny, dokładnie wytarłam swoje ciało i wysuszyłam swoje włosy i uczesałam je w wysokiego kicka. Postanowiłam się dzisiaj za mocno nie malować.Jedyne co użyłam z kosmetyków to tusz do rzęs oraz szminka w kolorze krwisto czerwonym.

Wyszłam z łazienki i usłyszałam głos Sehuna siedzącego obok wejścia do pomieszczenia:

- No nareszcie ileż można tam siedzieć?!

- Tyle ile trzeba - odwarknęłam mu i zeszłam po schodach do kuchni. 

    Weszłam do pomieszczenia i przygotowałam sobie w pośpiechu kanapki z szynką i z pomidorem i zaparzyłam miętową herbatę. Zostawiłam też kilka kawałków dla Sehuna na osobnym talerzu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 06:45 co wskazywało, że to jest już mój czas do wyjścia.Moja praca zaczynała się o 8 jednak musiałam pojechać przed nią jeszcze do jednego miejsca.

    Przeżuwając ostatni kawałek kanapki w ustach włożyłam naczynia do zmywarki i ruszyłam do przedpokoju. Ubrałam czarne lity, zabrałam klucze z szafki i wyszłam. Nie miałam czasu ani ochoty czekać na Sehuna więc czym prędzej ruszyłam do samochodu. Powinno mu wystarczyć to, że przygotowałam mu śniadanie, a podwozić go nie będę, bo przecież ma swój samochód.

    Odblokowałam pojazd,wsiadłam do środka i zaczęłam wykonywać stałą procedurę odpalania auta. Odpaliłam silnik i spuściłam ręczny hamulec. Jednak zanim odjechałam z podjazdu domu podłączyłam telefon pod radio samochodu i wybrałam piosenkę. W głośnikach zaczęły rozbrzmiewać pierwsze nuty piosenki Hello Wenus – Wiggle Wiggle. Schyliłam się w stronę schowka od strony pasażera, aby wyciągnąć z niego okulary przeciwsłoneczne, ale do mojego auta wpadł jak Filip z Konopii pan Oh Sehun. Szybko się otrząsnęłam, wyciągnęłam okulary i zwróciłam się w stronę mężczyzny:

- Co ty tutaj robisz? Nie masz swojego samochodu? - powoli zaczynałam się denerwować –Wypad! - no ale najwidoczniej coś mi nie wyszło. Wskazałam mu drzwi oczekując, że łaskawie opuści pojazd. 

- Jedziemy razem do tego samego miejsca więc po co marnować paliwo? - zapytał mnie. No w sumie ma racje – pomyślałam.

Eeeh racja. Ale musisz się przygotować na to, że pojedziemy jeszcze do jednego miejsca więc trochę się spóźnimy jeśli będą korki – powiedziałam odpalając silnik wyjeżdżając na ulicę.

    W tle leciał cover piosenki Justina Biebera "Love Yourself" wykonywany przez Hyuka z zespołu Vixx. Byłam skupiona na drodze i cichym podśpiewywaniu razem z wykonawcą, jednak Sehun zapragnął się odezwać:

- Wczoraj popsuło mi się auto. A to, że ty masz samochód na chodzie tak naprawdę mnie uratowało, bo nie chciałem jeździć taksówkami do pracy. A jakby to wyglądało, że prezes wielkiej korporacji podróżuje tak prymitywnymi środkami transportu jak autobus czy taxi – kontynuował swój monolog, a ja postanowiłam go już nie słuchać.

Po niespełna 15 minutach drogi byliśmy u celu naszej początkowej podróży.Zaparkowałam samochód, zgasiłam silnik i powiedziałam:

- Wysiadaj – wyszłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami czekając na to, aż nasz książę się wywlecze z auta.

- Co robimy po przedszkolem? Masz dziecko?

- Nie interesuj się tym czym nie masz – warknęłam - A nawet jeśli to co? Zwolnisz mnie? Wyrzucisz mnie z mojego własnego domu, do którego wtargnąłeś? - zamknął się i już dłużej się nie odzywał. 

**********************

Witam witam moi drodzy :) Długo mnie tutaj nie było prawda? 

Kochani nie chcę się tutaj płaszczyć i tłumaczyć czemu tak długo nie dodawałam rozdziałów, dlatego, że to jest strata czasu. Czasu, którego mogę poświęcić na napisanie kolejnego rozdziału :) W skrócie mam wam do przekazania tylko tyle:

VIKTORIA IS BACK!!!!



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Ban DatingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz