Rozdział V

1.1K 98 55
                                    

Dopiero gdy wróciłam do domu, zrozumiałam co tak naprawdę się wydarzyło.

Chryste Panie.

Poszłam do Moriartiego z bronią bez pocisków i groziłam mu śmiercią.

Dobra, prędzej mnie czeka śmierć.

Weszłam powoli do swojej sypialni. Zauważyłam, że w połowie mojego łóżka spał Sherlock. Uśmiechnęłam się delikatnie. Od dawna spaliśmy razem. Nie wiem dlaczego, ale tylko przy nim zasypiam od razu, i czasem zdarza się nawet, że nie mam koszmarów.

Powoli, aby go nie zbudzić usadowiłam się na drugiej połowie łóżka. Przykryłam się kołdrą i odwróciłam się bokiem do Holmesa. Byłam przekonana, że spał, a więc nie miałam zamiaru go zbudzić.

W pewnym momencie poczułam jego chłodne dłonie obejmujące mnie w pasie. Bezszeletnie mnie do siebie przyciągnął i schował swą twarz w moich włosach, oddychając przy tym powoli i równomiernie. Zasnęłam po chwili i nie przyśnił mi się ani jeden koszmar.

Obudziłam się rano czując dosyć smakowity zapach niosący się z kuchni.

- Pewnie Pani Hudson ugotowała coś cudownego... - pomyślałam i zerwałam się ochoczo z łóżka. Jak usmażyła steka, to będę ją całować po rękach. Tak dawno nie jadłam mięsa...

Zerknęłam na łóżko. Było puste, czyli Sherlock wstał. On zawsze rano wstawał, ja wiem? 5? 6 godzina?

Dobra, mam dzisiaj luźny dzień. Ostatnio ciągle tylko rozwiązuję sprawy detektywistyczne i latam za Scotland Yardem jak wygłodniały pies.

Dzisiaj siedzę cały dzień w piżamie, co mi tam.

Weszłam do salonu i zobaczyłam Sherlocka stojącego w kuchni i gotującego...

Chwila, co?!

Co?

- Ty...? Ty nie gotujesz - pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Dzisiaj tak - odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem.

Co?

Wuhfnwndka?

- Ty się nie uśmiechasz - jeszcze bardziej się zdziwiłam.

- Dzisiaj tak! - podskoczył radośnie, chwycił mnie za ręce i poprowadził do stołu. Nadal patrzyłam się na niego jak na wariata.

Usiadłam powoli na krześle. Podszedł do mnie skocznie z talerzem w ręku, podstawił mi go pod nos, a następnie zasiadł na przeciw mnie i bacznie mnie obserwował.

Zerknęłam na talerz.

Tona sałaty posypana solą.

- Ale wiesz, ja mam taką ochotę na mięso... - jęknęłam cicho, próbując znaleźć jakąś wymówkę aby tego nie zjeść.

- Tak! - zerwał się błyskawicznie z krzesła i zrzucił wszystko ze stołu łącznie z talerzem czy obrusem. - Co tam to śniadanie, chodź, pójdziemy na miasto! - nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć chwycił mnie na ręce i pognał po schodach na dół.

- Ale ja jestem w piżamie imbecylu!

- Och, to Cię przebiorę!

[...]

Staliśmy przy jednym z pubów popijając piwo.

- Co ci się stało? - zapytałam zdezorientowana.

- Nic - uśmiechnął się do mnie.

- Ale... Ty taki nie jesteś, Sherlock. To nie w Twoim stylu - pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Ugh, nieważne -  zerwał się gwałtownie z krzesła. - Zaraz przyjdę.

Zniknął po chwili z mojego pola widzenia. Powoli wyjęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer do Johna.

- John? - zapytałam.

- Och, cześć Alice! Co słychać?

- Nie wiem John, nie wiem. Sherlock... Od samego ranka jest... dziwny? On się uśmiecha John! Zrobił mi śniadanie!

- Y... Alice, bo... Albo nie, nic ci nie powiem. Muszę kończyć, cześć!

Nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, Watson się rozłączył. W pewnym momencie poczułam jak te chłodne, wielkie dłonie ponownie mnie chwytają. Sherlock wyniósł mnie na rękach z pubu i powiedział.

- Musimy gdzieś iść.

- Gdzie? - zapytałam zszokowana.

- Zobaczysz - szepnął uśmiechając się cwaniacko.

[...]

I takim oto sposobem wylądowaliśmy w najdroższej restauracji w Londynie.
Zjadłam przewybornego steka, Sherlock zaś pozostał przy spagetti.

Gdy kończyłam deser, Sherlock w pewnym momencie odezwał się :

- Alice...

- Hm?

- Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem.

Otworzyłam usta w wyniku zszokowania. To co powiedział, było po prostu... piękne.

Uśmiechnęłam się szczęśliwa i odparłam :

- A Ty najwspanialszą osobą, którą ja spotkałam.

- Mylisz się... - powiedział cicho, wbijając wzrok w dół. - Alice, wierz, że ja na Ciebie nie zasługuję. Jesteś młoda i piękna i możesz sobie ułożyć lepsze życie, na pewno nie przy moim boku. Jestem wredny i okrutny, ranię niewinnych ludzi. Co jak zranię i Ciebie? Czy mimo wszystko, chcesz być ze mną?

- Tak - odrzekłam bez chwili zastanowienia. Nie było ono w ogóle potrzebne.

- To... To dobrze, bo ja też... Nie wierzę, że to robię - w pewnym momencie wstał i podszedł bliżej mnie. Powoli uklęknął i zapytał. - Alice Baskerville, zostaniesz moją żoną?

___
TAM DAM DAM DAM!!!
Ej, ale nie zabijajcie mnie xD

Ja po prostu korzystam na maksa, bo niedługo stanie się coś przez co Alice nie będzie chciała znać Szerloczka przez całą trzecią część. :C

[TAK, POTWIERDZAM, BĘDZIE TRZECIA CZĘŚĆ. I CZWARTA TEŻ.]

Heartbreak || Sherlock cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz