Od kilku dni wszyscy czuli napiętą atmosferę w Hogwarcie. Ja tak samo. Voldemort mógł w każdej chwili zaatakować szkołę.
Razem z Harrym, Ronem, Ginny i Pansy szliśmy na śniadanie. Możliwe, że ostatnie w tej szkole. Zapytacie, dlaczego w naszym towarzystwie pojawiła się Ślizgonka? Od kilku tygodni wszyscy uczniowie się bardzo zżyli. Zrozumieliśmy, że teraz nie ma czasu na bezsensowne kłótnie i powinniśmy się wszyscy nawzajem wspierać. Oczywiście, znalazły się osoby, które nie miały zamiaru tego robić; jednak wśród nich nie było Blaise'a Zabiniego, Draco Malfoya, Astorii Greengrass, Pansy Parkinson czy Crabbe'a i Goyla... Zdążyłam dobrze ich poznać i nawet nie wiedziałam, że aż tak ich polubię. Szczególnie Draco; ale zauważyłam ostatnio, że jest jakiś cichszy, jakby zamknął się w sobie, prawie w ogóle się nie odzywa...
Właśnie usiedliśmy przy stole, żeby zjeść posiłek. Dyrektorka, bo była nią teraz McGonagall, powiedziała, że nie ma teraz podziału na domy przy stołach, dlatego Pansy usiadła z nami.
— Jak myślicie, to będzie niedługo?— zapytała Pansy. Jej mama nie żyje, ojciec jest Śmierciożercą, a kiedy dowiedział się, że dziewczyna jest po naszej stronie wydziedziczył ją. Tak samo z rodzicami Crabbe'a i Goyla.
Matka Blaise'a nie wiadomo nawet gdzie teraz przebywa, a rodzice Astorii od zawsze byli przeciwko Sami-Wiecie-Komu. Tylko Draco nic nie powiedział, ale po jego ojcu można się spodziewać wszystkiego.— Nie mam pojęcia — powiedziałam. — Może Draco coś wie? — dodałam po chwili namysłu. Chłopaki się nie odzywali, a Ginny przysłuchiwała się temu, co mówiła McGonagall. Po chwili też zaczęłam słuchać.
— Jak wiecie, Hogwart jest zagrożony. Chciałam, was poinformować, że wieczorem odbędzie się impreza, aby dobrze zapamietać szkołę. — Kobieta westchnęła. — Strój najlepiej gdyby był elegancki, ale jeśli ktoś bardzo chce, może ubrać coś w czym będzie się dobrze czuł. I najważniejsze; na początku będzie taniec, tak więc chłopcy, zaproście dziewczyny jak najszybciej. — Uśmiechnęła się i lekko roześmiała. Można zauważyć, że ostatnio bardziej się rozluźniła i nie jest AŻ TAK surowa.
— No i na koniec muszę niektórych rozczarować; wstęp mają klasy od piątej wzwyż, ale jeśli niższe roczniki chcą, to mają pozwolenie na urządzenie własnej mini-imprezy w Pokojach Wspólnych. Skrzaty z przyjemnością przyrządzą jakieś pyszności. To by było na tyle. — Potem w sali rozległo się mnóstwo rozmów, przez co po chwilowej ciszy nie było śladu.
Później postanowiliśmy iść do mojego dormitorium, które dostałam jako Prefekt Naczelna. Byłam mile zaskoczona, kiedy profesor McGonagall dała mi odznakę. Drugim Prefektem był jakiś Krukon, ale rzadko przebywa w pokoju za dnia, zazwyczaj przychodzi chwilę przed ciszą nocną.
W pokoju rozmawialiśmy o wszystkim. Wspominaliśmy nasze kłótnie i śmialiśmy się z nich.
— Draco opowiadał mi jak go kiedyś uderzyłaś. — Zaśmiała się Pansy. — Powiedział, że się tego nie spodziewał, ale jesteś bardzo silna.
— Żebyś widziała jego minę. — Także się zaśmiałam. Wspominaliśmy jeszcze więcej takich chwil. Niedługo dołączyli do nas Draco, Astoria, Crabbe i Goyle.
— To jak dziewczyny, z kim idziecie wieczorem?
— No jak to z kim... Z Harrym. — Uśmiechnęła się Ginny.
— Ha nie mam z kim iść — powiedziała Pansy.
— Ja też — dodałam.
— Ooo, Pansy, tak się składa, że ja też nie mam z kim iść. Idziemy razem? — zapytał Blaise. Wiem, że oni coś do siebie czują, ale nie chcą się do tego przyznać. Wiedziałam, że Pansy się zgodzi i tak też zrobiła.
CZYTASZ
I love you
FanfictionMiniaturka Dramione. Wymyślona spontanicznie, a konkretnie przyśniła mi się. Praca bierze udział w konkursie literackim „Splątane nici" organizowanym przez @glnozyce