-Pamiętaj, niezapomnij wziąć dla mnie mleka!
-Pamiętam mamo, mleko dwu procentowe w butelce, 3,99, Lidl.- Powiedziałam na jednym wydechu jak wczoraj na sprawdzanie ustnym z geografii. Udało mi się zdać na 3! Właśnie wkładałam drugiego buta kiedy przybiegł Bingo.
Bingo to mój kochany wielki kundel.
Zawsze chciałam mieć kundla, nawet gdy wszyscy wokół mnie dostawali rasowe psy, uważałam i oczywiście nadal uważam, że w jednym mieszańcu kryje się nawet dziesięć takich rasowych czworonogów.
Zawsze gdy mówiłam tak rówieśnikom z podwórka, oczy im błyszczały, a serce kroiło się z zazdrości.
-Cześć mały! - Poczochrałam mu sierść na głowie - Byłeś już na dworzu! - Zauważyłam gdy ten zaczął piszczeć merdając ogonem, patrząc na mnie tymi bursztynowymi oczami.
Założyłam kurtkę, sprawdzając przy okazji czy nie zostawiłam niczego wcześniej w kieszeniach.
Wzięłam pieniądze i listę zakupów i otworzyłam drzwi.
-Mamo, Bingo jest głodny! -Krzyknęłam przez ramię zamykając drzwi.
Mieszkałam na piątym piętrze w bardzo przytulnym bloku. Oczywiście jest tu nawet winda, ale tak stara, że tylko samobójcy mają odwagę do niej wejść.
-Dzień dobry - przywitałam się z panią Elżbietą mieszkającą na 3 piętrze.Wchodziła właśnie na piętro, dźwigając dwie torby wypełnione po brzegi mlekiem i biszkoptami.
Zwykle chodzi ubrana w bardzo oryginalnych ubraniach jeśli rozumiecie co mam na myśli. Dzisiaj odziwo wyglądała dość bardzo normalnie. Brązowe włosy z siwymi prześwitami spięła w kok, a wymyślne sukienki z frędzlami zamieniła na spodnie z lekkiego materiału i niebieski sweter z żółtymi zapinkami.
-Cześć Jenn- Uśmiechnęła się szeroko biorąc mnie za rękę - Czy mnie wzrok myli czy spotykasz się z pewnym przystojnym brunetem?
Zaśmiałam się zabierając rękę ze spracowanych dłoń sąsiadki.
- To chyba wzrok panią myli, bo ja nie spotykam się z żadnym brunetem.
-Tak mi się właśnie wydaje, że to był blondyn. - pukła się w głowę.
-Nie - Powiedziałam poirytowana. -Nie spotykam się z żadnym brunetem, a co gorsza blodnynem ani uprzedzając pani następne pytanie z żadnym szatynem.
Pani Elżbieta poprawiła sobie okulary i spojrzała na mnie z niesmakiem.
-Oj dziecko, masz 17 lat, z dnia na dzień co raz starsza, kiedy masz zamiar znaleźć sobie jakiegoś faceta?
- Nie powinno to panią interesować - odparłam niegrzecznie, ale sama się prosiła. - Muszę już iść, miłego dnia. - Pożegnałam sie i ścisnęłam pieniądze w kieszeni - Po za tym, nie będę szukać faceta,to on ma mnie znaleźć. - Dokończyłam, wychodząc z klatki.
Od razu uświadomiłam sobie, że brak czapki jest ogromnym błędem.
Wiatr jebnął we mnie jak bezdomny w ławkę.
Odrzuciło mnie, aż na domofon.
- Kurwa - przeklnęłam, szukając w kieszeni gumki, aby związać moje rozwiane blond loki, spadające mi falami na mordę.
* * *
- Little unsteady...Little unsteady - śpiewałam sobie wchodząc do klatki z zakupami.
-Dziękuję - Uśmiechnął się pan któremu przytrzymałam nogą drzwi.
-Nie ma za co - odpowiedziałam również uśmiechem. Oj stary jest za co, sarknęłam w myślach, biorąc pod pache 2 kartony mleka.
Odwróciłam się żeby zobaczyć czy ktoś jeszcze chce wejść.
Nie myliłam się.
W stronę klatki biegł Artur.
Wysoki, przystojny, ale nie do przesady z mocną budową brunet.
Zamknęłam szybko drzwi myśląc, że nie zauważy.
Nie lubię go, więc nie będę mu usługiwać.
Nie płacą mi za to.
Ruszyłam w stronę schodów ściskając siatki i kartony.
Od tego noszenia wyrobię sobie bicki.
Już miałam wchodzić na moje piętro kiedy usłyszałam wołanie.
-Ej
Odwróciłam się myśląc, że ktoś potrzebuje pomocy.
Ta.
Chyba pomocy w uczesaniu grzywki.
Weszłam do góry.
-Kup se klej - walnęłam, wycierając buty o wycieraczkę "WELCOME" pod moimi drzwiami.
-Słabe - Artur pokręcił głową odkluczając drzwi naprzeciwko moich.
Tak byliśmy sąsiadami. Od dziecka tu mieszkamy.
-To co chciałeś? - Zapytałam przez ramię wchodząc do domu.
Chłopak też stanął w drzwiach.
- Następnym razem poczekaj, aż wejdę
Westchnęłam zamykając drzwi - Kretyn - trzasnęłam, zakluczając na dwa razy. Przez wizjer widziałam jak pokręcił głową i tak samo trzasnął frontowymi drzwiami.
-Masz mleko?!
-Boże! - Odskoczyłam od drzwi przerażona. Mama wbiegła na przedpokój jakby od tego mleka miało zależeć jej życie
Zaśmiałam się, zupełnie o niej zapomniałam.
-Oczywiście, a i kupiłam sobie dżem. - Powiedziałam i weszłam do kuchni rzucając zakupy na stół.
* * *
Cześć hej i czołem!
Mamy drugi rozdział. :)))
Nie dzieje się w nim za dużo, bo chciałam was trochę wprowadzić w codziennie życie Sary.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i będziecie czekać na następny.
Każda gwiazdka i komentarz = 2 razy większa motywacja i radość!
PODZIĘKOWANIA
Dziękuję za 51 wyświetleń przy Prologu! Jesteście wielcy!
Małe cieszy a tak cieszą!
Oby tak dalej i jeszcze lepiej, pamiętajcie: Krytykę biorę na klatę :-)
CZYTASZ
Boy - Friend?
Teen FictionNazywam się Jenn. Mam 17 lat, mimo że nie zawsze zachowuje się jak prawie pełnoletnia dziewczyna.Już wkrótce opowiem wam całą historię, o tym jak w moim sercu pojawił się ktoś kto od zawsze w nim był, tylko musiały zajść pewne wydarzenia, abym w koń...