VIII

173 30 3
                                    



Po tym Tyler i Josh często się całowali.


Ciszę ich spotkań konsumowały małe, krótkie całusy i długie, namiętne pocałunki, od których Joshowi kręciło się w głowie. To było coś, co sprawiało, że obaj byli szczęśliwi.


Tyler zaczął przychodzić codziennie, tak samo jak Josh. Czasami nawet nie płakał. Przychodził tylko po to, by zobaczyć Josha i ten fakt sprawiał, że Joshowi serce drżało z emocji.


Po czterech miesiącach spotykania się, Tyler miał kolejny „napad".


Wszedł na polanę, nawet nie powstrzymując płaczu. Usiadł, a Josh od razu wziął go w swoje ramiona.


Tyler milczał przez jakiś czas, po czym wyjąkał, „Ja już nie mogę." Szlochał na ramieniu Josha. Ten pocałował go w czoło, prosząc go w ten sposób, by kontynuował. „Moi rodzice ze mną nie rozmawiają, ty ze mną nie rozmawiasz- Mam wrażenie, że cały świat jest niemy." Zadrżał w jego ramionach. „Po prostu potrzebuję, by ktoś się do mnie odezwał." Zapłakał, czkając co parę słów.


Josh przygryzł język tak mocno, jak umiał. Tona odpowiedzi wypełniała jego głowę, usta, napierała na zęby. Ugryzł mocniej.


„Proszę, Josh." Czknął, „Powiedz coś." Wziął w dłonie policzki Josha, „Po prostu cześć- proszę." Jego oczy były puste; ostatni raz były takie cztery miesiące temu. „Muszę usłyszeć jakiś głos." Wydyszał, a łzy spływały mu po policzkach.


Josh zaczął się trząść, czując w ustach krew od zbyt mocnego przygryzania języka. Zwykłe „cześć" wydawało się tak proste, a Tyler tego potrzebował, pomyślał. Tylerowi potrzebne było jedno zwyczajne „cześć".


I naprawdę chciał to powiedzieć. Poczuł, jak jego zęby przestają przygryzać język, a usta lekko się rozchylają.


Cześć.


Jedna sylaba – to proste.


Nikt go nie usłyszy – tylko Tyler.


Błagam, Josh. Ja wariuję."


Cześć.


Jego mózg krzyczał na niego, każąc mu pozostać cicho, a z drugiej strony mówił mu, by odpuścił, by zrobił to dla Tylera.


Chciał krzyczeć- zastanawiał się, czy to zaliczało się do mówienia. Zastanawiał się, co by się stało, gdyby po prostu wstał i uciekł.


„Josh!" Tyler mocniej przytrzymał jego policzki. „Czy ty mnie słyszysz?" Krzyczał, centymetry od twarzy Josha.


Cicho. Nie odzywaj się.


Cześć. Po prostu to powiedz.


Świat zaczął wirować, słowa Tylera do niego nie docierały. Josh czuł, jak upada, odpychając od siebie jedynego przyjaciela. Próbował wstać, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa i wylądował na ziemi. Możliwe, że uderzył się w głowę, ale wszystko było zbyt odrętwiałe*, by mógł to stwierdzić. 


Zanim zamknął oczy, oprócz dzwonienia w uszach zdołał usłyszeć jeszcze stłumione słowa brzmiące jak przeprosiny.


A drzewa znów ucichły.








___________

*- w oryginale jest numb i nie mam pojęcia, jak to po ludzku przetłumaczyć.

Postaram się dodawać częściej, przepraszam, że tak rzadko to robię. Mogę powiedzieć, że będzie tylko ciekawiej. Komentujcie i oceniajcie pls 

Do następnego x

✔silent in the trees | tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz