Rozdział 6

81 10 15
                                    

*Kath*

Po tej całej wrzawie z Potterami, odwróciłam się i udałam do Wielkiej Sali gdzie znajdowało się śniadanie.

Otworzyłam drzwi i nagle rozległ się krzyk. Nana pociągnęła mnie za ramię tak, że zobaczyłam jak Lucas podnosi Lottę i udaje się w stronę Skrzydła Szpitalnego. Postanowiłam iść z nim, ale na drodze stanął mi dyro.

- A wy gdzie się wybieracie? - zapytał swoim zawsze spokojnym głosem. - W tej chwili idźcie na śniadanie i za to co zrobiliście macie szlaban.

- A co my takiego niby zrobiliśmy?! - zapytała zdenerwowana Nana stojąca za mną.

- Na śniadanie! - jednak nie zawsze takim spokojnym.

Zajebiście. Który to już szlaban w tym tygodniu? W pierwszym tygodniu! A taaak... trzeci!

Pierwszy za eliksir.

Drugi za gówno przez Pottera.

I trzeci za to.

Jak już mówiłam... ZAJEBIŚCIE! Już się nie mogę doczekać kiedy będzie następny!

Wspominałam już, że jestem minimalnie sarkastyczna? Nie?! A... to teraz już wiecie.

Jeden z nielicznych razy posłuchałam dyra i po prostu poszłam do tej zajebanej Wielkiej Sali, i po chwili razem z Naną zaczęłyśmy jeść.

~~~~~~~

- Nana, jaką teraz będziemy miały lekcję? - zapytałam siadając na parapet, opierając głowę o okno i zamykając oczy.

- Yyy... Eliksiry. - odpowiedziała robiąc to co ja.

Momentalnie otworzyłam oczy i zeszłam z parapetu.

- Gdzie idziesz?

- Zrywam się. Wiesz, że nienawidzę Eliksirów.

- No tak, ale gdzie pójdziesz?

- No jak to gdzie? Do Lotty. Już o niej zapomniałaś?

- To poczekaj idę z tobą.

Sekundę później dziewczyna stała obok mnie i razem udałyśmy się do Skrzydła Szpitalnego.

- Lotta! - krzyknęła Nana, widząc dziewczynę leżącą na łóżku szpitalnym.

- Nie odpowie Ci. - usłyszałyśmy głos pielęgniarki podchodzącej do nas.

- Dlaczego? Co z nią?! - zapytałam.

- Została trafiona zaklęciem Drętwoty. - kobieta stanęła obok nas. - To dziwny przypadek. Zwykle trafieni tym zaklęciem zostają tylko na chwilę sparaliżowani, a w skrajnych przypadkach zapadają w kilku godzinną śpiączkę, u niej to trwa już pół dnia.

- Ale obudzi się, prawda? - zapytała przestraszona Nana.

Kobieta zrobiła tylko dziwną minę i odeszła. Tak po prostu odeszła! Jak tak można?!

Przeniosłam wzrok na łóżko Lotty i zobaczyłam przy nim siedzącego Lucasa. Dlaczego ja go wcześniej nie widziałam?!

- Lucas, co ty tu robisz?

- Siedzę. Nie widać?

Zamrugałam kilka razy ze zdziwienia i podeszłam do chłopaka. Zobaczyłam kątem oka, że Nana zrobiła to samo.

- No okay, ale po co ty tu? Rozumiem, że przyniosłeś ją tu, ale teraz możesz iść.

- No dalej. Idź. - dopowiedziała Nana i pokazała rękoma na drzwi. - Zapraszam... a zresztą, wal się.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz