Maggie P.O.V.
Przez resztę lekcji siedzieliśmy spokojnie i braliśmy w nich pełny udział. To znaczy, tylko ja brałam, bo Max trochę się nudził. Niby chciał wydać wrażenie zaciekawionego, ale mu to słabo wychodziło. Wyczekiwał tylko końca lekcji i naszych wspólnych korepetycji.
🔺🔺🔺
Zadzwonił dzwonek kończący wszystkie lekcje. Wszyscy uczniowie wyszli klasy, jednak mnie zaczepił jeszcze Adziok. No fakt w sumie z nią nie siedziałam w ławce, tylko Maxem. Jednak tylko dla bezpieczeństwa. Cały czas na lekcjach czułam wściekły wzrok Amandy, jednakże starałam się nie patrzeć w jej stronę.
— No, no. Fajnego sobie boya znalazłaś. I to pierwszego dnia szkoły — powiedziała jak zawsze promienna Angelika, zakładając ręce z dumą.
—Co?! Boya?! Nie... to tylko zwykły przyjaciel... — powiedziałam onieśmielona zaistniałą sytuacją. Niczego nie czuję do Maxa, to tylko mój przyjaciel i ochroniarz.
—Taa, jasne. Poczekaj kilka lat, a ta przyjaźń przeobrazi się w wielką miłość. Wiem to, bo jestem bardzo dobrą swatką.
— Może tak, może nie. Muszę już zmykać, bo Max będzie mnie dziś uczył samoobrony. W końcu to on mnie uratował przed Amandą i Benem.
Angelika stanęła jak wryta i otwarła buzię ze zdziwienia. Na pewno ją to trochę zdziwiło. Po chwili się ocknęła i już miała mi zadać pytanie, kiedy to ja się z nią pożegnałam i pogalopowałam do autobusu.
— Przepraszamy. Nagła awaria silnika autobusu. Dzisiaj już na pewno nigdzie nie pojedzie - oznajmił zawiedziony i zakłopotany pan kierowca, patrząc pod klapę pojazdu.
Zobaczyłam, co się stało. Z silnika wydobywał się śmierdzący dym.
— No nic będziemy musieli iść pieszo — powiedział ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Maxa.
— No, niestety. — Westchnęłam.
— No właśnie, że stety. Spacer przed nauką dobrze nam zrobi. Kiedyś już byłem w Wodogrzmotach i wiem, gdzie sprzedają dobre lody. Jak chcesz to możemy tam wpaść - rzekł optymistycznie nastawiony do życia blondyn.
— Oki doki. — Uśmiechnęłam się do niego.
🔺🔺🔺
Szliśmy dobre 15 minut, ale nareszcie doszliśmy do tej wychwalonej lodziarni. Budynek znajdował się niedaleko lasu i był koloru jasnoróżowego. Na jego ścianie widniał napis "Lodziarnia i nie tylko", a obok niego znajdował się duży sztuczny lód gałkowy.
Weszliśmy do środka, aktywując przy tym mały dzwoneczek przyczepiony do drzwi. Wnętrze również było ładnie udekorowane. Wszędzie pachniało cudownym zapachem lodów i gofrów. Przy kasie siedziała młoda dziewczyna mająca różowe włosy. Zawieszka na jej ubraniu pokazywała jak się nazywa

CZYTASZ
Wodogrzmoty Małe: Miejsce, które zmieniło moje życie (zawieszone na zawsze)
FanfictionPewna nastolatka wraz z rodziną przeprowadza się z Roswell do Wodogrzmotów Małych - małego miasteczka położonego w stanie Oregon. Jest sceptycznie nastawiona do tego miejsca, ponieważ została zmuszona do przeprowadzki przez jej niezwykłych rodziców...